Music

środa, 31 grudnia 2014

Zwycięstwo trzydzieste trzecie.

33.


-Stary, nie wiem jak teraz będzie. Chyba zaczynam się tego bać. - mówisz po treningu, chowając twarz w dłonie. W szatni zostałeś już tylko Ty i Wrona.
-Proszę cię. Nie wymiękaj. Dacie radę, a my wam pomożemy.
-Bo.. wiesz. Do ślubu myślałem, że się nam nie uda, że nie będziemy mieć tego dziecka. A tu nagle.. Andrzej, ja nie podołam.
-Włodarczyk, przestań tak mówić!
-Ciekawe czy chłopczyk czy dziewczynka...
-Jak czujesz? - środkowy zadaje pytanie zbierając swoje rzeczy po treningu.
-Jestem niemal pewny, że to chłopiec. Ostatnio trochę czytałem w necie na temat kobiet w ciąży. - wzdychasz, a przyjaciel zaczyna się śmiać. - Trafiłem na jakiś artykuł, że jeśli kobieta podczas ciąży wygląda coraz lepiej to znaczy, że będzie chłopiec, a Justyna rzeczywiście wydaje się być coraz piękniejsza... Chciałbym mieć syna.
-Zastanawialiście się nad imieniem?
-Jeśli syn to Julian, a córka to.. nie wiemy. Pamiętam jak namawiałem Justynę na tego Juliana. W końcu wymiękła i się zgodziła. Boję się tylko tej odpowiedzialności. Boję się, że o czymś kiedyś zapomnę, że nie będę potrafił się nim wystarczająco zaopiekować...
-Oj Włodi, Włodi.. W końcu dorosłeś. Musisz stanąć przed odpowiedzialnością.. Stajesz się mężczyzną.. - zaśmiał się Wrona.
-Dzięki. Wiesz co jest najgorsze? To, że jeszcze niedawno tak bardzo chciałem mieć dziecko, a teraz, jak przyszło co do czego, mam pietra. Ja nawet nie wiem jak takim małym człowiekiem się zaopiekować.
-Wojtek.. - mówi poważnie. - Ty żałujesz?
-A czy ty jesteś debilem? Oczywiście, że nie.
-O twoją wiedzę się nie martw. Zrobimy ci instruktaż u Moni. W końcu mała Zatorska ma półtorej roku..
-Dobra, Andrzej, ja będę leciał.. Jedziemy z Tyśką do lekarza..
-Trzymam kciuki. Pamiętaj, dasz radę, masz Justynę, mnie, Karola, Zatiego, nas wszystkich.
-Dzięki.


Wychodząc z Energii, uderza Cię podmuch chłodnego październikowego powietrza. Dziś 28 października. Twoje urodziny. Justyna wymyśliła jakąś niespodziankę i obiecała przyjechać po Ciebie po treningu. Nie masz pojęcia, co mogła wymyślić.
-Hej, kochanie. - mówisz wsiadając do samochodu i całując dziewczynę w policzek.
-Hej. Zamykaj szybko drzwi i jedziemy.
-Zdradzisz mi gdzie?
-Chciałbyś. - Justyna śmieje się głośno.
Jedziecie około piętnastu minut. W końcu zatrzymujecie się pod bełchatowskim szpitalem.
-Co jest grane? - pytasz zdezorientowany.
-Z racji tego, że dziś są twoje urodziny, a jest to już możliwe, pomyślałam, że fajnym prezentem byłoby jakbyśmy dziś dowiedzieli się czy będziemy mieć córkę czy syna..
-Kocham cię... - szepczesz, a po chwili zaczynasz ją zachłannie całować.


JUSTYNO WŁODARCZYK...


