Music

sobota, 27 września 2014

Zwycięstwo dwudzieste pierwsze.

21.



Wstajesz z paneli, by udać się do łóżka. Bierzesz jeszcze tylko kurtkę przyjmującego, by odwiesić ją na wieszak w przedpokoju. Zauważasz w niej jakąś pomiętą kartkę. Siadasz z powrotem przy chłopaku i czytasz. Przez głowę miliony razy przelatują Ci teraz fragmenty listu.
...nie wiem czy mogę Cię tak nazywać...
...nigdy Cię nie zdradziłem...
...nigdy Cię nie zdradzę...
...zaczepiła mnie pod Energią...
...zmarli na miejscu...
 ...pocałowałem w głowę...
...co najmniej dziwnie...
...przecież mnie znasz...
...pamiętaj, że Cię kocham...
...Twój Wu. ♥...


Dlaczego nie dopuściłaś wtedy Wojtka do głosu? Gdyby Ci to wszystko od razu wyjaśnił nie byłabyś na niego zła, a teraz pewnie świętowalibyście jego urodziny. I co najważniejsze, nie stracilibyście miesiąca na głupie kłótnie.
-Wojtuś, ja cię tak bardzo przepraszam... - płaczesz, gładząc Włodarczyka po głowie.
Chłopak mamrocze coś po nosem, a następnie, zapewne nieświadomie, splata Wasze palce.
Gasisz światło, poprawiasz koc na Wojtku i kładąc się obok niego, mocno się w niego wtulasz. Zasypiacie.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Budzisz się z ogromnym bólem głowy. Nie wiesz gdzie jesteś, nie wiesz, co się dzieje. Pamiętasz tylko to, jak Andrzej z Karolem pomagali Ci wsiąść do samochodu. Powoli zaczynają do Ciebie docierać fakty.
Leżysz w swoim własnym salonie. Rolety w oknie i drzwiach balkonowych są na szczęście zasunięte.
Na Twojej klatce piersiowej spoczywa głowa Justyny. Dostrzegasz na stoliku wodę i tabletki. Szybko wypijasz napój na leżąco. Wzdychasz.
-Tysiu.. Ja cię tak strasznie przepraszam.. - zakładasz kosmyk jej włosów za ucho.
Jasińska powoli się budzi.
-Justynko...
-Cii.. - przykłada palec do Twoich ust, delikatnie się uśmiechając, czego zapewne nie dostrzega
na Twojej twarzy.
-Ja wszystko wiem. Przeczytałam. To ja ciebie przepraszam. Przepraszam, że nie dałam ci dojść do głosu, że cię nie wysłuchałam. Nie stracilibyśmy tego miesiąca. - siada i zaczyna płakać.
-Ej, nie płacz. - przytulasz ją. - Już wszystko jest dobrze.
-Ja cię tak cholernie kocham.. Po prostu.. Po prostu jestem cholernie zazdrosna o każdą dziewczynę, która na ciebie nawet popatrzy. - wzięła oddech. - Wojtuś...
-Tak?
-Wszystkiego najlepszego.


JUSTYNO JASIŃSKA...


Już następnego dnia Włodarczyk bierze swoje rzeczy z mieszkania Andrzeja. Gdy wchodzi do domu, stoisz ze szklanką late na balkonie, a na ramionach masz klubową bluzę przyjmującego.
-Widzę, że przygarnęła ją sobie pani na stałe... - przytula Cię od tyłu.
-Tak jakby.
-No ewentualnie mogę się zgodzić.
-Będzie już tak samo, jak wtedy? - odwracasz się przodem do przyjmującego, a on obejmuje Twoje drobne ciało.
-Będzie jeszcze lepiej.
Po chwili przerywa Wam dzwonek do drzwi. Idziesz otworzyć. Widok wbija Cię w ziemię.
-Kamil?!
-Nie, święty Augustyn. Cześć, Tysiu.. - Kwasowski bierze Cię w ramiona i delikatnie buja. - Musiałem skontrolować sytuację, nie? Jak wujek Kwasu nie zadba to nie będzie dobrze.
-Ale.. co ty tu robisz? Przecież treningi...
-Pozwolicie, że zostanę do jutra?
-Kamil?! - dziwi się Włodarczyk wychodząc z balkonu.
-Nie, święty Alojzy. - powtarza regułkę.
-Ej jeszcze przed chwilą był Augustyn! 
-Dobra, dobra, to mogę zostać? Jak mniemam jutro jedziecie do Kęt i Andrychowa...
-Oczywiście.


Zimowe, styczniowe popołudnie. Wsiadasz do samochodu, odpalasz silnik, włączasz radio i wyjeżdżasz z parkingu. W drodze jeszcze stajesz pod apteką, żeby wykupić receptę od lekarza.
-To wszystko? - uśmiecha się farmaceutka zza lady.
-Poproszę jeszcze dwa testy ciążowe. Z dwóch innych firm najlepiej.
Płacisz za wszystko i wychodzisz z apteki. Po kilku minutach jesteś już w domu. Stawiasz zakupy na ladzie i idziesz do łazienki. W tym czasie Wojtek je rozpakowuje.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


