Music

poniedziałek, 2 marca 2015

Zwycięstwo trzydzieste dziewiąte.

39.
Wolności swej dziś daj mi część


-Nasz Karolek zostanie tatusiem.. nieprawdopodobne.. - uśmiechasz się do Włodarczyka, gdy idziecie już na parking.
-Pozazdrościł mi.
-Tak, tak. Z pewnością.
-Dobra, wracajmy już, bo chcę to łóżeczko składać.


Po godzinie wchodzicie do mieszkania. Wszystkie zakupy dla dziecka lądują w salonie na kanapie, a rzeczy do domu w kuchni. Pierwsze co robi Wojtek to przynosi do dużego pokoju ogromne pudełko, w którym znajdują się poszczególne elementy łóżeczka dla Juliana oraz potrzebne narzędzia.
-Zaczynamy eksperyment. - śmieje się, naciskając spust wkrętarki.
-Eksperyment? Nie zapominaj, że w tym będzie spało nasze dziecko i to musi być bezpieczne.
-Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Po piętnastu minutach salon wygląda jak plac budowy. Przyjmujący wszystko sobie porozkładał tak, by nic się nie zgubiło, a elementy mebelka ułożył w jednym miejscu. Ty w tym czasie zajmujesz się rozpakowaniem i uporządkowaniem zakupów dla dziecka.
-Jakoś nie wyobrażam sobie Karola w roli ojca... - zaczyna siatkarz.
-Da radę.
-No to będą ten sam rocznik.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...

Powoli kończy się luty. Wracasz popołudniowego treningu, jednak zanim wejdziesz do mieszkania, wyciągasz ze skrzynki pocztę. Parę rachunków, mnóstwo ulotek i list zaadresowany do Ciebie. List z łódzkiego więzienia. Już wiesz co w nim będzie. Zastanawiasz się tylko czy odpowiedź będzie pozytywna czy negatywna. Wchodzisz do domu, rozbierasz się, torbę z treningu rzucasz już w przedpokoju, a następnie siadasz w kuchni i kładziesz przed sobą kopertę. Boisz się ją otworzyć. Boisz się, że odpowiedź będzie nie taka jak chcesz. W tym momencie w pomieszczeniu pojawia się Justyna.
-Cześć, skarbie. - gładzi Twoje ramię, a Ty odwracasz się w jej stronę tak, by mogła usiąść na Twoich kolanach.
-Hej, słońce.
-Co jest? - pyta widząc Twój wyraz twarzy.
-Miguel dał nam popalić. Jestem potwornie zmęczony.
-A to co?
-Z Łodzi. Zaraz dowiem się czy mam widzenie z Natanem czy nie..
-Kochanie.. Prosiłam cię. Nie brnij w to..
-Muszę dowiedzieć się prawdy.
-Im mniej wiesz tym lepiej śpisz.
-Jak się dziś czujesz? - zmieniasz szybko temat.
-Julek daje mi dziś nieźle w kość. Ciągle kopie i ma czkawkę.
Od razu kładziesz rękę na brzuchu Justyny, a po chwili czujesz delikatnie kopnięcia.. Uśmiechasz się szeroko.
-Jeszcze niecały miesiąc.. - szepczesz.


List otwierasz dopiero wieczorem. Siadasz z kubkiem herbaty na parapecie, kiedy Justyna zajmuje łazienkę. Wpatrujesz się w panoramę Bełchatowa. Z drżącymi rękami otwierasz kopertę. Czytasz szybko wstęp, a następnie przechodzisz do części właściwej.
Pański wniosek został rozpatrzony pozytywnie. Data widzenia została ustalona na 23.03 br. na godzinę 11.00. W razie chęci przesunięcia terminu prosimy o kontakt.
-Fuuuuuk!
Z kartki papieru wzrok przenosisz na wiszący na ścianie zegar. 19.02. Już za późno, żeby zadzwonić i przełożyć widzenie. Postanawiasz, że zrobisz to rano, tymczasem sięgasz po telefon i wybierasz numer Kamila. Przyjmujący odbiera dopiero po dłuższej chwili.
-Jest sprawa. Jesteś mi potrzebny. - mówisz bez ogródek.
-No... co jest?
-Przyznano mi widzenie... Pojedziesz ze mną?
-Jasne, stary. Przecież już ci to mówiłem.
-Tyle, że na dwudziestego trzeciego marca...
-I co w związku z tym?
-Justyna ma na dwudziestego trzeciego termin..
-No to dzwoń tam i przekładaj! Dziecko ci się będzie rodzić, a ty się będziesz
po więzieniach włóczył!
-No co ty nie powiesz? - zaczynasz się śmiać. - Jutra rano zadzwonię. Czyli mogę na ciebie liczyć?
-Na mnie zawsze. Tylko daj znać wcześniej.
-Dzięki!


Nazajutrz wstajesz na dwadzieścia minut przed godziną dziewiątą. Zerkasz w prawo. Justyna jeszcze śpi. Nie chcąc jej budzić, delikatnie wstajesz z łóżka i udajesz się do kuchni. Zaparzasz kawę, wlewasz mleko, lekko słodzisz i trzymając kubek z napojem oraz kanapkę z serem w ręce siadasz na kuchennym parapecie, zaraz obok doniczki z jakimś kwiatkiem. Gdy zegar wskazuje równą dziewiątą, zeskakujesz z miejsca siedzenia i otworzywszy lodówkę, postanawiasz, że zrobisz na śniadanie naleśniki z czekoladą. Tylko one wychodziły Ci zawsze idealne. Ponownie włączasz czajnik, do ulubionego kubka Justyny wrzucasz torebkę jej ulubionej herbaty o smaku muffinki jagodowej, a gdy wszystko jest gotowe, całość układasz na tacy i zanosisz do sypialni.
-Widzę, że moja królowa już wstała. - mówisz, widząc przeciągającą się na łóżku żonę.
-O śniadanko! Nie dość, że wyglądam jak ciężarówka to jeszcze przez ciebie będę jeszcze szersza.
-Za to moja własna piękna i jedyna ciężarówka.
-Nie słodź mi już tak, bo się zarumienię.
-Rumień się. Proszę bardzo. - uśmiechasz się szeroko. - Życzę smacznego, a ja tymczasem lecę pod prysznic, a potem na trening.


Kilka minut po wpół do dziesiątej wsiadasz do samochodu. Jednak przed odpaleniem pojazdu wyciągasz z kieszeni spodni telefon i wybierasz numer zapisany na kartce papieru. Rozmowa traw dosłownie minutę. Rozłączasz się, a następnie dzwonisz do kolejnej osoby.
-Przyszła sobota. Jedenasta rano. Odpowiada?


*


Powrót!
Przepraszam Was, Kochane, że coraz częściej daję ciała, ale po prostu wena nie chce ze mną współpracować.Nie mam nawet jak się usprawiedliwić. To już powoli koniec tej historii. Myślę, że będzie jeszcze około trzech, czterech, maksymalnie pięciu rozdziałów.
W tym miejscu chciałabym Was gorąco zachęcić do odwiedzenia uzależniającego. :)
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)

empty space.