To już dziś dowiecie się płci dziecka. Wszystko jest w porządku. Na szczęście. Podczas badania niesamowicie się denerwowałaś. Wojtek z resztą też. Widać było to po nim. Cały czas trzymał Cię za rękę, a chwilami tak ściskał, że bałaś się o dopływ krwi.
-Gratuluję. - powiedziała wreszcie lekarka. - Będą mieli państwo synka.
Patrzysz na Włodarczyka, któremu oczy zaczynają błyszczeć. Czy Ty widzisz w nich łzy? Sama z resztą po chwili płaczesz.
-Julian.. - mówicie w tym samym momencie, patrząc na siebie z czułością.
-Bardzo ładne imię. - kobieta uśmiecha się do Was.
-Po tacie, dziadku i pradziadku w końcu.




*


Jest jeszcze dziś, więc jeśli ktoś nie miałby planów sylwestrowych to zapraszam :)
Szczęśliwego! :)

A ja mykam na bibe :D
tęczowa. 

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Zwycięstwo trzydzieste drugie.

32.
Trwaj przy mnie, bądź...


Wspólna kolacja z państwem Jasińskimi i Włodarczykami. To własnie dziś mieliście przekazać im tę nowinę. Od samego rana się denerwujesz. Krzątasz się po kuchni, przygotowując kolację. Koło południa Wojtek wraca do domu z miasta i wręcza Ci małe pudełeczko ze wstążką.
-Co to? - pytasz, odpakowując prezent.
-Zobacz sama.
Otwierasz opakowanie, a ze środka wyjmujesz małe niebieskie buciki dla dziecka. Wzruszasz się. Naprawdę.
-Kocham cię. - mocno przytulasz przyjmującego. - Ale skąd pewność, że to chłopiec?
-Intuicja. To będzie Julian.
-Głuptasie...
-Lubię to głuptasie. - skrada Ci buziaka, po czym idzie rozpakować zakupy.


Ubierasz luźną niebieską sukienkę i baleriny, a siatkarz ciemne jeansy i koszulę w kratę. Około osiemnastej słyszycie dzwonek do drzwi.
-Kogo obstawiasz? Moi czy twoi? - pyta przed otwarciem.
-Twoi.
Wojtek idzie otworzyć drzwi, a po chwili woła:
-Pudło!
-Tysiu! Jak ty ślicznie wyglądasz! - zachwyca się Twoja mama po przywitaniu.
-Dziękuję. Ty też pięknie wyglądasz. Rozgośćcie się, zaraz powinni przyjechać rodzice Wojtka. Kawa? Herbata?


Rodzice przyjmujące zjawiają się dosłownie kilka minut później. Około pół godziny potem zasiadacie do kolacji. Pierwszy raz w życiu robiłaś kaczkę. I nawet wyszła dobra. Po kolacji Wojtek wyciągnął z barku nalewkę produkcji swojego taty, którą kiedyś przywieźliście z Andrychowa. Stawiasz przed każdym kieliszek, a sobie zabierasz szklankę z sokiem.
-Nie pijesz, Justynko? - pyta Twoja teściowa.
Wojtek w tym momencie wstaje, podchodzi do Ciebie, obejmuje w talii i mówi:
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć.
-Za jakieś osiem miesięcy zostaniecie dziadkami. - uśmiechasz się delikatnie.
-Spodziewamy się dziecka.
Reakcja rodziców? Coś pięknego. Zarówno Twoja mama, jak i Wojtka zaczęły płakać, a ojcowie klepać siatkarza po plecach.
-Jak cudownie..


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


-Chyba wyszło dobrze, nie? - pytasz Justyny, gdy leżycie już w łóżku, a wszyscy
 rozlokowali się w pokojach.
-Było dobrze. Cieszę się. - całuje Cię delikatnie w policzek.
-Nie mogę się już doczekać... - wzdychasz, przytulając ją do siebie.
-Jeszcze sobie trochę poczekasz.
Długo nie możesz zasnąć. Przed snem zastanawiasz się jak zmieni się Wasze życie po urodzeniu dziecka. Jesteś pewny, że to będzie chłopiec. Julian. Jak to będzie? Troszkę się obawiasz, ale wiesz, że dacie sobie radę. Razem napewno.


