Music

środa, 29 października 2014

Zwycięstwo dwudzieste czwarte.

24.


Rodzice przyjmującego są w szoku. Znasz już ich ładnych parę lat, ale bałaś się ich reakcji. Nie wiedziałaś, czego mogę się spodziewać.
-Żyjecie? - pyta po chwili Wojtek.
-Jezu, dzieci... Wy tak szybko dorastacie. - mama siatkarza nie kryje łez i mocno Was przytula.
-Mamoo..
-Synu, gratuluję. - męski uścisk panów. - Cieszę się, że będę miał taką synową. 
Jestem z ciebie dumny.
-Dziękujemy. A teraz wybaczcie. - Włodarczyk ciągnie Cię ku wyjściu z domu.
-Ej.. Ale jak to?
-Będziemy niedługo! - krzyczy jeszcze na wyjściu.
-Gdzie ty mnie ciągniesz? - pytasz ze śmiechem.
-Jako przyszła pani Włodarczyk muszę pokazać Cię światu, prawda? Spacerek po mieście musi być.


W Andrychowie spędzacie jeszcze dzień. Następnego już jedziecie do Kęt, gdzie drzwi otwiera 
Wam zaspana Marta.
-Haloo.. ludzie. Noc jest. - mamrocze.
-Zabalowało się?
-Nie.
-Niee.. wcale. - Wojtek się z nią droczy.
-Rodziców nie ma? - dziwisz się.
-Mama na zakupach, a tata w ogrodzie. Coś tam naprawia.
-To ja zajrzę na tył. - mówi Włodarczyk i ulatnia się.
-Jak w Bełchatowie? - pyta nastolatka robiąc kawę.
-Dobrze. Po zakończeniu sezonu emocje jeszcze nie opadły.
-Muzaj dalej jest z tą lasią?
-Marta.. Proszę cię. - błagasz.
-No co. - wzrusza ramionami. - Co ja ci poradzę na to, że mi się podoba?
-To musi ci się od podobać. - śmiejesz się.
-Niby dlaczego?
-Bo zamierza założyć z Karoliną rodzinę. - ładnie to określasz.
-Zaciążył ją?! - typowe nastoletnie zwroty.
-Marta. To już się zamienia w jakąś twoją obsesję.
-Nie rób ze mnie hotki!
-Nie muszę. Jesteś nią. - przytulasz siostrę.
-Dzięki. Naprawdę.


Wizyta w domu rodziny mija Wam jak zwykle świetnej atmosferze.
Rodzicie mówią, że szczerze, to podejrzewali coś o Waszych planach. Cieszą się bardzo.
-Ej.. ale na tym ślubie pewnie też będzie Maciek, nie? - pyta powoli Marta.
-Siostra! Nie żyjesz!


Ostatnim punktem Waszej wycieczki jest mieszkanie Kamila. Kwasowski otwiera Wam w drzwi dosyć.. dziwnym stanie.
-Oj.. jest kacyk. - śmieje się Wojtek i zaciera ręce.
-Co wy tu robicie?
-Umówiliśmy się? Dziś jest środa? Tak?
-Kurwa! Rzeczywiście. - bielski siatkarz patrzy na kalendarz, gdzie dużymi literami jest napisane "Włodarczyki". - Sorry, sorry, ja już to sprzątam.
-Impreza i nas nie zaprosiłeś? Kamilu!
-Wojciechu!
Po kilku minutach było w miarę okej. Usiedliśmy w salonie, Kwasowski zrobił kawę. Pogadaliśmy.
-Dobra, Włodek, przechodź do konkretów, bo widzę, że chcesz coś powiedzieć.
Wojtek patrzy na Ciebie znacząco.
-Nie! Serio?! - wydziera się siatkarz BBTSu.
-Tak.
-Jezusie! Będę wujkiem! - chłopak zaczyna Was przytulać.
-Co?!
-No jak to co? Justyna jest w ciąży, nie?
-Niee... - śmiejesz się.
-To co wy chcieliście mi powiedzieć?
-Pobieramy się.
-Nieee! No żartujecie sobie! Nareszcie! Już wskakuję w garniaczek.
-Kwasu... Ta wczorajsza noc nie wpłynęła na ciebie dobrze..
-Oj tam.
-Ale jest jeszcze coś.. Chciałbym cię o coś prosić.
-Dajesz, Włodi! Dla ciebie wszystko.
-Zostaniesz moim świadkiem?
Kwasowski zamyślił się na chwilę.
-To zależy...
-Warunki?
-Będzie jakaś ładna świadkowa?
-Jeszcze nie wiemy, kogo weźmiemy za świadka.. - uzupełniasz.
-Dobra, mnie już macie.



