Music

sobota, 30 sierpnia 2014

Zwycięstwo piętnaste.

15.


Budzisz się. Patrzysz w lewo. Przyjmujący jeszcze śpi. Zerkasz na zegar wskazujący już godzinę na Bahamach. Jedenasta pięć. Gładzisz kciukiem prawej dłoni jego odkryte ramię.
-Mm... - mruczy.
Całujesz je.
Odwraca się powoli przodem do Ciebie. Uśmiecha się delikatnie, by po chwili skraść Ci całusa.
-Która godzina? -pyta cicho.
-Kilka minut po jedenastej.
-Po południu pójdziemy na plażę. Leżing, smażing i te sprawy.
-Wojtek... Ja ci na prawdę bardzo, ale to bardzo dziękuję, ale po co to wszystko? Tu jest cudownie, ale może lepiej było zostać w Bełchatowie i posiedzieć sobie w domu? - wtulasz się w niego.
-Chciałem, żeby twoje urodziny były wyjątkowe.
-I są.
Siatkarz pochyla się nad Tobą i zachłannie wpija w usta. Po chwili nie masz już na sobie koszulki. Takim sposobem z łóżka wychodzicie dopiero po czternastej.


Pochylasz się nad walizką, zastanawiając się kto Ci spakował rzeczy, bo raczej Włodarczyk tego nie zrobił. Spod małego stosu ubrań wyciągasz płasko złożoną papierową torebkę, z której wyciągasz czarną koronkową bieliznę.
-Monika! - przeklinasz swoją przyjaciółkę.
Dziewczyna Zatorskiego postarała się, nie zaprzeczasz. Wyciągasz strój kąpielowy i cienką letnią sukienkę w kolorze beżowym, po czym udajesz się do łazienki.


-Justyna, no! Wyłaź z tej łazienki! -słyszysz, kiedy przebierasz się w bikini.
-Chwilkę, misiu. - wołasz. - Lepiej?
-Oczywiście, że tak. - obejmuje Cię w pasie, a po chwili czujesz dłoń Wojtka na lewym pośladku.
-Halo! - klepiesz go w ramię. - Nie zapędza się pan przypadkiem?
-Skądże?
Po kilku minutach wychodzicie z domku i po przejściu około stu metrów jesteście na plaży. Zdejmujesz ubranie i od razu idziesz do wody. Ciągniesz Włodarczyka za sobą, a po chwili lądujecie w oceanie.
-Dziękuję ci. - szepczesz, zawieszona na szyi przyjmującego i patrzycie sobie w oczy.
-Wynagrodzisz mi to w nocy. - całuje skrawek Twojego ucha.
-Bardzo się pan ostatnio zrobił...
-Hm?
-... lubieżny.
-Musimy sobie zrobić zdjęcie. Chodź. - wyciąga Cię z wody i siadacie na leżakach pod drzewem.
Po chwili macie już milion fotografii, które znajdują się w telefonie Wojtka.


To ostatnie dni na Bahamach. Wykorzystujecie ten czas najlepiej jak tylko możecie. Już w połowie maja jesteście w Polsce. Z lotniska odbiera Was Monika.
-I jak było? - pyta poruszając brwiami, kiedy Wojtek poszedł do pobliskiego sklepu.
-Cudownie! Te widoki, upał. - zachwycasz się.
-Nie o to pytam.. Chodzi mi między innymi o to, co znalazłaś w walizce... Przydało się?
Wybuchasz śmiechem.
-Co ty... Ja tego nawet nie zdążyłam założyć.
-Czyli co? Może coś się nam tu jednak wykluje..
W tym momencie wrócił Włodarczyk.
-Możemy jechać.
-Okej, moje gołąbeczki, jeszcze jakieś czterdzieści kilometrów.