Rozpoczyna się sezon. Justyna jest już w czwartym miesiącu. Za niedługo poznacie płeć dziecka, ale i tak jesteś pewny i nie martwisz się o to. Dbasz o dziewczynę jak tylko potrafisz. Czasem nie może już tego znieść, ale wszystko jest w porządku.
-Dobrze się czujesz? Jakaś blada jesteś.. - mówisz, siadając obok żony na kanapie.
-Dobrze. Spać mi się tylko trochę chce. - przytula się do Ciebie.
Patrzysz na telefon, by sprawdzić godzinę.
-Ej.. - szepcze Justyna.
-Hm?
-Daj rękę. - dziewczyna bierze Twoją dłoń i kładzie na swoim brzuchu. - Kopnął.
-No kochanie.. jeszcze raz.. - prosi Wojtek, a po chwili patrzy na Ciebie z czułością. - Kocham cię.


*

Przed świętami już się tu nic nie pojawi, także życzę Wam wesołych świąt! :)
Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, żeby ten następy rok był jeszcze lepszy niż ten. Jeśli się uczycie - dobrych ocen, miłości, wspaniałych przyjaciół, wymarzonych prezentów pod choinką, żebyście odpoczęli przez te święta, żebyście je spędzili jak najlepiej :)

Jutro powinno pojawić się coś na BBcouples :)

Pozdrawiam :)
tęczowa.










sobota, 13 grudnia 2014

Zwycięstwo trzydzieste pierwsze.

31.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Odkładasz test na półkę. Patrzycie na siebie.
-Hm. Wiedziałam, negatywny. - Justyna spuszcza głowę i już chce wyjść z łazienki, ale łapiesz 
ją za ręce.
-Tysiu.. On jest pozytywny. - uśmiechasz się do niej.
Nie wierzy. Widzisz, że w jej głowie dzieje się teraz dużo rzeczy. Dziewczyna szybko sięga po test i z niedowierzanie na niego patrzy.
-To znaczy.. - jąka się.
-... że będziemy mieli dziecko.
-Jezu...
-Dziękuję ci.
Całujesz ją. Delikatnie, ale zachłannie.
-Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. - mówisz przytulając ją do siebie, jednak zaraz potem klękasz przed nią i podnosisz jej koszulkę. - Halo, maluszku. Tu tatuś. Już niedługo będziesz z nami.


JUSTYNO WŁODARCZYK...


Czy to ten ślub tak na Was wpłynął? Tyle lat starania się o dziecko, ślub i bum! - ciąża. Jesteś teraz najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
-Halo, maluszku. Tu tatuś. Już niedługo będziesz z nami. - całuje Twój brzuch. - Julian. To napewno Julian.
-Na razie nikomu nic nie mówmy, okej? Upewnijmy się.
-Oczywiście. Kiedy do lekarza? - pyta siatkarz.
-Jak najszybciej.
-To jutro. Zadzwoń do przychodni. Pojadę z tobą.
Wieczór spędzacie na nicnierobieniu. Dalej nie możesz pojąć jak to możliwe. Wyobrażasz sobie jak za jakieś osiem miesięcy zmieni się Wasze życie. Jeden mały szkrab, a wszystko odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni.
-Wojtek? - zaczynasz, kiedy siatkarz gładzi Twój płaski jeszcze brzuszek.
-Tak, kochanie?
-Jak to się stało?
-Nie wiesz skąd się biorą dzieci? - śmieje się, a po chwili całuje Twoją szyję.
-Głuptasie, wiesz o co pytam.
-Nie mam pojęcia kochanie. Nie dawano nam szans, a tu proszę. To ten ślub tak wszystko zmienił.
W tym momencie dzwoni telefon Wojtka.
-Słucham.. Serio?! Nie no stary, gratuluję! Co? Jasne, jutro przyjedziemy.
-Co się stało? - pytasz, kiedy Włodarczyk patrzy na Ciebie z błyskiem w oku.
-Karolina urodziła. Jedziemy jutro do szpitala, Muzaj dzwonił.
-Coooo? Wszystko z nimi w porządku?
-Tak, tak. Młoda dała radę. Co prawda tydzień po terminie. Lena Muzaj jest już na świecie, a jutro dowiemy się kiedy na świecie będzie Julian Włodarczyk. - Wojtek całuje Cię w usta, a następnie zaprowadza do sypialni. - Chodź, musisz się wyspać na jutro. Dobranoc.


