Music

niedziela, 30 listopada 2014

Zwycięstwo dwudzieste ósme.

28.


-Przymierzaj! - woła przyjmujący, gdy tylko przekraczasz próg mieszkania.
-No way, kochany.
-Ej, ej, ej. Bo się obrażę.
-Trudno. Będę musiała to przeżyć. - ściągasz buty, a następnie idziesz w kierunku kuchni. - A co tak ładnie pachnie?
-Zrobiłem kolację, no, ale że nie chcesz pokazać sukni to nie dostaniesz.
-To ja lecę na kolację do maca.
-Ooo zapomnij! Dobra, podzielę się. - wzdycha.
-To co jemy?
-Spaghetii.
-Spaghetii a'la Wojciech Włodarczyk? Nie wiem czy chcę tego spróbować.
-Nie to nie. Będzie więcej dla mnie.
-A już myślałam, że fajnie spędzimy wieczór.. - droczysz się z nim.
-Fajnie.. to znaczy? - siatkarz podchodzi o Ciebie i kładzie dłonie na Twoich plecach. - Masz coś konkretnego na myśli?
-Może.. - puszczasz mu oczko.


Stoisz w drzwiach kościoła. Widzisz go. Jest odwrócony do Ciebie tyłem. Zaraz ma dołączyć do Ciebie tata i poprowadzić Cię do ołtarza. Dlaczego więc nagle koło Ciebie pojawia się Kamil? Nie ważne. Bierzesz go pod rękę i zmierzacie przed siebie. Wojtek delikatnie odwraca się i patrzy wprost na Ciebie. Wyglądasz idealnie. Jedyne, czego Ci brakuje to obrączki na palcu. Wtedy będziesz w pełni szczęśliwa. Kwasowski oddaje Cię w ręce przyjaciela, a ten lekko całuje Twój policzek.
Ceremonia przebiega idealnie. 
Prawie idealnie...
To ten moment. Już zaraz powiecie sobie sakramentalne 'tak'. Gdy kapłan pyta, czy zebrani w świątyni mają coś przeciwko Waszemu pobraniu się, drzwi kościoła się otwierają...
-Ja! - słychać. - Ja mam coś przeciwko.
Energicznie odwracacie się z Wojtkiem w kierunku wyjścia na zewnątrz. Zamierasz.
Ściskasz kurczowo dłoń przyjmującego, ale to niewiele daje.
-N..Natan? Co on tu robi? - mówisz już prawie przez łzy.
-Justyna. Uwierz. Popełniasz błąd.. Nie wiesz, co tracisz. On nie jest ciebie wart..


-Aaaa! - budzisz się z krzykiem.
-Jezu, Tysiu, co się dzieje? - Włodarczyk przytula Cię.
Płaczesz.
-Nie. Wojtek, tak nie może być.
-Ale o co chodzi? Co ci się śniło?
-On.
-Kto? - dalej nie wie o co chodzi.
-Natan. Śnił mi się nasz ślub. Wszystko było pięknie, do czasu, gdy ksiądz, jak w filmach, zapytał, czy ktoś ma coś przeciw. No i wtedy do kościoła wszedł on..
-Cii.. - kołysze Cię w swoich ramionach. - Już spokojnie, jestem przy tobie.
-Wojtuś..
-Hm?
-Pocałuj mnie, proszę.
Już po chwili zatapiacie się w swoich ustach...