Siedzieliście z tyłu samochodu, cały czas trzymając się za ręce. Mając w dłoni dłoń tego drugiego, czujecie, że macie wszystko. Jesteście szczęśliwi.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Dopiero byliście w maju na Bahamach, a tu już koniec września i przygotowania do nowego sezonu. Wakacje spędziliście na różnych krótszych i dłuższych wyjazdach. W czerwcu Plaża Open w Kętach, w lipcu w Cieszynie, a później w Łodzi. Właśnie siedzisz w Energii i wylewasz siódme poty na treningu. Falasca daje Wam chwilę odpoczynku, a sam idzie do biura. Siadacie z chłopakami przy słynnym wodopoju. Usadawiasz się między Maćkowiakiem a Zatorskim i sięgasz po butelkę z numerkiem "12". Spoglądasz na telefon w celu sprawdzenia czasu. Ile do końca zostało? Trening się dłuży i dłuży. Już chcesz znaleźć się w domu obok Justyny, która m dziś dzień wolny.
-Ale wy jesteście słodcy... - jęczy libero widząc Twoją tapetę w komórce.
-Hm? - spoglądasz na zdjęcie, na którym całujesz się z Jasińską. - Nie przejmuj się, Pawełku. Wy z Monią też jesteście słodcy. Długo będziemy jeszcze czekać na to zaproszenie?
-Co? Jakie zaproszenie?
-No mówiła mi coś tam Tysia, że planujecie ślub... Ups?
Libero śmieje się głośno.
-Nie, no co ty.. Coś tam w planach mamy, ale kiedy? Gdzie? Co i jak? To mnie nie pytaj. Czasu mamy masę. Ty nam tu lepiej opowiadaj jak się poznałeś z Justyną.
-Właśnie. Nigdy nam o tym nie mówiłeś... - wtrąca Wrona.
Patrzysz na nich z niedowierzaniem, na co każdy odpowiada, że chce usłyszeć tę historię.
-Poznaliśmy się jakoś w listopadzie dwa tysiące ósmego. Jeszcze jak grałem w MKSie w Andrychowie. Przyszła na mecz, siedziała w pierwszym rzędzie. Trudno było jej nie zauważyć. Miała w sobie coś intrygującego. Coś, co od razu przykuwało wzrok. Po spotkaniu.. tak ot zaczepiłem ją.. Zapytałem czy po najbliższym meczu da się zaprosić na kawę czy coś, a ona się zgodziła. Potem często się spotykaliśmy, albo gdzieś wychodziliśmy, na przykład do kina, czy na jakiś spacer, albo przesiadywaliśmy u mnie czy u niej. Mieliśmy nawet nie tak daleko, bo jakiś piętnaście kilometrów.
-Nie, wcale nie daleko. - prycha Kłos.
-Dla nas te kilometry to były tylko nic nie znaczące liczby. - mówisz spokojnie. - I w lipcu tak się złożyło, że zgodziła się zostać moją dziewczyną. Tyle.
-No a potem? - pyta Muzaj, zachwycony opowieścią.
-Potem jakoś szło. Zamieszkaliśmy razem, a jak zmieniałem kluby, Justyna jeździła ze mną. Pamiętam jak dostałem propozycję stąd. Zapytałem tylko czy pojedzie, a ona odpowiedziała 'pojadę'.
-Jezu, Włodi, mogę być świadkiem na waszym ślubie?! - woła Wroniasty i rzuca się na Ciebie.
-Tak, tak, Wronka, ale my się jeszcze nie żenimy..


JUSTYNO JASIŃSKA...


Z Moniką zaprzyjaźniłyście się od razu po Waszym przyjeździe do Bełchatowa. Przyszła pani Zatorska postanowiła złożyć Ci wizytę podczas treningu Waszych partnerów. Robisz herbatę, odkopujesz z kuchennej szafki pudełko z ciastkami, które kupiłaś dwa dni temu i stawiasz całość na niewielkiej wielkości salonowym stoliku.
-Dziękuję. - mówi dziewczyna, kiedy stawiasz przed nią kubek z napojem. - Jak tak w ogóle?
-Leci jakoś.. A u was?
-Podobnie.
Rozmawiacie dłuższą chwilę, kiedy dziewczyna libero zaskakuje Cię pytaniem:
-No to kiedy możemy spodziewać się potomka?
-Co?!
-To co słyszałaś... - uśmiecha się promiennie.
-Hm.. No wiesz, zaskoczyłaś mnie.. Powiem tak. Wojtek bardzo chce.. Z resztą ja nie mniej, staramy się, ale co z tego wyjdzie...
-A jak się w ogóle z Władkiem poznaliście?