Budzi Cię zapach naleśników z czekoladą. Szybko zakładasz leżącą na fotelu bluzę przyjmującego i idziesz do kuchni. Siatkarz krząta się po pomieszczeniu szykując śniadanie. Patrzysz na zegar. Dziewiąta piętnaście. Okej, na jedenastą macie do lekarza, a potem od razu do Muzajów.
-Takie poranki to ja mogę mieć codziennie. - przytulasz się do chłopaka.
-Nie mam nic przeci... - nie dokańcza jednak zdania, bo szybko lądujesz w łazience.
Te mdłości doprowadzą Cię do szału.
-Przepraszam. Muszę zacząć brać jakieś leki chyba. - mówisz po powrocie do kuchni.
-Spokojnie. Masz tu wodę, nie pij tej herbaty.
Po śniadaniu szybko zbieracie się do wyjścia. Do przychodni docieracie nie zatrzymując się w Bełchatowie w żadnym korku. Całe miasto wyjechało chyba na wakacje. Po godzinie jesteście już w Łodzi. Siadacie w poczekalni, a przed Wami znajduje się kilka par.
-Boję się. - mówisz.
-Czego?
-Jestem w ciąży pierwszy raz. To normalne. Chyba.
-Pani Justyna Włodarczyk. - z gabinetu wychyla się pielęgniarka.
Łapiesz siatkarza za rękę i wchodzicie do pomieszczenia.
-Dzień dobry pani Justyno. - lekarka uśmiecha się szczerze. - Z tego, co się orientuję, ma pani wizytę ustaloną na sierpień dopiero.
-No tak..tylko, że...
-Udało się. - Wojtek kończy, widząc Twoje zakłopotanie.
-Nie rozumiem.
-Robiłam wczoraj test. Wyszedł pozytywny.
Kobieta po trzydziestce szeroko się uśmiecha, a następnie mówi, żebyś położyła się na kozetce.
Wojtek siada na krześle obok Ciebie i cały czas trzyma Twoją dłoń.
W trakcie badania lekarka układa swoje usta w ogromny uśmiech.
-Ten ślub bardzo dobrze na państwa wpłynął. Gratuluję, jest pani w piątym tygodniu ciąży.


Lekarka zapisuje Ci dodatkowe witaminy wzmacniające. Opuszczacie gabinet, idziecie do apteki, a następnie jedziecie do szpitala, w którym znajduje się Karolina. Wizyta przebiega w przyjaznej atmosferze. W końcu pielęgniarka przychodzi z małą, by dziewczyna nakarmiła córkę. Jesteś zachwycona.
-A wy? Kiedy? - pyta Maciek.
Patrzysz na Włodarczyka stojącego tyłem do pary. Kiwa twierdząco głową.
-W sumie.. Jesteście pierwszymi osobami, które się dowiedzą. - zaczyna Wojtek.
-Jestem w ciąży.


*

bu.
nareszcie?
zadowolone?
natchnęło mnie wczoraj.

Moje kochane Bielsko ugrało seta Resovii! yeah!
zostawiam Wam rozdział i śmigam pisać artykuł z wczorajszego meczu :)
doo.. następnego! :)
tęczowa.

ej, ej, zakochałam się w tej sesji *-*
Czauder jak zwykle tylko czekolada...
Trzeba go tego oduczyć :D




środa, 10 grudnia 2014

Zwycięstwo trzydzieste.

30.


Rzucasz welon. Powoli odwracasz się i widzisz skaczącą z radości Martę. Patrzysz z przerażeniem na Wojtka. To może oznaczać tylko jedno.
-Muzaj!
-Yy.. Co? - nagle jak na zawołania pojawia się przed Wami atakujący.
-Nie możesz złapać tej muszki. - szepcze Włodarczyk.
-Dlaczego? Aaa.. Dobra, spokojna wasza rozczochrana.


