Music

piątek, 6 lutego 2015

Zwycięstwo trzydzieste siódme.

37.

-Widzą panowie.. Skoro znaliście się na tyle dobrze, nie będę tego ukrywać... Mogę jednak liczyć, że ta informacja nie zostanie przekazana dalej?
-Oczywiście. - zapewniacie razem z Kamilem.
-Natan.. On.. - kobieta rozkleja się.
-Coś się z nim stało? - pyta cicho Kwasowski.
-On jest w więzieniu.
Zamurowało Cię. Z resztą nie tylko Ciebie. Kamila też.
-Ale.. Jak to w więzieniu..?
-Jest mi ciężko cokolwiek o tym mówić..
-Błagam panią.. To jest bardzo ważna sprawa.
-W październiku zgwałcił pewną dziewczynę i znęcał się nad nią. - mimo że mówiła o własnym synu, nie wyrażała emocji. Może uroniła kilka łez, ale na tym się skończyło.
-Bardzo nam przykro. - powiedział bielszczanin. Ty nie dałeś rady.
-Spokojnie..
-Moglibyśmy wiedzieć u jakim więzieniu przebywa? Chcielibyśmy go odwiedzić, wyjaśnić parę spraw..
-W Łodzi.

Jesteś zszokowany. Zdruzgotany. Po piętnastu minutach wychodzicie z domu pani Zofii i wsiadacie do samochodu. Zajmujesz miejsce za kierownicą, ale obawiasz się.
-Możesz ty prowadzić? - pytasz przyjaciela.
-Jasne.
-Czyli było tego więcej...
-Najwidoczniej. Kurwa, co za skurwysyn.
-Muszę do niego pojechać. - stwierdzasz.
-Raczej nie teraz. Musisz widzenie załatwić.
-Spoko. Załatwi się. Dobra, jedźmy do domu.
-Powiesz Justynie?
-Nie wiem. Nie chcę jej martwić. Szczególnie teraz. Boję się o nią.
-Nie mów jej.. Nie mów dopóki to wszystko się nie wyjaśni..


Wracacie do Bełchatowa. Całą drogę milczysz, bo nie możesz uwierzyć w to, czego się się dowiedziałeś. Zaskoczyła Cię reakcja pani Zofii. Mówiła przecież o własnym synu, a była taka spokojna... Nie pojmujesz tego. Ty byś tak nie mógł.
W tym momencie uświadamiasz sobie, że musisz jeszcze bardziej dbać o Justynę i Julka. 
Zmęczenie całym dniem bierze górę i w połowie drogi zasypiasz , jednak powrót mija bardzo szybko i już przed dwudziestą pojawiasz się w domu. Zmuszasz Kamila, żeby został na noc, bo nie będzie wracał po nocy do Bielska. Wchodzicie do mieszkania i już od progu Justyna zalewa Cię milionem pytań.
-Jezu, Wojtek, gdzie ty się cały dzień podziewałeś!? Dlaczego nie odbierasz telefonu?!
Spoglądasz na komórkę. Fakt. Trzydzieści cztery nieodebrane połączenia od Justyny, siedem od Kłosa i jedenaście od Wrony.
-Przepraszam. Mieliśmy dziś ciężki dzień. - całujesz żonę w usta i gładzisz dosyć duży już brzuszek.
Po chwili udajesz się do salonu i wyciągasz z barku dwa kieliszki i butelkę zero siedem.
-No co tak stoisz? - zwracasz się do Kwasowskiego, który w dalszym ciągu stoi w przejściu.
-Wojtek, nie wiem czy to dobry pomysł..
-Ale ja wiem. - mówisz nalewając ciesz do szkła.
-Zapomnij. Nie w tym stanie. - Kamil odbiera Ci z rąk butelkę, której zawartość wylewa do zlewu i to samo czyni z kieliszkami.
-Powaliło cię?!
-Może mi to ktoś do jasnej cholery wyjaśnić?! - krzyczy Justyna.
-Kochanie, spokojnie. Nie denerwuj się. - uspokajasz dziewczynę, przytulając ją do siebie.
-W tej chwili czekam na wyjaśnienia.
Patrzysz na przyjaciela i mimiką twarzy zadajesz pytanie powiedzieć? Siatkarz delikatnie kiwa głową i udaje się do łazienki.
-Byłem u pani Zofii. - zaczynasz siadając na kanapie i sadzając sobie Justynę na kolanach.
-Jakiej znowu pani Zofii?!
-Matki Natana.
-Jezusmaria, Wojtek, po co?! Wszystko się skończyło! Musisz znowu zaczynać?!
-On jest w więzieniu.
Dziewczyna zamiera.
-Jak to.. Jak to w więzieniu?
-Zgwałcił pewną dziewczynę i znęcał się nad nią. - odpowiadasz spokojnie.
-Jezu...
-Chodź spać. Musisz odpocząć. Z resztą, ja też.
Odprowadzasz Justynę do sypialni, a następnie przynosisz świeżą pościel Kamilowi. Chwilę rozmawiacie, a następnie żegnając się idziecie spać.