-Ej, miśku.. - przytulasz się do dziewczyny. - Spokojnie, to nie trwa pięć minut.
Justyna doskonale wie o co Ci chodzi.
-Wojtek.. To już prawie rok... Może powinniśmy zrobić jakieś badania?
-Jeżeli chcesz, mogę je zrobić nawet teraz.
-Za tydzień mam wizytę u ginekologa.. Zapytam się. A testy zrobię wieczorem.
Rozmowę przerywa Wam dzwoniący telefon. Przyjmujący podaje Ci komórkę, a następnie odbierasz.
-Halo? - odzywasz się.
-No cześć! Próbuję się do ciebie dodzwonić od godziny. Co się dzieje?!
-Przepraszam, Monia, ale wróciłam z pracy dopiero i nie miałam czasu, a telefonu nawet nie słyszałam.
-Okej, okej, nic się nie stało. Chciałam się zapytać czy nie przejechałabyś się ze mną popołudniem to Manufaktury?
-Nie mam planów, możemy jechać. - Włodarczyk posyła Ci pytające spojrzenie. - No tak, panowie popołudniowy trening... To o której?
-Piętnasta trzydzieści?
-Jasne.
-Przyjadę po ciebie. Dzięki.
Narzeczona Zatorskiego rozłącza się, a Ty odkładasz telefon na stolik.
-Wychodzisz? - pyta Cię Wojtek.
-Tak?
-Gdzie jedziecie?
-A co cię o to interesuje? - droczysz się z siatkarzem.
-No misiu, nooo... - przytula się do Ciebie.
-Przykro mi. Dzisiejszy wieczór będziesz musiał spędzić sam.
-Ej noo.. nie rób mi tego. - smutnieje.
-Spokojnie. Godzina dwudziesta i już jestem. Możesz zrobić jakąś fajną kolację.
-Czyli zapowiada się ciekawy wieczór..
-Czy ciekawy to jeszcze zobaczymy. - puszczasz mu oczko.
-Powiesz mi chociaż gdzie jedziesz?
-Do Łodzi. Kupię ci coś ładnego, kochanie.


Wysiadacie z Moniką z samochodu pod galerią handlową. Poprawiasz szalik i udajecie się do wejścia. Otwierasz szeroko szklane drzwi. Od razu do oczu rzuca Ci się widok ruchomych schodów
Razem z dziewczyną udajecie się na piętro i zaczynacie obchód po sklepach. Narzeczona libero poszukuje sukienki na ślub brata, a Ty? A Ty przyszłaś w celach typowo towarzyskich. I tak pewnie wyjdziesz obładowana torbami. Cały czas w głowie masz myśl problemów związanych z zajściem w ciążę. Boisz się tego. Po chwili jednak odpędzasz rozkminy od siebie.
-Co ty taka zamyślona? - Monika wypada z pytaniem.
-A nie.. tak tylko.. zamyśliłam się.
-Wszystko w porządku?
-Tak, tak.
-Kawa?
-Chodź.


Idziecie do Waszej ulubionej kawiarni na rogu alejki. Siadacie, a po chwili młody kelner podaje Wam karty.
-Co bierzesz? - pytasz.
-Hm.. Może late i tiramisu.
-W takim razie dwa razy late i tiramisu.
-Więc o co chodzi? - domaga się odpowiedzi kiedy chłopak znika z pola widzenia.
-O nic nie chodzi. - zapewniasz z uśmiechem. - Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-Justyna.. Bo wiesz.. Muszę ci coś powiedzieć... Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz, a w szczególności Władkowi, bo on to straszna papla jest.
-No okej, nie powiem. - mówisz. - Co jest?
-Jestem w ciąży.
-Co?!
-Spodziewamy się z Pawłem dziecka.. Ale on jeszcze nie wie.. Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię.
-Jejuu.. To świetnie! - przytulasz przyjaciółkę, jednak czujesz małe ukucie w sercu.
W tym momencie słyszysz dźwięk połączenia. Patrzysz na telefon - Wojtek. Przepraszasz dziewczynę i, odchodząc na bok, odbierasz.
-Kochanie, strasznie mi smutno, kiedy wiem, że jak wrócę do domu, Ciebie nie będzie. Wracaj do mnie szybciutko, ale już!
-Już po treningu?
-Tak. Właśnie wychodzę z Energii. Kiedy będziesz? Tęsknię.
-Przed dwudziestą. Ja też. Kolacja będzie?
-No oczywiście. Co sobie pani życzy? - pyta przyjmujący.
-Zdaję się na pański gust.


Kiedy wracasz do Moniki, ta obraca łyżeczkę w palcach.
-Przepraszam, dziecko dzwoniło. Dobra, wracając do rozmowy, byłaś u lekarza?
-Nie.. Jadę w przyszły wtorek.. Mam wizytę na jedenastą. Nie pojechałabyś ze mną?
-Wtorek to.. siedemnasty? Czekaj.. - wyciągasz swój mały kalendarz z torby. - Też mam wizytę. Pojedziemy razem.
-Okej, to się jeszcze tam zgadamy.. A Wy? Nie planujecie jakiegoś małego siatkarza? - przyszła Zatorska porusza brwiami.
-To nie jest takie łatwe..
-Nie rozumiem.
-Monika.. My się staramy o dziecko od roku.
-Ale.. Dlaczego nic nie mówiłaś?!
-A co ci miałam powiedzieć?


*

No! Pogodzili się!
Zadowolone?
Achh nie mogłam wytrzymać ^^


Włodek jeszcze taki młody ;o
hahahha :D
pozdrawiam, tęczowa.

środa, 24 września 2014

Zwycięstwo dwudzieste.

20.
(mam nadzieję, że dzieci tego nie czytają :p)


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


-Najlepszego stary! - woła Wrona na popołudniowym treningu, klepiąc Cię w bark. 
-Dzięki. - uśmiechasz się nikle.
-Dziś sobota, wieczorem idziemy do pubu. Napijemy się czegoś, urodziny w końcu się świętuje!
-To o której i gdzie?
-Dwudziesta pierwsza? Manchester? - pyta Paweł.
Przystajecie na propozycję libero.