*

Przepraszam.
Przeprowadzka.
Brak neta.
Humor do kitu.
Szkoła.

Chciałam, żeby pojawił się wczoraj, tak na urodziny Wojtka, ale niestety się nie udało. 
Nawet numer rozdziału, by pasował :D

Widziałyście Karola, Andrzeja i naszego najważniejszego Wojciecha w ddtvn?
WuWu przyćmił wszystkich! *-*

Plus: przepraszam, ale nie będę już informować na blogach. Gdzieś zgubiłam te wszystkie linki. 
Na bloggerze na panelu jest opcja dodawania blogów do obserwacji :) Zapraszam do tego :)

tęczowa.


sobota, 18 października 2014

Zwycięstwo dwudzieste trzecie.


23.



Siadacie tuż nad brzegiem Bałtyku. Nic nie mówicie. Cieszycie się tą chwilą. Patrzysz przed siebie,
a po chwili czujesz jak Włodarczyk zaciska swoją dłoń na Twojej. Wtulasz się w niego.
-Jeszcze tylko miesiąc.. - szepczesz.
-Aż miesiąc.
-Spokojnie. Daliśmy radę tyle razy.. Teraz nie damy?
-Damy.. Potem będziesz już tylko moja. Kochanie.. - słyszysz. - Bo wiesz, tak sobie ostatnio myślałem nad wszystkim...
-I do jakiego wniosku doszedłeś?
-Weźmy ślub. - spogląda na Ciebie i delikatnie się uśmiecha.
-Mówisz poważnie?
-Mówię jak najbardziej poważnie. Tysiu, spójrz na to... - mówi, obejmując Cię. - Jesteśmy już razem tak długo.. Kochamy się, już dawno ci się oświadczyłem. Staramy się jeszcze o dziecko..
-Kocham Cię. Tak cholernie cię kocham!
-To kiedy? Przyszły rok?
-Najlepiej. - zgadzasz się. - Musi to być ciepły miesiąc, ale nie gorąco. W nazwie musi być "r".
Włodarczyk zaczyna się śmiać.
-Przesądna. - całuje Cię w policzek. - Zbieramy się? Dochodzi w pół do drugiej.
-Tak, tak. Nie możesz się spóźnić.


Zajęliście ostatnie miejsca w autokarze. Właśnie Twoja głowa spoczywa na kolanach przyjmującego, a ten bawi się kosmykami Twoich włosów. Nikt o Waszych planach nie wie. I na razie nie macie zamiaru nikomu mówić. Spokojnie docieracie do Bełchatowa, skąd od razu jedziecie do Waszego mieszkania.
-Kocham cię. - słyszysz jeszcze przed snem.
Zasypiasz.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Za chwilę będę. - odczytujesz smsa. Uśmiechasz się delikatnie sam do siebie, a następnie wracasz do ćwiczeń. Jesteś już na siłowni sam. Kiedy właśnie w radiu kończy się piosenka Coldplay, do pomieszczenia wchodzi Justyna. Witasz się z nią buziakiem, a potem kładziesz się na ławeczce do ćwiczeń. Opowiadacie sobie nawzajem jak minął Wam dzień.
-Możesz przestać? - zaczynasz się śmiać, kiedy widzisz jak dziewczyna wyciąga z torby pudełko z ciastkami.
-Nie, ale powiem ci coś, kochanie. Nie dostaniesz.
-Ej!
Jasińska podchodzi do Ciebie i siada na Twoim brzuchu.
-Może chociaż jedno malutkie ciasteczko?
-Niestety. - kładzie dłonie na Twoim torsie. - Musisz dbać o linię.
Po chwili sięga po małe hantle, całując Cię przy tym w usta. Podnosi przedmiot, a Ty łaskoczesz ją po bokach. Śmiejecie się. Uwielbiasz takie momenty, gdy możecie nacieszyć się sobą.
-Jakie plany na dziś? Jutro oboje mamy wolne...
-Pojedźmy do Łodzi. Muszę w końcu kupić jakąś sukienkę na ślub Moniki i Pawła.
-Plus kino? - pytasz.
-Jest coś ciekawego?
-Zawsze coś ciekawego się znajdzie.