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Piętnasty czerwca. Zostały cztery dni. Boisz się. Nie ograniczenia wolności. Absolutnie. Boisz się, że coś pójdzie nie tak. Już jutro macie wyjechać do Kęt i Andrychowa. Przed opuszczeniem Bełchatowa odwiedzasz jeszcze mieszkanie Zatorskich. Drzwi domu są otwarte, dziwi Cię to.
-Błagam, Monika powiedz mi, gdzie dokładnie mieszka Justyna. - słyszysz.. Natana?
-Zapomnij. Nie powiem ci.
-To powiedz, gdzie odbędzie się ślub.
-Nigdy ci tego nie powiem. Nie rozwalisz ich związku. Nie pozwolę ci na to! - Zatorska jest nieugięta.
-Chcesz, żeby twojemu siatkarzykowi coś się stało?
-Nie skrzywdzisz ani Pawła, ani Justyny, ani Wojtka.
-Tak? Przekonamy się.
Stoisz dalej w drzwiach. Zamurowało Cię.
-Nie uda ci się to. - mówisz, gdy chłopak Cię zauważa. -  Justyna nie jest głupia. Proszę cię, daj nam wszystkim święty spokój.
-Już wtedy, kiedy wprowadziliście się do Bełchatowa, wiedziałem, że ona musi być moja. Nie było innej opcji. Tyle, że zabrakło mi czasu. Tak strasznie chcieliście brać ślub. Proszę, droga wolna. Ale ja nie odpuszczę.
I wychodzi. Tak po prostu. Wchodzisz w głąb mieszkania i widzisz siedzącą na kanapie Monikę, która ukrywa twarz w dłoniach.
-Monia, spokojnie. Nie przejmuj się tym idiotą. - mówisz, przytulając ją do siebie.
-Wojtek, to nie tak. To.. po prostu.. Nie, nieważne.
-Powiedz. Zaczęłaś to powiedz.
-Nie. Nie teraz. Obiecuję, że kiedyś ci to wszystko opowiem, ale nie teraz. Nie przed ślubem. Po. Nie będę zadręczać cię swoimi problemami.
-Po ślubie. Dobrze. Ale wtedy cię już to nie ominie.


Budzisz się kilka minut po dziesiątej. Jesteś w swoim starym pokoju w domu w Andrychowie. Patrzysz na zegar stojący na stoliku obok i dochodzisz do wniosku, że możesz jeszcze chwilę poleżeć. Bierzesz do ręki ramkę z Waszym zdjęciem, które znajduje się obok zegara. Ty w stroju meczowym, ona w koszulce z Twoim nazwiskiem. Andrychowski MKS... Wspomnienia wracają. Całe Wasze wspólne życie przebiega Ci teraz przez głowę. Tyle lat razem, a już za trzy dni będziecie małżeństwem. Jak to? Jeszcze przed poznaniem Justyny nie wierzyłeś w dłuższe związki. A tu niespodzianka. Rozglądasz się po pokoju. Nad biurkiem wisi plakat Mariusza Wlazłego za czasów jego początków w kadrze. I kto by pomyślał, że teraz to jeden z Twoich najlepszych przyjaciół, kumpel z boiska, kumpel, na którego możesz zawsze liczyć?
Pościel pachnie nią. Co z tego, że jest świeża? I tak ją czujesz. Czujesz tak jakby teraz leżała obok Ciebie. Przypomina Ci się Wasza pierwsza wspólna noc. Przypominają Ci się Wasze wieczory, kiedy to przesiadywaliście u Ciebie czy u niej. Kęty były wręcz Twoim drugim domem. Sięgasz po telefon i wystukujesz kilka literek:
Bóg musi mnie naprawdę kochać, skoro postawił Cię na mojej drodze.


*


Aaaa! Wreszcie! Wreszcie ten ślub!
Ale musicie jeszcze być troszkę cierpliwe :)
Już niebawem, już niedługo! :)

Wiem, długość nie powala, ale mam nadzieję, że wynagrodziłam to jakością :)
Wkrótce TEN dzień! 

Pees. Mistrz, Mistrz Bełchatów!! 











niedziela, 16 listopada 2014

Zwycięstwo dwudzieste siódme.

27.


-Co się stało? - pyta.
-Błagam. Jedźmy do domu.. - płaczesz w jego koszulkę.
-Chodź.
Ciągnie Cię za rękę i prowadzi do samochodu. Jedziecie w ciszy. Delikatnie pociągasz nosem. Wojtek kładzie dłoń na Twojej nodze i lekko ją gładzi.
-Słońce, powiedz mi, co się stało?
-On..
-Natan?
-Tak.
-Spokojnie. - radzi.
-On.. dobierał się do mnie.
-Co?! Zajebię skurwysyna! Niech tylko go zobaczę!
-Wojtek.
-Co "Wojtek"?! Pożałuje.


