5.
Nagle słyszysz dosyć
niepokojące dźwięki z salonu, gdzie w dalszym ciągu siedzi
Wojciech, Andrzej, Karol i Paweł. Postanawiasz zobaczyć, co się
dzieje w pomieszczeniu obok i wychodzisz z sypialni. Widok wbija Cię
w ziemię. Wszędzie wala się popcorn, chipsy i butelki z wodą
owocową. Tak, dziś nie ma alkoholu.
-Panowie, mogę wiedzieć,
co się tu stało? - pytasz.
-Yy... Tak jakby...
Świętujemy wygraną Borussi. Ale kochanie, spokojnie, my to
wszystko posprzątamy. - przyjmujący całuje Cię w policzek, a
następnie idzie do kuchni po worki na śmieci.
Chwilę później, gdy
wszystkie przekąski zostały zebrane z łóżka (tak, potem
wylądowały na ziemi), układasz się wygodnie na kanapie i
obserwujesz poczynania chłopaków.
-Karolku.. Jeszcze tam. -
zwracasz się do środkowego pokazując palcem miejsce.
Gdy chłopaki już
wychodzą, a Wojtek zamyka za nimi drzwi i przekręca zamek, Ty dalej
odpoczywasz w salonie. Przyjmujący podchodzi do Ciebie i kładzie
się obok.
-Wiesz.. Tak sobie
myślałem ostatnio... - zaczął.
-Że? - pytasz, kiedy
zamilkł na dłuższą chwilę.
-Wiem, że jeszcze jest
trochę czasu, ale gdzie będziemy w tym roku spędzać święta?
-W tamtym roku był
Andrychów..
-To teraz Kęty? -pyta.
-Zobaczy się jeszcze,
kotku.
Następny dzień.
Dwudziesty ósmy października. Budzisz się kilka minut po
dziewiątej. Lekko potrząsasz siatkarza za ramię i szepczesz do
ucha:
-Wojtuś, wstawaj,
spóźnisz się.
-Nie mamy dziś treningu. -
mamrocze do poduszki i przewraca się na drugi bok tak, że teraz
doskonale widzisz jego twarz.
Otwiera jedno oko i
spogląda na Ciebie z uśmiechem.
-Uwielbiam ten widok. -
mówi.
-Ten? To znaczy? Rozwiń
swoją myśl. - prowokujesz go delikatnie.
-Jak jesteś taka
rozbudzona, masz odstające na wszystkie strony włosy, bez
makijażu..
-Ty mój romantyku. -
całujesz go lekko i chcesz już wstać, ale przyjmujący nie daje za
wygraną.
Łapie Twoją dłoń i
ciągnie w swoją stronę.
-Nie mam dziś treningu,
ty też masz wolne. Może ostaniemy dziś w łóżku?
-Chciałbyś.
-Nalegam.
-Wiem, że dziś są twoje
urodziny i zapewne będę spełniać każdą twoją zachciankę,
ale tak dobrze to nie ma. No, ruszaj tyłek i do łazienki.
ale tak dobrze to nie ma. No, ruszaj tyłek i do łazienki.
-Okej, okej...
Gdy siatkarz jest w
łazience, robisz omlety, nalewasz soku pomarańczowego do szklanek i
wyciągasz ze schowka w fotelu prezent dla Wojtka. Schowałaś go
właśnie tam, bo wiedziałaś, że nigdy nie zajrzy w to miejsce.
Po wspólnym śniadaniu,
które przyjmującemu bardzo smakuje, wręczasz prezent i składasz
życzenia.
-I wiesz... powołania,
zdobycia złota na Mistrzostwach i spełnianiach wszystkich marzeń,
kochanie. - mówisz na koniec.
-Dziękuję ci bardzo.
Chłopak otwiera nieduże
płaskie pudełko i uśmiecha się szeroko.
-Skąd wiedziałaś? -
pyta, wyciągając czarne rękawki.
-A skąd mogłam wiedzieć?
Ostatnio jak byliśmy na zakupach szukałeś ich.
-Są świetne! - od razu
przymierza i zdaje się, że już ich tego dnia nie ściągnie.
Wieczorem każesz
Włodarczykowi się przebrać, sama robisz to samo. Na pytanie, co ma
założyć, wyciągasz ubrania, które wydają Ci się być
odpowiednie.
Już kilka minut po
dwudziestej jedziecie ulicami Bełchatowa. Dziś za kierowcę robisz
Ty, chcąc dać Wojtkowi 'wolne'.
Zatrzymujecie się na
jednym z parkingów, gdzie czeka już na Was Kłos. Zawiązujecie
oczy przyjmującemu i prowadzicie do jednego z niedaleko znajdujących
się budynków.
-Wszystkiego najlepszego!
- krzyczy tłum, gdy weszliście do środka.
Włodarczyk jest w szoku.
Patrzy na Ciebie z niedowierzaniem, a Ty posyłasz mu ciepły
uśmiech.
-Ty to zorganizowałaś?
-Z małą po...
-Kocham cię. - nie daje
Ci dokończyć i zatyka Twoje usta swoimi.
Ludzie zaczynają
skandować 'gorzko', a Ty zdzielasz z łokcia swojego chłopaka.
-No co?
Siatkarz jest zadziwiony
tym, że udało Ci się ściągnąć nawet ludzi z Kęt i Andrychowa.
Wszystkim bardzo dziękuje za życzenia i obecność, a potem
zdmuchuje świeczki z tortu przedstawiającego koszulkę Skry z
numerem '12'.
-Jesteś wielka! -
Włodarczyk patrzy na Ciebie z ogromną miłością. - Jak ci się
udało to wszystko zorganizować?
-Ma się ludzi od tego. -
puszczasz mu oczko, a zaraz koło Was pojawia się Wrona.
-No i co? Dwadzieścia
trzy pyknęło.. Jak się z tym czujesz? - Kraczący udaje
dziennikarza.
-No wiesz.. Niby tak samo,
ale jednak inaczej...
-To bardzo interesujące...
Opowiesz nam o tym?
-Jeszcze dziś rano
spokojnie sobie zjadłem śniadanie, spokojnie zjadłem obiad i nie
spodziewałem się, że aż tak moja kochana dziewczyna mnie
zaskoczy.
-Dziękujemy za
poświęcenie czasu, przed państwem Wojciech Włodarczyk!
-Dziękuję!
-Mówiła dla państwa
Krystyna Czu.. Andrzej Wrona!
-Kochanie, nigdy nie
przestaniesz mnie zadziwiać. - szepcze, gdy tańczycie do 'Let her
go'.
-Ale co ja takiego
zrobiłam? Zebrałam ludzi, znalazłam miejsce.. Wszystko.
-Jesteś wielka! Kocham
cię.
Już po chwili przyjmujący
znalazł drogę do twoich ust.
*
Hmm... ;>
Co sądzicie?
tęczowa.
Ps.
Czo to GoPro robi z ludźmi... ;o
Zajebisty rozdział to za mało powiedziane :*. Super to zorganizowała :). Czekam na następny . Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńdziękuję :) również pozdrawiam :)
Usuń