41.
Kto wie co czeka nas za rogiem...
czyli "Cześć! Jestem Julek!"
czyli "Cześć! Jestem Julek!"
-Włodarczyk, zabiję cię kiedyś! - wyklinasz przyjmującego, na co słyszysz cichy śmiech lekarki.
-Spokojnie, kochanie.
-Zapraszam, panie Wojtku.
Siatkarz po raz ostatni czule całuje Cię w usta, a po chwili znajduje się przed tobą.
-Pani Justyno, zaczynamy.
I jeszcze większy ból. Pragniesz, by wszystko się już zakończyło... Nie mija dwadzieścia minut, a Twoje ciało ogarnia spokój. Czujesz ogromną ulgę. Podnosisz powoli głowę i widok, jak zastajesz chwyta Cię za serce. Wojtek, trzymający na rękach Waszego syna, to zdecydowanie najpiękniejszy obrazek jaki miałaś okazję podziwiać w swoim życiu. Po chwili siada obok Ciebie i podaje Ci Juliana.
-Kocham was. - szepcze. - Byłaś taka dzielna..
WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...
To wszystko jest jak sen i boisz się z tego snu wybudzić. Właśnie powitałeś na świecie swojego syna. Czy to nie coś wspaniałego? Siedzisz na parapecie w salonie i widzisz jak pielęgniarka zajmuje się Julianem, widzisz jak chwilę później go waży i mierzy. To co się właśnie dzieje w Twojej głowie i sercu jest nie do opisania. Po dziesięciu minutach słyszysz dźwięk swojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawia ci się znajome imię.
-Powiedziałeś Justynie? - zapytał od razu Kwasowski.
-Yy.. Jakoś nie było okazji..
-Wojtek.. Wiesz, że musisz jej to powiedzieć...
-Stary. Właśnie odebrałem poród własnego syna..
-Pierdolisz! Martyna! Pakuj się! Jedziemy do Bełchatowa! - słyszysz jak Kamil woła swoją dziewczynę.
-Oszalałeś?
-Justyna urodziła! No, pakuj się! Stary, gratuluję!
-Dzięki. - nie sposób się nie uśmiechnąć w tym momencie.
-Jak się Tyśka czuje?
-Teraz jest w porządku.
-A mały?
-Wszystko dobrze. Właśnie go mierzą, ważą i te sprawy. Kurna, Kamil, jestem tak cholernie szczęśliwy.. - mówisz i czujesz jak po policzku spływa Ci łza.
-Teraz już wszystko będzie dobrze..
-Musi być.
Pięć godzin później w Waszym mieszkaniu jest pełno ludzi - Twoi i Justyny rodzice, Kamil z Martyną, Ola z Karolem. Jednak największym zaskoczeniem jest dla Was przyjazd Piechockiego.. z Martą. Nie naciskacie na młodych, jesteście pewni, że sami nie wytrzymają i powiedzą, że coś ich łączy. Podczas gdy pielęgniarki pomagają Justynie, Ty z Julkiem siedzisz w sypialni. Trzymasz go na swoich rękach i jesteś jak zaczarowany.
-Cześć, maluchu..
Oczy zdecydowanie ma o Tobie. Gdy tak do niego mówisz, wlepia swoje wielkie czekoladowe oczka w Ciebie i mocno trzyma Twój wskazujący palec.
-Kocham was..
*
Cześć! Jestem Julek! Urodziłem się dwa dni temu, dziewiętnastego marca o godzinie jedenastej trzydzieści dziewięć. Ważę trzy kilogramy dwadzieścia deko i mierzę sobie pięćdziesiąt siedem centymetrów! Będę taki wysoki jak tatuś i też będę grał w siatkówkę. Mamusia była bardzo dzielna :) Podoba mi się tu..
Pani doktor powiedziała, że jestem zdrowy i mam dziesięć punktów.. tylko nie wiem o jakie punkty jej chodzi. Chyba już tyle zgarnąłem na boisku...
Wujek Kamil jest zabawny. Cały czas robi do mnie śmieszne miny, a ciocia Martyna ciągle powtarza, że mam oczy po tacie.. Tata mi dał swoje? Przecież je ma.. Dziwne.
Zaraz mamusia z tatusiem wezmą mnie do łazienki i mnie wykąpią. Coś czuję, że będę płakał...
Ale to nic :) Do zobaczenia na hali jak troszkę podrosnę! Pa!
Udostępnij...
*
Wszystko jest takie.. magiczne. Trzymasz właśnie na rękach owoc Waszej miłości. Czujesz jak ogarnia Cię od środka radość. Wiesz tylko, że musisz powiedzieć Justynie o Natanie.
-Kochanie.. - mówisz ,widząc wchodzącą do sypialni Tyśkę, gdy własnie usypiasz Julka.