W milczeniu docieracie do mieszkania. Wchodzicie do środka, ściągasz buty, przebierasz się 
i kładziesz do łóżka. Po chwili Włodarczyk leży obok Ciebie.
-Spokojnie, Słońce. Już wszystko w porządku. - przytula Cię. - Góraleczko, ja kocham cię. - śpiewa cicho do Twojego ucha. - Góraleczko, wśród dróg i rzek, góraleczko, podaj swą dłoń, góraleczko, w chmurach, w chmurach nasz dom... 
-Nie jestem góralką. - stwierdzasz, delikatnie odwracając się w jego stronę.
-Kęty to prawie góry.
-Do Zakopca jeszcze kawał drogi..
-Oj tam. Kocham cię. Pamiętaj o tym.
-Pamiętam.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


-Ten chuj dobierał się do Justyny. - mówisz do Kwasowskiego.
-Co?! - krztusi się piwem. - W sumie, dlaczego jej tu z nami nie ma?
-Jest w Kętach. Chciała trochę odpocząć, wzięła urlop... Kamil, boję się o nią.
-Spokojnie. Wujo Kamiś zadba. - śmieje się przyjmujący bielskiego zespołu.
-Mówię poważnie.
-Trzeba skopać dupę temu całemu Natanowi czy jak mu tam było.
-To nic nie da. Muszę poszukać nowego mieszkania.
-To też nic nie da. Bełchatów nie jest duży. - uświadamia Ci.
-Zemsta?
-Zemsta.


Przygotowania do ślubu pochłonęły Was bez reszty. W końcu jest już październik, a uroczystość zaplanowana jest na czerwiec. PlusLiga ruszyła, więc wszystko jest praktycznie na głowie Justyny.
Wszystko wybrane - kościół, sala, catering, orkiestra. Tylko sukni i garnituru brak. Justyna pozostawia Ci wolną rękę, aczkolwiek boi się Twojego wyboru. Chłopaki z drużyny zapewnią ją, że byle czego Ci kupić nie pozwolą. Już w grudniu wisi w szafie.
Zdecydowaliście, że ślub odbędzie się w Kętach. Mijają miesiące, a stres zżera Was coraz bardziej...


JUSTYNO JASIŃSKA...


Kwiecień. Skra zdobywa Mistrza. Radości nie ma końca. Tydzień po mistrzowskiej fecie razem z Moniką jedziesz kupić suknię. Późno. Fakt. Wchodzicie do jednego z łódzkich salonów sukien ślubnych i zamieracie.
-Ja ja dziś stąd wyjdę to będzie dobrze. - śmiejesz się.
Przymierzasz jedną, drugą, trzecią suknię. Wszystkie są piękne, ale żadna nie jest idealna.
-No wyłaź już! - woła Zatorska.
Wychodzisz z przymierzalni w długiej śnieżnobiałej sukni. Idealnie ukazuje talię, ma długi tren i wycięte plecy.
-O matkoo.. Ściągaj, kupujemy, nie patrz na inne! - żona libero wpycha Cię z powrotem do przymierzalni. - Tylko szybko.
Fart, że nie miałam sukni szytej na miarę. Wtedy musiałabyś czekać i czekać. Po wszystkim idziecie do najlepszej kawiarni w Manufakturze i zamawiacie tradycyjnie late i tiramisu.
-Już niedługo. - śmieje się Zatorska.
-Boję się.
-Czego?
-Wszystkiego.
-Jesteś już tyle lat z Włodkiem i się boisz? - nie dowierza.
-Chodzi o to, że boję się tego stresu związanego ze ślubem i w ogóle..
-Spoko, dasz radę. Ja dałam.
Słyszysz dźwięk swojego telefonu.
-Przepraszam cię, ale Wojtek dzwoni. - mówisz. - No co jest, Słońce?
-Kiedy będziesz? - pyta smutnym głosem.
-Do dwóch godzin.
-Co? Tak długo? Niee. Wracaj tu do mnie. Teraz, natychmiast. - idziesz o zakład, że tupnął nogą.
-Kochanie. Spokojnie. Kupiłam suknię.
-Ooo.. Jaka? Jaka?
-Zobaczysz za dwa miesiące.
-No zapomnij, jeszcze dziś sobie ją pooglądam.
-To ty zapomnij. Pa, kocham cię.



*

Krótko, bo i weny i czasu brak. Dużo nauki. Zbyt dużo. Głowa mi pęka.
Sprawy miłosne też nie są na właściwym torze. Kurdełke.. Pieprzy się coś.


On to jednak jest przystojny...


tęczowa.









poniedziałek, 10 listopada 2014

Zwycięstwo dwudzieste szóste.

26.