W skupieniu wykonujesz wszystkie ćwiczenia. Kiedyś to robiłeś dla niej. A teraz? Teraz też, jednak nie wiesz czy się opłaca. Rozgrywacie szybki mecz, na koniec rozciągasz się lekko i idziecie do szatni. 
Po prysznicu naciągasz na siebie ubrania, ubierasz buty i chcesz założyć kurtkę. Przed oczami miga Ci kawałek białej kartki. Wyciągasz ją z kieszeni i czytasz. 
Tysiu...
Już sobie wszystko przypominasz. To list, który napisałeś do Justyny. Nadal go nosisz z nadzieję, że kiedyś ona go przeczyta.
-Dobra chłopaki, lecę. Do zobaczenia wieczorem.


Razem z Wroną do mieszkania wracasz koło osiemnastej. Siadasz na kanapie i myślisz, że nie masz siły na imprezowanie. I siły fizycznej, i psychicznej. Po chwili odpoczynku idziesz jednak do łazienki, gdzie bierzesz szybki prysznic, a następnie wyciągasz z szuflady zagospodarowanej specjalnie dla Ciebie ubrania. Stawiasz na ciemne dżinsy, białą koszulkę, a na to brązową koszulę w kratę.
-Gotowy? - pyta Andrzej, wychodząc z kuchni.
-Gotowy.
-No chłopie, głowa do góry. Twoje urodziny są.
-Przypomniałem sobie te w tamtym roku... - wzdychasz.
-Czekaj.. w tamtym roku.. Ta wielka biba... No działo się, działo. Nie powiem.
-Nie o to chodzi. Ona tam była. To było najważniejsze.
-Władek. Mówię ci. Najdłużej tydzień i już będziesz mieszkał tam.. Ale to nie znaczy, że się będę jakoś cieszył.. Fajnie było mieć rano śniadanko na stole..
Śmiejesz się na słowa środkowego, a potem wychodzicie z mieszkania.
W Manchesterze jesteście kilka minut przed ustaloną porą. Brakuje tylko Plińskiego. Siadacie w dużej loży i kupujecie od razu zero siedem.. Ale i tak wiesz, że nie jedna taka buteleczka tu pójdzie...
Mija jedna, druga, trzecie kolejka.. Kolejne i kolejne. Powoli odpływacie, ale to Ty jesteś w najgorszym stanie. Chłopaki idą na parkiet, a Ty obiecujesz do nich dołączyć, jak tylko wyślesz sms'a. Po chwili dosiada się do Ciebie pewna długonoga blondynka.
-Hej. Jesteś tu sam? - pyta, kładą swoją dłoń na Twoim udzie i zmierzając nią coraz wyżej.
-Yy... A jeżeli powiem, że tak?
-A jeżeli powiem, że mam dla ciebie propozycję?
-A jeżeli spytam jaką?
-A jeżeli pójdziemy tam? - wskazuje gestem głowy na drzwi męskiej toalety.
-A jeżeli powiem, że mam narzeczoną?
-A jeżeli ona się niczego nie dowie?
-A jeżeli powiem, że ją kocham?
-A jeżeli masz ochotę?
-A jeżeli powiem, żebyś już sobie poszła?
Dziewczyna mierzy Cię wzrokiem i odchodzi w kierunku drzwi. Wstajesz - troszkę chwiejnie, ale przynajmniej się starasz i idziesz do chłopaków. Po około pół godzinie, kiedy DJ puszcza wolniejszą piosenkę, na parkiecie robi się luźno, znów siadacie przy swoim stoliku. Skąd znasz tę piosenkę? 'Let her go'.. To przy niej tańczyłeś z Justyną na ostatnich swoich urodzinach.
Leci kolejna kolejka, a Wy jesteście coraz bardziej zalani. Jedynie 'fason' trzymają Kraczący i Karollo, którzy następnego dnia mają jechać do stolicy.
-Niezła dupa z niej... - mówi Nicolas, wskazując brunetkę koło baru.
-Jestem krótkowidzem.. Chociaż.. Nie, panowie, ja mam żonę, dziecko. - wcina Wlazły.
-Co, stanął wam? - śmieje się Kłos. - Nie, chłopaki, nie było tematu.
-Ale nie! Dlaczego? Nie pamiętam kiedy ostatni raz rozmawialiśmy o seksie...
-No Włodi. Opowiadaj. Kiedy pierwszy raz się przespaliście z Justyną? - pyta Daniel.
-Jakoś dwa, trzy miesiące po tym jak zaczęliśmy chodzić. U mnie. Oczywiście rodziców nie było. Wszystko zaczęło się od jakiegoś filmu.. - bełkoczesz. - Nagle scena łóżkowa.. zaczęliśmy się całować, no.. i tak jakoś..
-Dobra jest? - dopytuje Pliński, za co dostaje po głowie od Mariusza.
-A powiem wam, że tak.
-Dobra chłopaki.. kończmy o tym.. - interweniuje Wrona, domyślając się, że rozmowa może za daleko zajść.
-Taa.. odezwał się ten, który nie ma dziewczyny.


JUSTYNO JASIŃSKA...


