Music

piątek, 5 września 2014

Zwycięstwo siedemnaste.

17.


-Naprawdę? - Monika nie dowierza w to, co jej mówisz.
-Naprawdę. 
-Przecież Wojtek... Przecież wy się kochacie, wy jesteście dla siebie stworzeni.
-Widać niekoniecznie.
Siedzisz na parapecie wpatrując się w ulicę, na której pojawia się coraz więcej kałuży. Czy czekasz na to, aż przyjedzie? Całkiem możliwe. Liczysz po cichu, że wszystko sobie spokojnie wyjaśnicie i że wszystko wróci do normy. Po Twoim policzku spływa pojedyncza łza, które już nawet nie ocierasz. 
-Cholera. A jeśli bym nie pojechała pod Energię? - pytasz na głos, ale wydaje Ci się, że zostaje to w Twojej głowie. - Jakbym go nie zobaczyła z tą dziewczyną... Wszystko byłoby tak jak wcześniej?
-Ej, nie możesz się obwiniać.. Na pewno to jakieś nieporozumienie. Władek by cię nigdy nie zdradził. Może to jakaś jego kuzynka, albo coś?
-Monika, ja znam całą jego rodzinę..
-No to nie wiem, może jakaś stara znajoma? Najlepiej będzie jak się spotkacie. Jutro do niego dzwonisz i się z nim umawiasz. Zrozumiano? - pyta.
-Nie. Muszę ochłonąć.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Andrzej już poszedł spać. Siedzisz w kuchni przy przyciemnionym świetle i trzymasz Wasze zdjęcie w dłoni. Boisz się. Boisz się, że Ci nie uwierzy jeśli już da Ci szansę na wyjaśnienie. A jeżeli nawet Ci tej szansy nie da? Patrzysz na zegar wiszący nad stołem. Dwudziesta druga dziewiętnaście. Twój telefon daje znać, że jeszcze żyje w postaci sms'a. Zatorski. Otwierasz wiadomość Idiota -.-
Wiem. - odpisujesz.
Po chwili libero dzwoni do Ciebie.
-Pawełku, nie musisz mi uświadamiać tego po raz kolejny. - mówisz spokojnie, obracając prawą ręką kubek z herbatą malinową.
-Jakim ty jesteś debilem, idioto!
-Zati, proszę cię, idź spać.
-Jak czegoś z tym nie zrobisz to pogadamy sobie po męsku.


Budzisz się na kanapie w andrzejowym salonie. Spoglądasz na telefon. Liczysz na coś? Tak, kurwa. - myślisz. Może się do Ciebie odezwie? Boli Cię trochę głowa. Mimo, że nie wypiliście ze środkowym dużo, masz lekkiego kaca. Na stoliku widzisz butelkę wody mineralnej i paczkę apapu. W duchu dziękujesz Bogu, że Andrzej o Tobie pomyślał. Obok leku widzisz kartkę Poszedłem do sklepu, będę niedługo. 
I rzeczywiście, Wroniasty wraca po około dziesięciu minutach.
-Może być jajecznica z boczkiem? - pyta.
-Jasne, jasne. - odpowiadasz cicho. - Idę do łazienki.


Bierzesz szybki prysznic, a następnie razem ze środkowym jecie śniadanie. Po posiłku odnajdujesz gdzieś czystą kartkę i długopis. Postanawiasz napisać do Justyny list, który może kiedyś jej wręczysz.


Kochanie, chociaż nie wiem czy mogę Cię tak nazywać, 
bo możesz sobie tego nie życzyć. Chcę Ci powiedzieć, że bardzo za Tobą tęsknię. 
I zapewniam Cię - nigdy Cię nie zdradziłem i nigdy Cię nie zdradzę! 
Za bardzo Cię kocham, żeby to zrobić. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy. 
Może zacznę już teraz? Ta dziewczyna po halą... to moja ex. 
Chodziliśmy razem jeszcze przed tym jak się poznaliśmy. Dlaczego przyjechała do Bełka? 
Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia. Zaczepiła mnie pod Energią 
zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili powiedziała mi, że niedawno jej rodzice mieli wypadek, 
zmarli na miejscu. Przytuliłem ją i pocałowałem w głowę. 
Ot - cała historia. 
Nic więcej się nie wydarzyło. Wiem, z boku mogło to wyglądać co najmniej dziwnie, 
ale między nami naprawdę nic nie zaszło.
Przecież mnie znasz...
Pamiętaj, że Cię kocham. 
Twój Wu. 


Składasz kartkę na trzy część, tworząc z niej prostokąt. Na wierzchu piszesz Tysiu... , a następnie wkładasz list do wewnętrznej kieszeni jesiennej kurtki.