Jak na złość..
Maciek musiał ją złapać. Musiał! Patrzysz na siostrę. Jest jak zahipnotyzowana. Wyraz twarzy siatkarza mówi coś na kształt Ratunku! Zabierzcie mnie stąd!
-Mówiłem. - Wojtek klepie go po plecach.
-Kiedyś mi za to zapłacisz! Będziesz bawił moje dzieci!
-Z przyjemnością!
Już po chwili ze śmiechem obserwowaliśmy jak młody atakujący podchodzi do nastolatki, przedstawia się, a następnie razem tańczą. Różnica wzrostu była ogromna, ale Marcie chyba to problemu nie robi.
-A tak się wczoraj modlił, żeby to nie miało miejsca. - nagle obok Was pojawiła się Karolina.
-Jak się czujesz? - pytasz, wskazując na dość spory już ciążowy brzuszek dziewczyny.
-Dobrze. Ale czuję, że już coraz bliżej...
-Na kiedy masz termin?
-Siedemnasty lipca. Boję się, że nie dam rady.
-Dasz. Spokojnie. Maciek ci pomoże
-Kochanie! Błagam cię! Ratuj mnie! - w tym momencie podszedł do zziajany atakujący. - Wybacz, Justyna, ale twoja siostra jest nie do zniesienia.
-Trzeba było nie łapać tej muchy. Mówiliśmy ci.


Marta całe wesele nękała Maćka o wspólny taniec, o zdjęcie, o autograf. Chłopak miał ciężko.
-Młoda, daj spokój. - mówisz spokojnie.
-Ej, no, ale ja się tak nie bawię. Niby jesteśmy nową młodą parą, a on ciągle lata za tą jego
laską w ciąży.
-Siostra, po pierwsze oczepiny to tylko zabawa. Czystym przypadkiem było to, że akurat i ty, i on złapaliście. Po drugie, to nie jest jakaś tam laska w ciąży, tylko jego narzeczona, która nosi pod sercem jego dziecko.
-Nawet numeru telefonu mi nie chciał dać..
-Idź, wyrwij Piechockiego. Przynajmniej jest młodszy od Maćka i dziewczyny nie ma.
-Dzięki.


Niecały tydzień później siedzicie przy hotelowym basenie w Hiszpanii. Właśnie to miejsce wybraliście na podróż poślubną. Zakładasz okulary przeciwsłoneczne i wyciągasz się na leżaku. Promienie słońca oświetlają twarz, ale nagle przysłania je ktoś. Podnosisz okulary i ze zdziwieniem spoglądasz na Włodarczyka.
-Przyniosłem swojej kochanej żonie drinka. - szczerzy się do Ciebie.
-Żonie.. Jak to brzmi.
-Pięknie! - wykłada swoje ciało tuż obok Ciebie. - Justyna i Wojciech Włodarczykowie. Po prostu idealnie. Musimy jeszcze popracować na tym małym Julianem, ale za to się zabierzemy wieczorkiem. No, wypoczywaj, słońce.
Uwielbiasz tę jego radość. Uwielbiasz jego całego.

Wakacje szybko Wam minęły. Od razu po powrocie do Polski pojechaliście do nowego mieszkania w Bełchatowie, które kupiliście jeszcze przed ślubem. Mijają Wam tak tygodnie. Wszystko jest takie.. fantastyczne? Tak, to właściwe słowo.
-Przepraszam. - mówisz i biegniesz do łazienki.
Wymiotujesz. W duchu, przeklinasz Kłosa za te eksperymenty na grillu, kończącym sezon letni.
Po kilku minutach przychodzi do Ciebie Wojtek.
-Kochanie... Mam do ciebie prośbę. - z półki koło lustra wyciąga małe pudełko.
-No co ty, misiek. Nie jestem w ciąży. - mówisz, siedząc na skraju wanny.
-Proszę. Zrób to dla mnie.
Wychodzi, ale po pięciu minutach wraca.
-I jak? - pyta.
-Boję się. Sam popatrz.
-Dwie pozytywny, tak? - upewnia się przed zajrzeniem na test.
Ty tylko mrukasz twierdząco.
Podnosisz głowę, by spojrzeć na Włodarczyka. Ten delikatnie wyciąga z pudełka kawałek plastiku i dokładnie mu się przygląda. Po chwili odkłada przedmiot, a Wasze oczy się spotkają.