Kolejny wieczór spędzony przy kubku herbaty. Siedzisz i wpatrujesz się w ekran telewizora nawet nie słuchając aktorów jakiejś durnej komedii romantycznej. Dziś są jego urodziny. Zastanawiasz się co robi, jak się czuje. Chwytasz telefon i wstukujesz..
Chciałabym Ci życzyć wszystkiego, co najlepsze. Po prostu tyle. Bądź sobą i nigdy się nie zmieniaj. Spełniaj się.
Wysyłasz, ale szybko dajesz dajesz opcję anuluj.
-Ale jesteś idiotką. - mówisz sama do siebie.
Siedzisz do późnej nocy. Co jakiś czas robisz sobie tylko nową herbatę. Gdy wychodzisz z kuchni słyszysz pukanie do drzwi. Jest trzecia w nocy. Podchodzisz do drzwi, najpierw patrzysz przez judasza, a dopiero następnie je otwierasz.
-Andrzej? Co ty tu robisz.. z nim? - wskazujesz na Włodarczyka zalanego w trupa.
-Bo widzisz.. Byliśmy w klubie na chwilę.. i trochę nam zeszło.. a że jutro jadę do Warszawy i boję się go zostawić samego u siebie... - poprawia Wojtka, który, lekko mówiąc, troszkę leci mu spod ramienia. - Pomyślałem, że go tu przywiozę, no bo w końcu.. jesteście razem.. to znaczy nie chcę się mieszać w wasze sprawy.. no ale kurde Justyna, może sobie to w końcu wyjaśnicie? Wiesz jaki on jest na treningach? Rzygać się chce za przeproszeniem.
-Wejdź. - na tyle Cię stać w tej chwili.
Andrzej pomaga przyjmującemu usiąść na kanapie, ściąga mu trampki i kurtkę, a ten automatycznie kładzie się na niej. Podchodzisz do niego i przykrywając kocem, mówisz:
-I coś ty, Włodarczyk zrobił... Dobra, dzięki Andrzej. - odkładasz ubrania chłopaka na fotel.
-Jeśli by się coś stało to wiesz.. dzwoń. Całą noc jestem pod telefonem. W każdej chwili mogę wrócić z Warszawy.
-Nie no, co ty. Damy radę.
Środkowy całuje Cię w policzek, a następnie wychodzi z mieszkania. Podchodzisz do siatkarza i, kucając przed kanapą, delikatnie gładzisz go po włosach.
-No i co teraz zrobimy? Oj, Włodarczyk, Włodarczyk, ale z ciebie idiota.
Udajesz się do kuchni, wyciągasz z szafki opakowanie aspiryny, nalewasz do kubka wody i stawiasz to na stoliku w salonie. W szuflady pod telewizorem wyciągasz brudnopis i kartkę i piszesz Wrzuć tabletkę i wypij. Jestem w sypialni jakby coś się działo.


*


Pozdro, jest 1:23 a ja sobie na bloggerze siedzę, zamiast... pójść spać.
no, ale przecież holidejsy są... przynajmniej były jak pisałam ten rozdział.
tak, proszę Państwa, w tym momencie opublikowane było "Zwycięstwo dwunaste", a ja tak w przyszłość wybiegam :3 lubię mieć coś w zanadrzu :)
więc.. jest 22. sierpnia :D
i ciemno za oknem.
w ogóle pada(ło?)

Jak myślicie? Pogodzą się?
tęczowa.

środa, 17 września 2014

Zwycięstwo dziewiętnaste.

19.


Minął już tydzień. Dowiadujesz się od chłopaków, że u Wojtka słabo. Chodzi przybity, ciężko mu. Zbiera się podobno na odwagę, żeby z Tobą porozmawiać, ale boi się Twojej reakcji. A Ty? Chcesz mieć jeszcze trochę czasu na 'ogarnięcie' tego wszystkiego.
Słyszysz dzwonek do drzwi. Szybko ocierasz łzy z oczu i idziesz do przedpokoju. Spoglądasz przez judasza i przekręcasz klucz.
-Cześć Justyna. Wiesz co, mam taką małą sprawę. Zabrakło mi cukru. Pożyczyłabyś mi szklankę? - pyta Natan, Wasz sąsiad spod piątki. - Oddam jutro.
-Jasne, jasne. Wchodź. - otwierasz mu szerzej, a sama idziesz do kuchni.
-Stało się coś? Jakaś taka blada jesteś, oczy masz popuchnięte.
-Nie, nie. Nic się nie dzieje.
-Wojtek na treningu?
Patrzysz na zegar. Dwunasta dziesięć.
-Chyba tak.
-Chyba?
-Nie wiem. Nie mam z nim kontaktu.
-Nie masz kontaktu ze swoim narzeczonym?
-Natan.. proszę cię, nie mam siły na to..
-Dobra, nie przeszkadzam ci. Dzięki za cukier, oddam jutro.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Dostajecie od Miguela wolne do poniedziałku. Zaraz po treningu zbierasz kilka rzeczy do torby i obierasz kierunek Bielsko Biała. Koło szesnastej znajdujesz się na osiedlu nowoczesnych kilkupiętrowych budynków mieszkalnych. Gasisz silnik i wzdychasz głęboko, przypominając sobie sms'a od Kamila..
Chociaż jeden dzień wolnego, zbierasz dupę w troki i zjawiasz się u mnie. Przemówię ci do rozumu
Patrzysz w okno na siódmym piętrze. Już sobie wyobrażasz jak za chwilę będziesz stał w tym oknie z butelką piwa w ręce. Wysiadasz z samochodu, naciągasz kaptur kurtki i zmierzasz do wejścia. Dzwonisz dzwonkiem i po pytaniu "kto tam?" wchodzisz do klatki. Po minucie jesteś już pod mieszkaniem
numer siedem.
-Dobry. - mówisz krótko do rozgrywającego BBTSu.
-Ach, Władek, Władek.. No i co ja mam z tobą zrobić, co?
-Sam mi tu kazałeś przyjechać. - przypominasz mu.
-Dobra, chodź.