Sezon zakończył się dla Was pomyślnie. Złoto. Wygraną świętujecie przez kilka dni. Później krótki odpoczynek i reprezentacja. Nie dostajesz powołania, ale w sumie nie przeszkadza Ci to. Możesz odpocząć, spędzić czas z Justyną.
Ślub Zatorskiego zbliża się wielkimi krokami. Zaplanowany jest na przerwę między końcem zgrupowanie a rozpoczęciem Ligi Światowej. Czy jest to mądre posunięcie? Nie patrzysz na to. Początkiem maja wyjeżdżacie z Jasińską na południe. Postanawiacie poinformować swoich rodziców o Waszych planach, a następnie pojechać do Kwasowskiego. Pakujecie kilka rzeczy do torby i w poniedziałek rano pojawiacie się w Andrychowie.
-Mamo... - wzdychasz, kiedy rodzicielka nie chcę wypuścić Cię z objęć.
-Muszę się tobą nacieszyć, Wojtuś. Tak rzadko przyjeżdżacie.
-Aniu.. - wtrącił się Twój tata. - Zostaw chłopaka. Nie wyjeżdża przecież za pięć minut.
-Mam nadzieję! - spojrzała na nas.
-Spokojnie. Kochanie. chodźmy zostawimy torby i wrócimy za chwilę.


-Jak im powiemy? - pytasz na górze.
-Może prosto z mostu? - dziewczyna poprawia kołnierzyk Twojej koszuli. - Myślę, że tak będzie najlepiej. Bez owijania w bawełnę.
-Jesteś najlepsza, że ze mną wytrzymujesz. - skradasz jej buziaka. Już się nie mogę doczekać tego dnia. A potem Juliana.
-Spokojnie.. Mamy czas..
-A może już..? - kładziesz dłonie pod jej koszulką.
-Niestety, zmartwię cię.
-Robiłaś test po ostatnim razie?
-Tak.
-Kochani. - Twoja mama weszła do pokoju, a Ty od razu zabrałeś ręce spod ubrania
dziewczyny. - Obiad.
-Już idziemy.


JUSTYNO JASIŃSKA...


W spokoju jecie posiłek. Cały czas mija Wam w przyjaznej atmosferze. Po jedzeniu, posprzątaniu i wszystkich innych bzdetach, postanawiacie przekazać rodzicom informację. Wstajecie i z uśmiechem na ustach, Wojtek Cię obejmuję.
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć. - zaczyna siatkarz.
-Jesteś w ciąży?!
-Nieee..
-Zamierzamy się pobrać.



*

Tyle, wiem mało, ale rozdział pisany na szybko
z powodu braku czasu.
1. szkoła.
2. powrót części rodzinki zza granicy
3. jesienna deprecha, która chyba i mnie dopadła
4. szkoła x2
5. korespondent sportowy, którym zostałam = pisanie
artykułów na serwis
6. zakochałam się. fuck!

postaram się następny szybciej.
a teraz możecie mnie zabić :p


dobranoc :*
tęczowa.







niedziela, 5 października 2014

Zwycięstwo dwudzieste drugie.

22.


pół roku później...

-Na pewno wzięłaś wszystko? - pyta spanikowany przyjmujący, biegając po pokoju.
-Kochanie. Wracam wieczorem.
-No, ale wiesz...
-Pojedziesz ze mną?
-Oczywiście, że pojadę. - przytula Cię.
W tym momencie do Waszej sypialni wchodzi nie kto inny jak Karol.
-Kłos?! Co ty tu robisz? - pytasz zdezorientowana.
-Otwarte było.. A że nie słyszycie dzwonka, no to sam wszedłem. - rozgląda się po pomieszczeniu. - Gdzieś jedziecie?
-Tak, na wakacje. - Wojtek klepie przyjaciela po ramieniu.
-Pytam serio.
-Jadę do szpitala, Kłosik. - tłumaczysz mu.
-Co?! Jakiego szpitala?!
-Na taki mały zabieg. Wracam wieczorem, spokojnie.
-Ale jaki zabieg?! - środkowy blednieje. - Te wszystkie strzykawki, kroplówki, białe ściany.. Boże, Justyna, jesteś na coś chora?!
-Wdech.. Wydech.. Karol spokojnie. Nic mi nie jest. Jestem zdrowa. Po prostu.. - nie wiesz jak mu powiedzieć.
-Po prostu staramy się o dziecko, a że nam nie wychodzi, musimy zrobić badania i Justyna musi przejść mały zabieg. Tyle. - tłumaczy Włodarczyk widząc Twoje zakłopotanie, a następnie Cię obejmuje.
-Oo!! Małe Wojtusie i Justynki! Jak słodko!