*

Małe zaskoczenie, że w środku tygodnia? ;p
mamy baby boom, czy nie mamy?
przyspieszyłam, wiem.

W sumie, ostatnio mówiłam Wam o opowiadaniu o Mice, ale natchnęło mnie i powstało to!
BBcouples.

Jeśli ktoś byłby zainteresowany, to zapraszam do dodania bloga do obserwacji :)
Maszyna ruszy jak tylko wymyślę coś sensownego :D
Nie no, powoli coś tam piszę, ale easyy..
(oczywiście LemON w tle)
Tło miało troszkę inaczej wyglądać, ale szablon mi się nie chciał zmieścić, a jak się już zmieścił to nie było tekstu widać, więc.. jest taki. chyba okej, nie?

A! Bohaterowie, nie?
Czauder, Feru i Kwasu... czyli jednym słowem BBTS Bielsko Biała!

A dziś.. Właśnie Ci Panowie!
się nawet Bartek Neroj załapał :p


Dobra, a teraz mówcie, co myślicie :D
pozdrawiam :) tęczowa.



niedziela, 7 grudnia 2014

Zwycięstwo dwudzieste dziewiąte.

29.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Mnie Bóg kocha chyba bardziej w takim razie. - otrzymujesz odpowiedź. Mimowolnie uśmiechasz się do siebie. Cały poranek zastanawiają Cię słowa Moniki. Nie daje Ci to spokoju, ale w końcu przestajesz o tym myśleć. W południe przyjeżdża Kamil i zaszywacie się w Twoim pokoju. 
-I jak na dwa dni przed własnym ślubem? - pyta, siadając w jego stałym miejscu, 
czyli na parapecie.
-Zdenerwowanie, stres, ale już nie mogę się doczekać.
-Wiesz, ile nastoletnich serc złamałeś? Jak tylko wrzuciłeś na insta zdjęcie w garniaku i napisałeś wedding, internet oszalał. - śmiejesz się na słowa przyjaciela. - No czekaj, zaraz ci tu jakiś komentarz przeczytam.
Kwasowski przeszukuje swój telefon, a Ty w tym momencie bierzesz łyk soku.
-O mam! Cytuję: Wojtuś, przecież to ze mną miałeś się ożenić. Albo Włodarczyk, pierdoło, to ja miałam być to jedyną! Hahahah! A to to już w ogóle Wojciechu Julianie Włodarczyku. Żenisz się i nie śmiałeś mnie nawet poinformować? A nie, sorry, to napisała Justyna.
Padasz ze śmiechu. Tekst siatkarza rozbawia Cię do łez.
-Tak, tak, a pamiętasz te dziewczyny w klubie na kawalerskim?
-Te, które ci się zapytały czy to prawda?
Potwierdzasz. Kwasowski zaczyna się niemiłosiernie śmiać.
-Przepraszam, dziewczęta, ale muszę porwać Wam mojego przyjaciela, ponieważ to ostatnie dni jego wolności. - i znów śmiech.


JUSTYNO JASIŃSKA...