Torbę kładziesz przy półce z butami, ściągasz własne obuwie, a następnie kurtkę. Siadasz na skórzanej kanapie, a po chwili odbierasz od przyjaciela kubek z kawą.
-Opowiadaj. - mówi Bielszczanin.
Przedstawiasz mu całą historię. Mówisz nawet o tym, jak Jasińska pojawiła się z Moniką w Energii. Kochasz ją, a boisz się pójść do niej, by porozmawiać.
-Mam pomysł.. Ubieraj się. - mówi Kwasowski.
-Co znowu?
-Idziemy do klubu. Piątek jest.
-Kamil... Nie mam ochoty...
-Masz, masz. Jeżeli myślisz, że robię to, żeby wyrwać jakieś panny to się mylisz, bo zaraz byś ode mnie po mordzie dostał. Posiedzimy, jakieś piwo wypijemy, a potem wrócimy do domu.
-Dobra no..


Hasło zwane pod skrótem KAC - katastrofalna abrakadabra czachy - tak spędzasz następny poranek.
Kwas podaje Ci dwie tabletki aspiryny i butelkę schłodzonej Kropli Beskidu.
-Boże.. dziękuję. - szepczesz.
-Nie Boże, nie Boże, tylko Kamil.
-Jeden kij teraz.


Wracasz do Bełka, wracasz do treningów, wracasz do szarej rzeczywistości. Mija tydzień, drugi.. Zbliżają się Twoje urodziny. W Twoim mniemaniu będą to najgorsze urodziny w życiu..


*

i jak?
speszjal for Karolina, bo chciała :D
no nie denerwuj się już tak na mnie za tego Muzaja :*
tęczowa.

piątek, 12 września 2014

Zwycięstwo osiemnaste.

Jest u Wrony, ale ja Ci nic nie mówiłem :*
Otrzymujesz wiadomość od Kwasowskiego.
Dziękuję Ci.


Jesteś już spokojna...


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Następny dzień. Kolejny trening. Będzie przypał za to, że wczoraj tak sobie w trakcie treningu wyszedłeś? Zapewne tak, ale się tego nie boisz. Pewnie Miguel zapyta Ci się co się stało i tym podobne. On zawsze był dla Was jak przyjaciel, który zachowywał normę trenera. Przychodzisz na halę kilka minut przed czasem. Przebierasz się, zakładasz nakolanniki, naciągasz rękawki i zawiązujesz buty. Jako pierwszy z chłopaków wchodzisz na salę.
-Wojtek, możesz mi wytłumaczyć, co to wczoraj było? - pyta trener na boku.
-Po prostu w moim życiu ostatnio parę spraw nie idzie po myśli.
-Mogę ci jakoś pomóc? Jak coś to możesz zawsze się do mnie zwrócić.
-Dzięki, Miguel.


Odchodzisz od trenera, by wykonać ostatni już serwis na rozgrzewce. Słyszysz skrzyp drzwi, zza których wychodzi Monika. Odwracasz wzrok, ale coś wewnątrz Ciebie karze Ci tam powrócić. Widzisz Justynę. Zauważasz, że jest zmęczona. Podkrążone oczy. Wiesz, że płakała. Chcesz do niej podejść, ale nie możesz. Nogi Ci ugrzęzły, a i ona pewnie tego nie chce. Wasze spojrzenia spotykają się w pewnym momencie. Czujesz jakby ktoś wyrwał Ci właśnie kawałek serca. Dziewczyna Zatorskiego załatwia z Falascą to, co chciała i obie po chwili wychodzą. Stoisz wryty w parkiet. Miliony myśli snują się teraz w Twojej głowie.
-Chłopaki, zaczynamy mecz. - oznajmia trener klaszcząc w ręce.
Dalej się nie ruszasz. Wpadasz na pomysł. Szybko wybiegasz z hali i zatrzymujesz się dopiero na korytarzu kilka metrów za Jasińską.
-Justyna! - wołasz.
Dziewczyna powoli odwraca się w Twoją stronę. Widzisz jej pusty wzrok. Taki, jakby straciła sens życia. Bo straciła?
-Tak?
-Możemy porozmawiać?
-Wojtek, już chyba nie mamy o czym rozmawiać.
Podchodzisz do niej, a Monika wychodzi z hali, by Was zostawić.
-Justyna, uwierz mi, nic mnie z tą dziewczyną nie łączy.
-Nie chcę znać tej historii, ale też nie potrafię ci teraz zaufać.
-I co teraz będzie? - splatasz delikatnie Wasze palce.
-Nie wiem. Daj mi czasu do namysłu. W ogóle.. gdzie ty teraz mieszkasz?
-U Andrzeja. Przyjadę dziś po więcej rzeczy.
-Bo.. to jest twoje mieszkanie, więc...
-Nie. Bądź tam, będę spokojny. - przerywasz jej.
-Wiesz... Dzwoniłam nawet do Kamila, żeby się zapytać czy jesteś u niego..
Śmiejesz się cicho.
-Martwiłam się. - dokańcza.
-Spokojnie, nic mi nie jest. - zakładasz lekko kosmyk jej włosów za ucho.
-Więc..
-Przepraszam, za wszystko cię przepraszam. Ale nic mnie z nią nie łączy. Jeśli nie chcesz teraz, kiedyś ci to wytłumaczę. Na pewno.
Spoglądasz w jej oczy, nos, na końcu usta. Na nich koncentrujesz się o wiele dłużej.
-Mogę? - pytasz.
-Ostatni raz.. - szepcze, a spod jej powiek wypływają łzy.
Przyciągasz delikatnie do siebie Justynę i, pochylając się nad nią, splatasz Wasze wargi w subtelnym pocałunku. Angażujesz się w niego, a Jasińska nie jest temu obojętna. Po chwili jednak lekko odpycha Cię od siebie, chcąc już odejść.
-Kocham cię. Cholernie cię kocham. - szepczesz, a jej już nie ma.
-Wojtek.. idź do domu.. - mówi trener widząc Cię już samego na korytarzu. - Ułóż sobie to wszystko. Masz wolne do piątku.
-Dzięki.
I tak kończy się dla Ciebie trening z dnia siódmego października...