Miesiąc później...
Wracacie w krótkich wakacji w Hiszpanii. Właśnie wchodzicie do mieszkania. Walizki dajecie do sypialni, a później wracacie do kuchni, by nalać sobie wody.
-W sumie.. to całkiem fajnie wyglądasz w tej sukience. - mówi przyjmujący i klepie Cię w pośladek.
-Oj grubasku, grubasku.. - śmiejesz się, gdy już odchodzi.
-Ja gruby?! Ja gruby?! To przecież same mięśnie!
-A to co? - dźgasz go w brzuch.
-No mięśnie przecież. - podnosi szarą koszulkę z napisem New York.
W tym momencie słyszycie dźwięk dzwonka.
-Jezu, dopiero przyjechaliśmy, już nam żyć nie dają. Nie otwierajmy. - wodzi nosem po Twojej szyi. - Udawajmy, że nas nie ma, co?
-A jak to coś ważnego?
-Co może być ważniejszego od nas w tej chwili?
-Jasne, jasne, Wojtuś. A teraz mnie puść.
-No dooooobra. - niechętnie, ale robi to.
Otwierasz drzwi, za którym stoi Natan.
-Hej! Mam do was małą sprawę. Mogę? - mówi.
-Jasne. - odpowiadasz z uśmiechem.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...

Wizyta Waszego sąsiada nie jest Ci teraz na rękę. Chłopak wchodzi do mieszkania i wita się z Tobą. 
-Jak po wakacjach? - pyta.
-A dziękujemy. Odpoczęliśmy. - Justyna przytula Cię w pasie, a Ty na znak, że jest Twoja obejmujesz ją ramieniem. Boisz się, że odbierze Ci ją? Sam nie wiesz. Robisz to odruchowo, ale i dla bezpieczeństwa.
-W sumie to przyszedłem do was w zupełnie innym celu. Razem ze znajomymi organizuję małą imprezę na działce za Bełchatowem. Chciałbym was zaprosić. Będzie dosłownie kilka osób. To jak? Sobota wieczorem.
-Hm.. - Justyna zamyśla się. - Przemyślimy to, tak Kochanie?
-Yy.. tak, jasne.
-Dobra, mam nadzieję, że pozytywnie rozpatrzycie propozycję. - mruga okiem w kierunku Justyny. - Lecę. na razie!
-Chyba tam nie pójdziemy, nie? - pytasz.
-Dlaczego nie?
-Nie lubię go. Dostawia się do ciebie.
-No proszę cię, Słońce. - dziewczyna gładzi Twój policzek.
-Nie "proszę cię", tylko tak jest. Flirtuje z tobą. Nie podoba mi się to.
-Będziemy się teraz kłócić? Dopiero wróciliśmy.
-Przepraszam. - mówisz, a po chwili trzymasz narzeczoną w swoich ramionach. - Po prostu bardzo cię kocham.
-Wiem. Dziękuję, że jesteś.


Przecierasz twarz dłonią. Która godzina? Patrzysz na telefon. Dziewiąta siedemnaście. Dziewczyna jeszcze śpi. Wstajesz, bierzesz szybki prysznic i postanawiasz zrobić śniadanie. Wyciągasz potrzebne składniki z lodówki, naczynia i zaczynasz przygotowywać śniadanie. Gdy smażysz naleśniki czujesz jak Justyna przytula się do Ciebie.
-Jesteś cudowny. - szepcze, a następnie składa pocałunek na Twoich plecach.
-Siadaj, zaraz będzie gotowe. - Jasińska oddala się, a Ty się zamyślasz.
-Co jest? - pyta.
-Nic. Po prostu uświadomiłem sobie jak pięknie wyglądasz w samej koszulce z dwunastką.


Zgadzasz się na imprezę u Natana. Idziesz tam ze względu na Justynę, która prosiła Cię o to, bo 
nie wypada odmówić. Już po dziewiętnastej zbieracie się do wyjścia. Jako prezent dla gospodarza zabieracie zero siedem. Po kilkunastu minutach dojeżdżacie na teren działek. Znajdujecie tę, na której ma odbywać się impreza i szukacie Natana.
-Oo! Świetnie, że jednak przyszliście. Zabawa będzie przednia! - uśmiecha się chłopak, a następnie podaje Ci rękę, a Justynę całuje w policzek. Nie umyka to Twojej uwadze i cicho chrząkasz. - Spokojnie, Romeo. Nie bój się.
Po chwili poznajecie resztę towarzystwo. 
-W dalszym ciągu nie wiem, co my tu robimy. Przecież nikogo tu nie znamy. - stwierdzasz cicho w stronę dziewczyny.
-Oj daj spokój.
-Wojtek, ty jesteś tym sławnym siatkarzem, prawda? - pyta Michał, znajomy Waszego sąsiada.
-Czy sławnym to nie wiem, ale to z siatkarzem się zgadza. Gram w Skrze.
-Chodziło się na mecze, nie Pit?
-Oj chodziło się.. Panny się wyrywało.. - na samo wspomnienie uśmiechnął się szeroko.
-Poznaliście się na meczu?
-Tak, ale nie Skry. Jak Wojtek grał jeszcze w rozgrywkach młodzieżowych byłam na meczu i tak jakoś.. - odpowiada dziewczyna.