Budzisz się. Jesteś sama. Już za nim tęsknisz, ale wiesz, że już za dwa dni będziecie razem. Wspominasz Wasze wspólne chwile. Te na początku związku, kłótnie, momenty płaczu, radości, Mistrzostwo Austrii, Mistrzostwo Polski. Cieszysz się, że to właśnie on stanął na Twojej drodze. Do pełni szczęścia brakuje Ci tylko dziecka. Jeszcze trochę nadziei na nie gdzieś tam w środku masz, jednak z każdą wizytą u lekarza to światełko znika.
Jesz lekkie śniadanie, a następnie razem z Moniką, która przyjechała rano, wybieracie się do centrum. Tak leci Wam dzień, a już kolejnego przystrajacie dom. Wieczorem jedziecie jeszcze do Andrychowa, popatrzeć jak poszło Wojtkowi.
-Jezu. Jak ja tęskniłem! - bierze Cię na ręce i kręci się wokół własnej osi.
-Kochanie, nie widzieliśmy się tylko dwa dni.
-Dla mnie to wieczność!


Patrzysz na zegar wiszący w przedpokoju. Dwunasta. Już za godzinę Włodarczyk będzie obok Ciebie. Jeszcze dzień wcześniej napisał:
Pamiętaj, od jutra jesteś już tylko moja :* Kocham Cię :*
Monika, która jest również Twoim świadkiem, pomaga założyć Ci suknię. Jesteś już gotowa. Mijają minuty, a Ty czujesz coraz większe zdenerwowanie. Tuż przed trzynastą pod domem pojawia się pięknie ubrany czarny samochód.
-Pięknie wyglądasz. - szepcze, patrząc Ci prosto w oczy.
-Nie wierzę, że to się dzieje.
-Uwierz.


-Ja, Wojciech, biorę sobie Ciebie, Justyno za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.
-Ja, Justyna, biorę sobie Ciebie Wojciechu za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy Święci.
Cały czas patrzycie sobie w oczy. Mówicie to z taką czułością, jak nigdy wcześniej. Po chwili wymieniacie się obrączkami, a następnie czujesz jego usta na swoich.
-Już mi nie uciekniesz.


Jest już ciemno. Godzina? Coś przed północą. Siedzisz w ogrodzie, gdy Wasi bliscy bawią się na sali. Wojtek tańczy teraz pewnie z jakąś ciotką. Justyna Włodarczyk. Jakoś tak dziwnie, śmiesznie to brzmi. Ale pięknie. Cieszysz się, niesamowicie się cieszysz. Patrzysz na złotą obrączkę połyskującą na Twoim palcu. Wewnątrz są wygrawerowane Wasze imiona i data ślubu.
-Jak się czuje młoda pani Włodarczyk? - przysiada się do Ciebie Kamil.
-Idealnie. - delikatnie uśmiechasz się do niego.
-Powiem ci, że wtedy, gdy Wojtek mi cię przedstawił, kiedy się poznaliśmy, jak na was popatrzyłem, to już wiedziałem, że kiedyś będę się bawił na waszym ślubie.
-Kamiś.. Jesteś najlepszym przyjacielem pod słońcem.
-A ty najlepszą przyjaciółką. - przytula cię. - Może już pójdziemy? Zbliża się dwunasta, zaraz oczepiny.
Wchodzicie na salę, gdzie od razu koło Ciebie pojawia się Włodarczyk.
-Jak się czuje moja piękna żona? - pyta.
-A cóż mój mąż taki ciekawy?
-Lubię wiedzieć jak się czujesz.
Wspinasz się na palce i przykładając twarz do jego policzka, szepczesz ciche:
-Jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi.



*

bu! witamy, witamy i o zdrowie pytamy :)
w sumie? niby taki punkt kulminacyjny.. chciałam, żeby to troszkę inaczej wyszło, no ale jest okej.. mam nadzieję :D

czy tylko moje gardło umiera?

bonusik:
ej, bo mam fajny pomysł na opowiadanie o Mateuszu Mice ^^
byłby ktoś chętny?

tęczowa.


sytuacja z: piątek, godzina 17., Bielsko Biała
jestem sobie w jednej z największych galerii handlowych w Bielsku, jem sałatkę, patrzę w lewo,
15 metrów ode mnie przechodzi ten po prawej ze zdjęcia
jakby ktoś nie wiedział: tak, proszę Państwa! to jest Kamil Kwasowski :)
a tutaj jego korzystniejsze zdjęcie :p


miłego wieczoru :)