*

Dziś troszeczkę krócej :)
jak teraz?

I jak po dwóch tygodniach nauki? :D
u mnie świetnie! :D
pozdrawiam :D
tęczowa.

piątek, 5 września 2014

Zwycięstwo siedemnaste.

17.


-Naprawdę? - Monika nie dowierza w to, co jej mówisz.
-Naprawdę. 
-Przecież Wojtek... Przecież wy się kochacie, wy jesteście dla siebie stworzeni.
-Widać niekoniecznie.
Siedzisz na parapecie wpatrując się w ulicę, na której pojawia się coraz więcej kałuży. Czy czekasz na to, aż przyjedzie? Całkiem możliwe. Liczysz po cichu, że wszystko sobie spokojnie wyjaśnicie i że wszystko wróci do normy. Po Twoim policzku spływa pojedyncza łza, które już nawet nie ocierasz. 
-Cholera. A jeśli bym nie pojechała pod Energię? - pytasz na głos, ale wydaje Ci się, że zostaje to w Twojej głowie. - Jakbym go nie zobaczyła z tą dziewczyną... Wszystko byłoby tak jak wcześniej?
-Ej, nie możesz się obwiniać.. Na pewno to jakieś nieporozumienie. Władek by cię nigdy nie zdradził. Może to jakaś jego kuzynka, albo coś?
-Monika, ja znam całą jego rodzinę..
-No to nie wiem, może jakaś stara znajoma? Najlepiej będzie jak się spotkacie. Jutro do niego dzwonisz i się z nim umawiasz. Zrozumiano? - pyta.
-Nie. Muszę ochłonąć.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Andrzej już poszedł spać. Siedzisz w kuchni przy przyciemnionym świetle i trzymasz Wasze zdjęcie w dłoni. Boisz się. Boisz się, że Ci nie uwierzy jeśli już da Ci szansę na wyjaśnienie. A jeżeli nawet Ci tej szansy nie da? Patrzysz na zegar wiszący nad stołem. Dwudziesta druga dziewiętnaście. Twój telefon daje znać, że jeszcze żyje w postaci sms'a. Zatorski. Otwierasz wiadomość Idiota -.-
Wiem. - odpisujesz.
Po chwili libero dzwoni do Ciebie.
-Pawełku, nie musisz mi uświadamiać tego po raz kolejny. - mówisz spokojnie, obracając prawą ręką kubek z herbatą malinową.
-Jakim ty jesteś debilem, idioto!
-Zati, proszę cię, idź spać.
-Jak czegoś z tym nie zrobisz to pogadamy sobie po męsku.


Budzisz się na kanapie w andrzejowym salonie. Spoglądasz na telefon. Liczysz na coś? Tak, kurwa. - myślisz. Może się do Ciebie odezwie? Boli Cię trochę głowa. Mimo, że nie wypiliście ze środkowym dużo, masz lekkiego kaca. Na stoliku widzisz butelkę wody mineralnej i paczkę apapu. W duchu dziękujesz Bogu, że Andrzej o Tobie pomyślał. Obok leku widzisz kartkę Poszedłem do sklepu, będę niedługo. 
I rzeczywiście, Wroniasty wraca po około dziesięciu minutach.
-Może być jajecznica z boczkiem? - pyta.
-Jasne, jasne. - odpowiadasz cicho. - Idę do łazienki.


Bierzesz szybki prysznic, a następnie razem ze środkowym jecie śniadanie. Po posiłku odnajdujesz gdzieś czystą kartkę i długopis. Postanawiasz napisać do Justyny list, który może kiedyś jej wręczysz.


Kochanie, chociaż nie wiem czy mogę Cię tak nazywać, 
bo możesz sobie tego nie życzyć. Chcę Ci powiedzieć, że bardzo za Tobą tęsknię. 
I zapewniam Cię - nigdy Cię nie zdradziłem i nigdy Cię nie zdradzę! 
Za bardzo Cię kocham, żeby to zrobić. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy. 
Może zacznę już teraz? Ta dziewczyna po halą... to moja ex. 
Chodziliśmy razem jeszcze przed tym jak się poznaliśmy. Dlaczego przyjechała do Bełka? 
Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia. Zaczepiła mnie pod Energią 
zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili powiedziała mi, że niedawno jej rodzice mieli wypadek, 
zmarli na miejscu. Przytuliłem ją i pocałowałem w głowę. 
Ot - cała historia. 
Nic więcej się nie wydarzyło. Wiem, z boku mogło to wyglądać co najmniej dziwnie, 
ale między nami naprawdę nic nie zaszło.
Przecież mnie znasz...
Pamiętaj, że Cię kocham. 
Twój Wu. 