JUSTYNO JASIŃSKA...


-Chodź. - mówi Włodarczyk, po czym ciągnie Cię za rękę.
-Gdzie ty mnie, Misiek, ciągniesz, co?
-Na spacerek.
Idziecie gdzieś przed siebie. Sami nie macie pojęcia gdzie. Pragniecie swojej bliskości. I tu nie chodzi o tę stricte cielesną, ale duchową, umysłową.
-Cieszę się, że odpoczęliśmy. Brakowało mi tego przez sezon. - mówi chłopak.
-Za mało czasu spędzaliśmy razem.
-I czujesz? Mieszkaliśmy ze sobą.
-Widzisz. - wystawia ci język.
Całujesz ją. Zachłannie, ale subtelnie. Chcesz więcej, ale wiesz, że musisz poczekać.
-Może wrócimy już do domu?
-Oj cichaj już. Musimy jeszcze trochę tu pobyć. Dopiero dwudziesta druga. Godzinkę jeszcze wytrzymasz.
Powoli wracacie do reszty towarzystwa. Przy domku zaczepia Cię Natan i prosi o pomoc z przekąskami, co nie spotyka się z aprobatą Wojtka. Tłumaczysz, że zaraz dołączysz do niego i znikasz za drzwiami domku.
-W sumie to trzeba tylko zrobić jakieś kanapki. - wzdycha sąsiad. - Wiesz.. tak naprawdę chciałem z tobą porozmawiać.
-Tak? - jesteś trochę zdezorientowana.
-Kochasz go?
-O co ci chodzi?
-Odpowiedz.
-Tak. - stwierdzasz pewnie.
-Ja.. Jakiś czas temu chciałem ci już to powiedzieć. Słuchaj, Justyna, ja cię kocham. I to nie jest jakieś przelotne zauroczenie. Tylko, cholera, nie mogę znieść tego, że to on jest na miejscu, na którym powinienem być ja! - wręcz krzyczy.
-Natan! Co ci się na głowę rzuciło?!
Zbliża się do Ciebie, a to już staje się niebezpieczne.
-Kocham cię. Zrozum. - kładzie dłoń na Twoim policzku, a następnie delikatnie muska Twoją szyję.
-Jesteś popieprzony!
Cała zapłakana wybiegasz z domku i kierujesz się w stronę Włodarczyka. Przytulasz go najmocniej jak się tylko da.
-Idziemy stąd. Błagam. - łkasz.
-Słońce, powiedz mi, co się dzieje?
-Proszę, jedźmy do domu.


*


Natan powrócił!! Surprise? :D

Nawet łatwo mi się to ''zwycięstwo'' pisało ;3 to chyba dobrze, nie?
nie wiem czy wiecie, pojawił się nowy na Muzaju. Ostatni :)
Zapraszam serdecznie :)

pozdrawiam ;*
tęczowa.

wrzuciłabym jakiegoś nowego Włodka, ale że nie mam,
to macie Jędrzeja za kasą w żabce :p





czwartek, 6 listopada 2014

Zwycięstwo dwudzieste piąte.

25.


-Spokojnie mógłbyś zostać modelem. - mówisz.
-Wolę siatkówkę. Pomożesz? - podaje Ci czarny krawat.
-Daj to.
Zawiązujesz Wojtkowi ostatnią część garderoby. Wygląda pięknie, naprawdę. Przysiadasz na brzegu kanapy i przyglądasz się mu. Zapina zegarek. Jego ulubiony. Dziękujesz Bogu, że masz u swojego boku tego faceta.
-Chodź, bo się spóźnimy. - mówi.
To właśnie dziś Monika i Paweł powiedzą sobie sakramentalne "tak". Wyruszacie do Łodzi. Pod kościołem czekacie na Kłosa i Wronę wraz z partnerkami. Wiadome jest to, że Karol przyjedzie z Olą. Ale Andrzej? Zobaczycie - powiedział na kilka dni przed weselem.
Po kilku minutach czekania widzicie młodszego środkowego z dziewczyną.
-Gdzie macie Kraczącego? - pyta Wojtek.
-Zaraz dojadą. W ogóle wiecie, co to za panna?
-Nie, ale się boję. Znając Andrzeja..
-Idą! - woła Karol.