-Hm? - siada obok Ciebie.
-Jak byłem u Natana.. On powiedział mi, że Julek to nie mój syn, ale ja mu nie uwierzyłem.
-I bardzo dobrze.
-Kocham cię. Kocham Was.
***
"Krócej..."
To przed ostatni rozdział tej historii... Ciężko mi się z nią rozstawać, bo naprawdę pokochałam Justynę i Wojtka ;)
Jak już odpisywałam na komentarz strangebeat 3 i ktoś go czytał to już wie, że mam w planach rozpocząć kolejne opowiadanie z Wojtkiem w roli głównej i jakiś tam już zarys w głowie jest :)
A teraz mówcie co myślicie :)
Zapraszam Was na Czaudera i Kwasa :)
empty space.
I jeszcze większy ból. Pragniesz, by wszystko się już zakończyło... Nie mija dwadzieścia minut, a Twoje ciało ogarnia spokój. Czujesz ogromną ulgę. Podnosisz powoli głowę i widok, jak zastajesz chwyta Cię za serce. Wojtek, trzymający na rękach Waszego syna, to zdecydowanie najpiękniejszy obrazek jaki miałaś okazję podziwiać w swoim życiu. Po chwili siada obok Ciebie i podaje Ci Juliana.
-Kocham was. - szepcze. - Byłaś taka dzielna..
WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...
To wszystko jest jak sen i boisz się z tego snu wybudzić. Właśnie powitałeś na świecie swojego syna. Czy to nie coś wspaniałego? Siedzisz na parapecie w salonie i widzisz jak pielęgniarka zajmuje się Julianem, widzisz jak chwilę później go waży i mierzy. To co się właśnie dzieje w Twojej głowie i sercu jest nie do opisania. Po dziesięciu minutach słyszysz dźwięk swojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawia ci się znajome imię.
-Powiedziałeś Justynie? - zapytał od razu Kwasowski.
-Yy.. Jakoś nie było okazji..
-Wojtek.. Wiesz, że musisz jej to powiedzieć...
-Stary. Właśnie odebrałem poród własnego syna..
-Pierdolisz! Martyna! Pakuj się! Jedziemy do Bełchatowa! - słyszysz jak Kamil woła swoją dziewczynę.
-Oszalałeś?
-Justyna urodziła! No, pakuj się! Stary, gratuluję!
-Dzięki. - nie sposób się nie uśmiechnąć w tym momencie.
-Jak się Tyśka czuje?
-Teraz jest w porządku.
-A mały?
-Wszystko dobrze. Właśnie go mierzą, ważą i te sprawy. Kurna, Kamil, jestem tak cholernie szczęśliwy.. - mówisz i czujesz jak po policzku spływa Ci łza.
-Teraz już wszystko będzie dobrze..
-Musi być.
Pięć godzin później w Waszym mieszkaniu jest pełno ludzi - Twoi i Justyny rodzice, Kamil z Martyną, Ola z Karolem. Jednak największym zaskoczeniem jest dla Was przyjazd Piechockiego.. z Martą. Nie naciskacie na młodych, jesteście pewni, że sami nie wytrzymają i powiedzą, że coś ich łączy. Podczas gdy pielęgniarki pomagają Justynie, Ty z Julkiem siedzisz w sypialni. Trzymasz go na swoich rękach i jesteś jak zaczarowany.
-Cześć, maluchu..
Oczy zdecydowanie ma o Tobie. Gdy tak do niego mówisz, wlepia swoje wielkie czekoladowe oczka w Ciebie i mocno trzyma Twój wskazujący palec.
-Kocham was..
*
Cześć! Jestem Julek! Urodziłem się dwa dni temu, dziewiętnastego marca o godzinie jedenastej trzydzieści dziewięć. Ważę trzy kilogramy dwadzieścia deko i mierzę sobie pięćdziesiąt siedem centymetrów! Będę taki wysoki jak tatuś i też będę grał w siatkówkę. Mamusia była bardzo dzielna :) Podoba mi się tu..
Pani doktor powiedziała, że jestem zdrowy i mam dziesięć punktów.. tylko nie wiem o jakie punkty jej chodzi. Chyba już tyle zgarnąłem na boisku...
Wujek Kamil jest zabawny. Cały czas robi do mnie śmieszne miny, a ciocia Martyna ciągle powtarza, że mam oczy po tacie.. Tata mi dał swoje? Przecież je ma.. Dziwne.
Zaraz mamusia z tatusiem wezmą mnie do łazienki i mnie wykąpią. Coś czuję, że będę płakał...
Ale to nic :) Do zobaczenia na hali jak troszkę podrosnę! Pa!
Udostępnij...