Składasz kartkę na trzy część, tworząc z niej prostokąt. Na wierzchu piszesz Tysiu... , a następnie wkładasz list do wewnętrznej kieszeni jesiennej kurtki.


Ciągnęło Cię na halę. Trening mieliście następnego dni na jedenastą, więc wymyśliłeś, że przyjdziesz wcześniej i wyżyjesz się na piłce. Zawsze Ci to pomagało. Już przed dziesiątą jesteś w Energii. Szybko się przebierasz, a następnie udajesz się na salę i wyciągasz z magazynka koszyk z żółto niebieskimi mikasami. Rozgrzewasz się, a następnie stajesz za linią dziewiątego metra, wyciągasz jedną i podrzucając ją wysoko, robisz nabieg i wyskakując uderzasz w nią mocno prawą dłonią. To samo robisz z kilkunastoma innymi.
-Wojtek? - dobiega Cię głos stojącego w drzwiach prezesa Piechockiego.
-Yy... Dzień dobry, panie prezesie.
-Przecież trening macie dopiero na jedenastą... A jest.. - patrzy na zegarek. - .. dziesiąta piętnaście.
Nie wiesz, co mu odpowiedzieć.
-Po prostu chciałem przećwiczyć zagrywkę przed meczem z Jastrzębiem. - kłamiesz.
-Wojtek, stało się coś? - mężczyzna podchodzi do Ciebie.
-Nie. Na prawdę. Nic się nie stało. - po raz kolejny ściemniasz.
-Jakbyś jednak chciał pogadać czy coś to jestem w swoim gabinecie.
-Dobrze, będę pamiętał. Dziękuję.
Piechocki wychodzi przez szklane drzwi, a Ty klniesz pod nosem.
-Kurwa.


Starasz się skupić na ćwiczeniach, nie potrafisz. Jedyne, co teraz idzie Ci doskonale to mocne walenie dłonią w piłkę. Zauważa do Wrona, stojący obok Ciebie.
-Ej spokojnie. - klepie Cię w plecy. - Wyjaśnicie sobie wszystko.
-Nic sobie nie wyjaśnimy. To jest koniec... Rozumiesz? Coś, o co tyle walczyłem właśnie się skończyło...
Ostatni raz zagrywasz, a następnie bierzesz bluzę z ławki i wychodzisz. Miguel patrzy za Tobą nie wiedząc, co się dzieje. Słyszysz tylko w oddali głos Andrzeja, żeby dali Ci chwilę spokoju.


JUSTYNO JASIŃSKA...

Nie wiesz, gdzie on jest. Martwi Cię to. Jesteś pewna, że nie zatrzymał się u żadnego z chłopaków z klubu. Więc u kogo innego? Do Andrychowa też na pewno nie pojechał. Nie lubi dzielić się problemami z rodzicami.
-Kamil. - mówisz sama do siebie.
Szukasz telefonu, ale oczywiście gdy Ci jest potrzebny nigdy nie wiadomo gdzie jest. Wreszcie, gdy znajdujesz go w torbie, wyszukujesz szybko numeru Kwasowskiego.
-Kamil? Hej, przepraszam, że zawracam ci głowę.. - mówisz. - Masz może chwilkę czasu?
-Dla ciebie zawsze. - śmieje się. - Co się urodziło?
-Bo.. Mam takie trochę niecodzienne pytanie.. - gubisz się, nie wiesz jak o to zapytać.
-No mów, a nie owijaj w bawełnę.
-Jest u ciebie Wojtek? - walisz prosto z mostu z szybkością błyskawicy.
-Czekaj... Co?!
-Tak, wiem, idiotycznie to brzmi, ale chcę widzieć czy jest u ciebie Wojtek.
-Ej, Justyna, dzieli nas prawie dwieście kilometrów, a ty tak po prostu pytasz się czy jest u mnie Władek?
-Tak, tak po prostu.
-Nie wiesz gdzie jest twój narzeczony?
-Kamil. Proste pytanie, jest czy go nie ma?
-Nie ma go u mnie. Justyna, powiesz mi co się stało? - troszkę się zniecierpliwił.
-Yy.. Pokłóciliśmy się i wyszedł... przedwczoraj..
-Co?! Od przedwczoraj nie wrócił do domu?!
-Tak jakby.. Dobra, Kamiś, dzięki za odpowiedź, nie przeszkadzam ci już.
Rozłączasz się zanim rozgrywający zdążył coś odpowiedzieć.



*

DzieńDobryWieczór! :D
(kojarzy ktoś tekst VlogMateusza? Kojarzy ktoś w ogóle VlogMateusza?)

Co myślicie dzisiaj? :)
Jeśli ktoś nie zna to Kamil Kwasowski to jest to siatkarz BBTSu Bielsko Biała :)
Oraz przyjaciel Wojtka w realu :)
tęczowa.

poniedziałek, 1 września 2014

Zwycięstwo szesnaste.

16.