Ciągnęło Cię na halę. Trening mieliście następnego dni na jedenastą, więc wymyśliłeś, że przyjdziesz wcześniej i wyżyjesz się na piłce. Zawsze Ci to pomagało. Już przed dziesiątą jesteś w Energii. Szybko się przebierasz, a następnie udajesz się na salę i wyciągasz z magazynka koszyk z żółto niebieskimi mikasami. Rozgrzewasz się, a następnie stajesz za linią dziewiątego metra, wyciągasz jedną i podrzucając ją wysoko, robisz nabieg i wyskakując uderzasz w nią mocno prawą dłonią. To samo robisz z kilkunastoma innymi.
-Wojtek? - dobiega Cię głos stojącego w drzwiach prezesa Piechockiego.
-Yy... Dzień dobry, panie prezesie.
-Przecież trening macie dopiero na jedenastą... A jest.. - patrzy na zegarek. - .. dziesiąta piętnaście.
Nie wiesz, co mu odpowiedzieć.
-Po prostu chciałem przećwiczyć zagrywkę przed meczem z Jastrzębiem. - kłamiesz.
-Wojtek, stało się coś? - mężczyzna podchodzi do Ciebie.
-Nie. Na prawdę. Nic się nie stało. - po raz kolejny ściemniasz.
-Jakbyś jednak chciał pogadać czy coś to jestem w swoim gabinecie.
-Dobrze, będę pamiętał. Dziękuję.
Piechocki wychodzi przez szklane drzwi, a Ty klniesz pod nosem.
-Kurwa.


Starasz się skupić na ćwiczeniach, nie potrafisz. Jedyne, co teraz idzie Ci doskonale to mocne walenie dłonią w piłkę. Zauważa do Wrona, stojący obok Ciebie.
-Ej spokojnie. - klepie Cię w plecy. - Wyjaśnicie sobie wszystko.
-Nic sobie nie wyjaśnimy. To jest koniec... Rozumiesz? Coś, o co tyle walczyłem właśnie się skończyło...
Ostatni raz zagrywasz, a następnie bierzesz bluzę z ławki i wychodzisz. Miguel patrzy za Tobą nie wiedząc, co się dzieje. Słyszysz tylko w oddali głos Andrzeja, żeby dali Ci chwilę spokoju.


JUSTYNO JASIŃSKA...

Nie wiesz, gdzie on jest. Martwi Cię to. Jesteś pewna, że nie zatrzymał się u żadnego z chłopaków z klubu. Więc u kogo innego? Do Andrychowa też na pewno nie pojechał. Nie lubi dzielić się problemami z rodzicami.
-Kamil. - mówisz sama do siebie.
Szukasz telefonu, ale oczywiście gdy Ci jest potrzebny nigdy nie wiadomo gdzie jest. Wreszcie, gdy znajdujesz go w torbie, wyszukujesz szybko numeru Kwasowskiego.
-Kamil? Hej, przepraszam, że zawracam ci głowę.. - mówisz. - Masz może chwilkę czasu?
-Dla ciebie zawsze. - śmieje się. - Co się urodziło?
-Bo.. Mam takie trochę niecodzienne pytanie.. - gubisz się, nie wiesz jak o to zapytać.
-No mów, a nie owijaj w bawełnę.
-Jest u ciebie Wojtek? - walisz prosto z mostu z szybkością błyskawicy.
-Czekaj... Co?!
-Tak, wiem, idiotycznie to brzmi, ale chcę widzieć czy jest u ciebie Wojtek.
-Ej, Justyna, dzieli nas prawie dwieście kilometrów, a ty tak po prostu pytasz się czy jest u mnie Władek?
-Tak, tak po prostu.
-Nie wiesz gdzie jest twój narzeczony?
-Kamil. Proste pytanie, jest czy go nie ma?
-Nie ma go u mnie. Justyna, powiesz mi co się stało? - troszkę się zniecierpliwił.
-Yy.. Pokłóciliśmy się i wyszedł... przedwczoraj..
-Co?! Od przedwczoraj nie wrócił do domu?!
-Tak jakby.. Dobra, Kamiś, dzięki za odpowiedź, nie przeszkadzam ci już.
Rozłączasz się zanim rozgrywający zdążył coś odpowiedzieć.



*

DzieńDobryWieczór! :D
(kojarzy ktoś tekst VlogMateusza? Kojarzy ktoś w ogóle VlogMateusza?)

Co myślicie dzisiaj? :)
Jeśli ktoś nie zna to Kamil Kwasowski to jest to siatkarz BBTSu Bielsko Biała :)
Oraz przyjaciel Wojtka w realu :)
tęczowa.

9 komentarzy:

  1. Smutaseg :(. Niech oni się pogodzą, bo aż mi się płakać chce :'(. Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Pogódź ich laska bo nerwów mi nie wystarczy ! :(

    OdpowiedzUsuń
  3. A kiedy następny bo nie wiem ile jeszcze leków uspokajających wziąć? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę że tak końcem tygodnia. może piątek :) jedno opakowanie tabletek wystarczy na luzie ^^

      Usuń