*
Wszystko jest takie.. magiczne. Trzymasz właśnie na rękach owoc Waszej miłości. Czujesz jak ogarnia Cię od środka radość. Wiesz tylko, że musisz powiedzieć Justynie o Natanie.
-Kochanie.. - mówisz ,widząc wchodzącą do sypialni Tyśkę, gdy własnie usypiasz Julka.
-Hm? - siada obok Ciebie.
-Jak byłem u Natana.. On powiedział mi, że Julek to nie mój syn, ale ja mu nie uwierzyłem.
-I bardzo dobrze.
-Kocham cię. Kocham Was.
***
"Krócej..."
To przed ostatni rozdział tej historii... Ciężko mi się z nią rozstawać, bo naprawdę pokochałam Justynę i Wojtka ;)
Jak już odpisywałam na komentarz strangebeat 3 i ktoś go czytał to już wie, że mam w planach rozpocząć kolejne opowiadanie z Wojtkiem w roli głównej i jakiś tam już zarys w głowie jest :)
A teraz mówcie co myślicie :)
Zapraszam Was na Czaudera i Kwasa :)
empty space.
Nie nie nie!
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się na koniec :(
PRZERZUCAM SIĘ NA CZUDERA CHYBA :D
A Juluś wreszcie jest!!! ♥
Ale mam podjarkę :D
coś się kończy, coś się zaczyna :) w tym wypadku zacznie się kolejne opowiadanie z Władkiem ;3
UsuńSerdecznie zapraszam na Czaudera ;)
hahhaha :D
Nie zgadzam się na koniec! Jak słodko *,* zaraz się poryczę :)
OdpowiedzUsuńMusisz :))
UsuńOjejejku jakie słodkie ♥ 19 marca to dla mnie szczególny dzień i jak zobaczyłam tą datę to od razu banan na twarzy :) Uwielbiam sytuację z Martą, zwłaszcza jak nękała Muzaja xD Mam nadzieję, że to dziecko Wojtka, chociaż w sumie innej opcji nie ma :3 Szkoda, że już się kończy to cudowne opowiadanie :( Ale czeka nas nowe, więc nie jest źle :) Fajnie przedstawiłaś Julianka tak smiechowo, z niecierpliwością czekam na kolejny i ostatni... Pozdrawiam ;* Zapraszam do siebie na II ;)
OdpowiedzUsuńTrafiam z datami... kiedyś trafiłam na urodziny swojej czytelniczki :) gdy pisalam opis Julka cały czas się uśmiechałam :) pozdrawiam również i dziękuję :*
UsuńLecę do Ciebie ;)
Mam dzisiaj bardzo zły dzień bo oblałam egzamin na uczelni i jutro walczę o egzamin komisyjny. Czuję się niesprawiedliwie potraktowana i mam ochotę ryczeć. Chciałam napisać rozdział - abyś mnie nie zabiła jakby mnie nie było, ale nie da się nic wyłuskać bo wypociny się wypociły. Wchodzę na Twojego bloga i przestaje myśleć o komisie i o problemach. Utożsamiam się z Justyną i cieszę się tym szczęściem. Wiem, że będę ryczeć jak głupia gdy to się skończy i będę mieć mega doła. Wiem, że będę tu wracać i czytać jeszcze raz wszystko gdy najdzie mnie ochota. Będę tęsknić za Tobą kochana - aż nie napiszesz nowego opowiadania o Wojtku - bo ostatnio tylko jego jestem w stanie czytać. Wiem, że piszę teraz jak dziecko ale.. naprawdę będzie mi cholernie smutno jak to się skończy.
OdpowiedzUsuńKochana, dziękuję <3
UsuńTrzymam za Ciebie mocno kciuki jutro :) i pamiętaj nie pisz na siłę, bo to nie o to chodzi.
Założę się że jak będę publikować epilog to teżbędę ryczeć, ale ostatnio coraz częściej myślę o 'nowym' Wojtku i spokojnie, powstanie :))
Trzymaj się! :*
Halo, halo - 6 doleciała!
OdpowiedzUsuńhttp://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/
pozdrawiam! :*
<333
UsuńChciałam poinformować, że mam takie schizy przed komisem, że w myślach stworzyłam 10 różnych ZAKOŃCZEŃ opowiadania - i żadne nie jest z happy endem. Co gorsza wszystkich zabijam. ;O
OdpowiedzUsuńCooooooooo xD
UsuńNo w sensie, mam taką 'załamkę" że nie można mi pozwolić nic pisać - bo jak coś nie daj Boże napisze, to będzie to epilog w którym wszystkich zabije i skończę opowiadanie o jakieś 15 rozdziałów wcześniej :O
OdpowiedzUsuńnieeee zapomnij o tym!
Usuń