Wreszcie przychodzi z treningu. Siedzisz w salonie. Twoje podciągnięte po samą brodę nogi dają o sobie znać w postaci kurczu. Policzki masz już coraz bardziej mokre.
-Co się stało? - pyta zdezorientowany.
-Co się stało?! - automatycznie wstajesz z kanapy. - Jak mogłeś mi to zrobić?! Jak mogłeś?!
Podchodzisz do przyjmującego, a on Cię przytula. Uderzasz mocno pięściami w jego klatkę piersiową, ale wiesz, że go i tak to nie boli. 
-Jedno pytanie... Jak mogłeś?! Po tak długim czasie!
-Justyna, powiedz mi o co chodzi. - mówi spokojnie.
-O co chodzi? Zdradziłeś mnie, Wojciech! Ufałam ci, a ty mnie zdradziłeś! 
-Co?! - krzyknął.
-To, co słyszysz.
-Justyna, nie rozumiem o co ci chodzi.
-Raczej każdej spotkanej panny na ulicy się nie przytula i nie całuje po głowie. Widziałam was. Przyjechałam po ciebie na trening, bo myślałam, że spędzimy razem miło wieczór. Niestety, myliłam się.
-To nie tak jak myślisz.
-Nie?
-Nie zdradzam cię. Nic mnie nie łączy z tą dziewczyną.
-Nic cię nie łączy? To po co ją przytulałeś i całowałeś?
-Bo..
-Nie! Nie mów! Zostaw mnie samą.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Wyciągasz rzeczy z treningu, a do torby pakujesz kilka ubrań. Wychodząc z sypialni... Waszej sypialni, Twój wzrok przykuwa znajdująca się na komodzie ramka ze zdjęciem . Wasza fotografia sprzed roku. Bierzesz przedmiot do ręki i patrzysz na niego. Pocierasz kciukiem szkło w miejscu, w którym znajduje się twarz Justyny. Ani chwili się nie zastanawiasz - wkładasz ramkę do torby. Moment później zakładasz już buty i bluzę.
Ona - najważniejsza kobieta w Twoim życiu, stoi przy oknie, a jej wzrok zajmuje coś w panoramie deszczowego Bełchatowa. Chcesz podejść, przytulić ją, ale wiesz, że nie możesz, że ona tego nie chce.
-Pamiętaj, że cię kocham. - mówisz cicho, a następnie opuszczasz mieszkanie. 


Wsiadasz do samochodu. Torbę rzucasz na miejsce pasażera. Z kieszeni klubowych dresów wyjmujesz kluczyki i odpalasz silnik, ale dopiero udaje Ci się to za czwartym razem. Spoglądasz jeszcze na blok. W oknie czwartego piętra widzisz sylwetkę dziewczyny, która skradła Ci serce. Boli Cię ta kłótnia, ale wiesz, że musicie na chwilę od siebie odpocząć. Powoli wyjeżdżasz na ulicę, włączając się w ruch. Ale gdzie Ty właściwie jedziesz? Przecież do Karola i Olki się nie udasz. Zmierzasz w kierunki mieszkania Wroniastego.
Wbiegasz z torbą na drugie piętro i dzwonisz na dzwonek, równocześnie opierając się o ścianę.
-Wojtek? - Wrona wyraźnie się dziwi Twojej obecności w jego domu. - Co ty tu robisz?
-Spierdoliłem sprawę, stary.


Po chwili siedzisz na kanapie w andrzejowym salonie. Wrona wie, że to grubsza sprawa i wyciąga z barku zero siedem. Nie macie jutro treningu, więc możecie sobie na choć trochę pozwolić. Już pół minuty później stoi przed Tobą kieliszek z przezroczystą cieczą, a Ty wpatrujesz się w niego.
-Andrzej, to nie jest rozwiązanie moich problemów. - mówisz spokojnie.
-O co chodzi?
-Pokłóciliśmy się.
-Jezu, Włodi, znowu nie włożyłeś naczyń do zmywarki? - jęczy środkowy. - Pij i mów.
Bierzesz kieliszek, po czym przechylasz go do ust.
-Myśli, że ją zdradzam.
Wrona opluwa sokiem, który właśnie pił.
-Że co, kurna?!
-Że to.
-Włodarczyk, debilu, coś ty zrobił?! Powiedz, że to nieprawda!
-Spokojnie, nie zdradziłem Justyny i nigdy bym tego nie zrobił.. To.. Po prostu przed halą spotkałem swoją byłą, jeszcze z czasów liceum... 


JUSTYNO JASIŃSKA...


Próbujesz się pozbierać po tym, co się wydarzyło kilka minut temu. Patrzysz przez okno, widzisz go. Wychodzi z klatki i zarzuca kaptur na głowę, a po chwili wsiada do samochodu i odjeżdża.
Postanawiasz wziąć prysznic, myślisz, że to pomoże Ci na chwilę odetchnąć od problemów. Gdy stoisz przed szafą coś Ci w pomieszczeniu nie pasuje, czegoś Ci tu brakuje. To oczywiste, że jego. - myślisz. Nie, tu chodzi o jakiś przedmiot. Spoglądasz na półkę. Nie ma jednego zdjęcia. Dokładnie tego z zeszłorocznych wakacji. Gładzisz dłonią miejsce, w którym stało.
-Możesz do mnie przyjechać? - pytasz po minucie do telefonu.
-Jasne, będę do godziny. - odpowiada przyjaciółka.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


-I takim oto sposobem ją przytuliłem, żeby ją pocieszyć.. Tyle. - kończysz opowiadać.
-I Justyna w to nie wierzy?
-To znaczy... Nie dała mi dojść do słowa.
-Oj Włodi, Włodi. Tak to jest z kobietami.
-Dobra, będę się zbierał. Dzięki, stary. - podnosił ciało z kanapy.
-Ale gdzie ty idziesz? Przecież wywaliła cię z mieszkania. Zostajesz u mnie dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnicie.
Wzdychasz. Jest Ci naprawdę ciężko.
-Dzięki, Andrzej...



*

no i się posypało...
czy zadowolona? powiedzmy :)
a Wy co sądzicie?

Jak na rozpoczęciu? :D
u mnie bardzo fajnie, nowi ludzie, nowa szkoła :D
tęczowa.