Bierzesz szybki prysznic, a następnie kładziesz się do łóżka. Wtulasz ciało Justyny w swoje i całujesz ją w głowę. Chciałbyś, żeby wszystko się ułożyło. Za niedługo w Waszym życiu pojawi się ta mała istotka i pragniesz, żeby do tego czasu wszystko było w porządku.
-Kochanie.. - słyszysz.
-Tak?
-Ale ta dziewczyna nie jest w ciąży?
-Nie mam pojęcia, skarbie.
-Opowiedz mi wszystko. - odwróciła się w Twoją stronę.
-Byliśmy pod Łodzią. Skłamaliśmy, mówiąc, że mamy do Natana sprawę, ale nie możemy nawiązać z nim kontaktu...
-Po co wy tam pojechaliście?
-Bo chciałem się z nim spotkać i potrzebowałem jego adresu.
-Ale po co ty się z nim chciałeś spotkać? - widzisz jak po jej policzku spływa łza. Ścierasz ją palcem, a następnie całujesz dziewczynę w czoło. - Odpowiedz.
-Chciałem się z nim rozliczyć. - zaciskasz szczękę.
-Ryzykowałeś.
-Wiem. Dlatego pojechałem tam z Kamilem. Śpij już. Jutro trzeba wcześnie wstać.
Na dziesiątą do lekarza.
-Dobranoc.
-Kocham cię, śpij dobrze.
-Ja ciebie też.


*

Zaskoczone? :D
Lubię takie zwroty akcji :D
Czyżby szykowały się jakieś kłopoty?

remember: jeśli jesteś nowa, czeka ankieta na dole strony ;)
empty space.

uwielbiam to zdjęcie Kamila.

8 komentarzy:

  1. No to pięknie... :/ nie będzie kłopotów :) przynajmniej mam taka nadzieję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko!
    Ale się dzieje :-D ale mi to wogóle nie przeszkadza :-D ja lubię takie "buuuuuum" :-D

    Rozdział... WOW. Tylko pogratulować talentu.

    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie nazwałabym tego talentem a pasją pisania i chęcią kształcenia się w tym dalej :)
      ale jest mi niezmiernie miło, że ktoś to docenia :)
      pozdrawiam również :)

      Usuń
  3. Zmieniłaś nazwę i Cię znaleźć nie mogłam ! :(. Ale to już przeszłość i jestem z przeczytanymi rozdziałami :D. Martwię się o wszystko. Takie wielkie BUUUUM, moze bardzo zaszkodzić :/, ale mimo tego rozdział genialny :D. Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne ze znalazłaś :) nie martw się :D mówi sie ze miłość przezwycięża wszystko, a oni się kochają, prawda? :) pozdrawiam również ;)

      Usuń