Obok Andrzeja kroczy wysoka blondynka. Naprawdę piękna blondynka.
-No dziubaski już na miejscu. Heej! - z Karolem i Wojtkiem ściska dłoń, a Ciebie i Olę całuje w policzek. - Poznajcie, to Natalia.
Dziewczyna okazuje się bardzo miła, jednak zbyt długo nie możecie porozmawiać, bo zaczyna się uroczystość. Paweł stoi już pod ołtarzem i czeka na Monikę, którą właśnie tata wprowadza do kościoła. Wygląd pięknie. Pamiętasz jak wybierałyście suknię. Co prawda dziewczyna jest w siódmym miesiącu ciąży, a uroczystość ma być dosyć skromna, wygląda cudownie.
 -Już za rok.. - szepcze Włodarczyk ściskając Twoją dłoń.
Uśmiechasz się do niego. W tym momencie fotograf robi Wam zdjęcie.
-Ale u nas będzie jeszcze piękniej. - dodaje.
-Kocham cię.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


-Chcę się oświadczyć Oli. - mówi Karol, gdy wychodzicie na zewnątrz, by się przewietrzyć.
-No stary! Gratuluję!
-Tylko nie wiem jak. Bo to nie jest takie łatwe.
-Po meczu. Liga Światowa teraz.
-Myślisz?
-Fajnie by było, jakbyście wygrali i wiesz.. po meczu tak.. z medalem.
-Władeczku ty mój kochany! - Kłos rzuca Ci się na szyję.
-Karol. Stop. Hamuj. Nie pij więcej.
-Chłopaki! - woła Was Andrzej. - Chodźcie, oczepiny!
Wszystko do zabawy jest już gotowe. Stajecie z chłopakami z boku, a Monika rzuca welon... I kto go mógł złapać? Odpowiedź jest jedna. Justyna. Widzisz jak się cieszy, a zaraz po chwili spogląda na Ciebie. Uśmiechacie się czule do siebie, ale Wrona przerywa tę romantyczną scenkę, bo ciągnie Cię na parkiet. Ustawiacie się wokół Młodego Pana i jak to w zabawie ruszacie się dopóki muzyka nie przestanie grać. Od orkiestry płynie jakaś melodia, która nagle cichnie. Patrzysz, a w Twoją stronę leci mucha Zatora. Łapiesz, a po chwili Jasińska rzuca się na Ciebie całując.
-Wierzysz w przeznaczenie? - pyta.
-Od dziś tak.
-Także nową młodą parą zostają Justyna i Wojtek!
-Bo właśnie.. Chcielibyśmy wam wszystkim coś powiedzieć. - bierzesz głęboki
oddech. - Pobieramy się.
Kłos, Wrona i Zatorski jak na zawołanie stają w jednej linii przed Wami i jak jeden mąż krzyczą:
-I ty nam nie powiedziałeś?!


-Dzień dobry, kochanie. - mówisz zaraz po przebudzeniu.
-Dzień dobry. - odpowiada Ci z uśmiechem. - Było cudownie.
-Jak ten ślub był cudowny, to na naszym dostaniesz zawału... Ej, co jest? - pytasz, gdy widzisz jej smutne oczy.
-Po prostu.. smutne jest to, że nie mogę dać ci tego, o czym marzysz.
Robisz zdezorientowaną minę.
-Dziecka, Wojtek.
-Tysiu, nawet jak nam się nie uda to nic to między nami nie zmieni.
-Jesteś wspaniały.


*

mądra ja udostępniłam post zamiast zapisać (y)

krótko, zwięźle i na temat. kończymy to opowiadanie? :)

z kim się widzę jutro (w piątek) na BBTS - LOTOS? :)
miejscówka? w tym sezonie za każdym razem za bandami przy boisku :D
pozdrawiam! :D
tęczowa.