-Justyna Jasińska. - woła pielęgniarka wychodząc z gabinetu.
Wstajesz, a Wojtek Cię przytula.
-Będę tu czekał. 
-Wrócę niedługo. - całujesz go szybko i udajesz się za pielęgniarką.
Pół godziny później jesteś już w małej jasnej sali. Wojtek siedzi obok Ciebie i wypytuje o szczegóły.
-I teraz co? Uda się? - widzisz w jego oczach smutek.
-Nie wiem, kochanie. Musimy dokończyć badania, żeby wykluczyć bezpłodność.
-Skarbie.. Ostatnio tak myślałem.. Jeśli się nie uda.. to nic.
-Nie możesz tak mówić. Uda się. Jestem tego pewna.
-Kocham cię.
Nagle słyszysz dźwięk swojego telefonu. Sms. Karol.. I jak? I jak? Mów szybko!
Dzwonisz do niego.
-Wszystko w porządku, Karolku. - uśmiechasz się delikatnie.
-Taaak?! To dobrze. Wiesz jak się martwiłem?
-Domyślałam się.
-Dobra, w takim razie nie przeszkadzam, odpoczywaj sobie, a wieczorem wracaj do domu. Powiedz jeszcze Władkowi, żeby wpadł na fifę jak będzie miał czas, bo nawet na treningu nie pogadamy. Tak do ciebie szybko leci.
-Widzisz. Tak mnie kocha. - puszczasz oczko przyjmującemu.
-Powtarza to na okrągło. - śmieje się środkowy. - Dobra, Olka mnie woła. Idę. Kuruj się tam.
-Dzięki, do zobaczenia. - rozłączasz się. - Jak będziesz miał czas, to Karollo zaprasza na fifę, bo już nawet na treningach nie gadacie, tak do mnie "pędzisz". - robisz w powietrzu znak cudzysłowu.
-A tam fifa. I tak wygrywam. Po trzynastej dostaniesz wypis. Rozmawiałem w lekarzem.
Patrzysz na zegar. Jedenasta czterdzieści pięć.
-Jak się czujesz? - pyta chłopak.
-Jestem zmęczona.
-Przyjedziemy do domu to idziemy spać.
-Na którą jutro trening?
-Dopiero na dziesiątą. Spokojnie możemy pospać.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...

Justyna zasnęła. Siedzisz w kuchni, a w rękach trzymasz kubek z kawą. Za chwilę ma przyjechać Wrona. I rzeczywiście, po piętnastu minutach stoicie ze środkowym na balkonie. Ciepłe marcowe podmuchy powietrza otulają Was. Dziękujesz Bogu, że masz takich przyjaciół jak Andrzej, Karol, czy inni koledzy z drużyny. Wiesz, że nigdy nie będziesz sam z problemami.
-Boję się. - mówisz, patrząc się gdzieś przed siebie,
-Czego?
-Że się nam nie uda. Że nigdy nie będziemy mieć z Justyną dziecka.
-Wojtek, nie możesz od samego początku zakładać najgorszego..
-Wrona, staramy się już dwa lata...
-Teraz Tyśka jest po tym zabiegu, więc już będzie z górki...
-Dzień dobry, panowie. - słyszycie za sobą.
-Kochanie, dlaczego ty nie śpisz?
-Nie dam rady.
-Połóż się. Musisz wypocząć.
-Skarbie, nie martw się o mnie. Chodźcie, zrobię jakąś kolację.


Już po pół godzinie jecie w trójkę kolację, a później dziękując, Andrzej wychodzi z Waszego mieszkania. Następnego dnia macie wyruszyć do Gdańska na mecz. Z chłopakami namawiacie Jasińską, by pojechała z Wami. O dziwo, dziewczyna się zgadza. Wstajecie wcześnie rano, jecie szybkie śniadanie, a następnie, biorąc walizki, jedziecie pod Energię.
Godzina siódma rano - obieracie kierunek Gdańsk. Tradycyjnie, w autobusie siadasz z Jasińską na jednych z ostatnich miejsc. Od razu zakładasz słuchawki, a dziewczyna wtula się w Ciebie.
-Dobranoc, kochanie. - szepczesz i całujesz ją w głowę.
Czeka Was czterogodzinna podroż...


JUSTYNO JASIŃSKA...


Pokój z widokiem na morze. Odwracasz się i patrzysz na Wojtka.
-Mamy dwie godziny wolnego. Możemy iść na spacer. - mówi, wyciągając z walizki strój na mecz.
Uśmiechasz się. Ten dzień wyjątkowo dobrze się zaczął. Zegar wskazuje jedenastą trzydzieści.
O czternastej chłopaki muszę zbierać się już na halę.
-Widzę, że to tak kusząca propozycja, że musisz ją dokładnie przemyśleć... - śmieje się siatkarz, siadając obok ubrań.
Podchodzisz do niego i siadasz mu na kolanach.
-Dziękuję. - mówisz.
-Za co?
-Za to, że jesteś.


*

bum! ;oo
no i co? no i nic.
rozdział w sumie.. taki przejściowy.. od połowy.
może mi podsuniecie jakiś pomysł, co do dalszej historii? :(


Skra wygrała pierwszy mecz nowego sezonu!
Brawo, Chłopcy! :D
.
.
.


cśś.. przecież to tylko Włodi :D

pozdrawiam.
tęczowa.