*
Bu! Dzieńdobrywieczór!
Piętnasteczka przed Państwem!
co sądzicie?
coraz bardziej słodko.. trzeba byłoby to zmienić, nie?

nie zaprzeczajmy, to zdjęcie jest piękne *o*
tęczowa :*





czwartek, 28 sierpnia 2014

Zwycięstwo czternaste.

14.


Dwa wygrane finały na Podpromiu i modlitwy Skrzatów, żeby ten trzeci mecz w Bełchatowie był ostatnim. 
Nie mówisz, sama się o to modlisz. Ubierasz białą koszulkę meczową Włodarczyka, ciemne szorty i trampki. Zakładasz jeszcze na ramię torbę i wychodzisz z mieszkania. Włodiego już dawno nie ma. Wszyscy są tak podekscytowani dzisiejszym meczem, który może przynieść Skrze Mistrza, że nie mogą wysiedzieć w jednym miejscu. Wsiadasz do samochodu i kierujesz się w stronę Energii. Droga, którą zwykle pokonujesz w trzy minuty, teraz zajmuje Ci piętnaście. Cierpliwie jedziesz, wystukując o kierownicę rytm piosenki puszczonej w radiu. Wreszcie parkujesz pod halą. Na trybunach spotykasz Tomka Koprowskiego, z którym chwilkę rozmawiasz.
-A! - przypomina sobie coś dyrektor marketingu. - Wojtek mówił, że jakbym cię gdzieś widział, 
to żebyś do niego skoczyła.
-Okej, dzięki. 


Zauważasz Włodarczyka wraz ze stadem przy tak zwanym wodopoju. Podchodzisz cicho do niego i stając na palcach zasłaniasz mu oczy.
-Tysia. - mówi.
-Bingo. Skopać dziś tyłki Resoviakom. Bez Mistrza mi się w domu nie pokazuj.
-Tak jest, szefowo. - skrada Ci buziaka, a gdy już chcesz odejść na trybuny, przyciąga Cię do siebie
i zachłannie całuje.
-Oj Wroncia, Wroncia. - Karol poklepuje drugiego środkowego po ramieniu. - Jak dziś wygramy to plecy Włodiego tego nie przeżyją.
-Powodzenia, kochanie.


Widzisz jak chłopaki cieszą się z wygranego meczu. Nie, nie meczu. Zdobycia Mistrza. Twój narzeczony jest Mistrzem Polski. W dalszym ciągu nie dociera to do Ciebie, a łzy spływają po policzku.
-No idź do niego. - pcha Cię w stronę boiska Koprowski, kiedy rodziny zawodników
pojawiają się już niżej.
Widzisz go. Widzisz jak na Ciebie czeka. Powoli schodzisz po schodach, a moment później czujesz jego usta na swoich.
-Kocham cię. - mówi.
-Ja ciebie bardziej.
-Udało się. - uśmiecha się delikatnie. - Dla ciebie.
-Gratuluję wam. A teraz zmykaj na dekorację.
Po raz ostatni Cię całuje, a potem znika w tłumie. Ledwo się odwracasz, a przed Tobą wyrasta Wrona.
-Wygraliśmy to!! - krzyczy potrząsając Cię za ramiona.
-Gratuluję. -śmiejesz się, a następnie przytulasz środkowego.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...

Maj. Załatwiasz ostatnie sprawy, co do prezentu urodzinowego dla Justyny. Już nie możesz się doczekać jej reakcji, ale musisz trochę jeszcze poczekać.
-Kochanie. - zaczynasz, kiedy dziewczyna wchodzi do mieszkania. - Zbieraj się.
-Gdzie? - pyta zdezorientowana.
-Jedziemy gdzieś. Już wszystko jest gotowe. Zabierz tylko to, co ci potrzebne do torebki i jedziemy.
-Powiesz mi gdzie?
-Nie. - szczerzysz się. - No szybko, szybko, bo o jedenastej mamy być w Łodzi.


Kilka minut przed ustaloną godziną jesteście na łódzkim lotnisku. Jasińska zaczyna się denerwować.
-Wojtek, możesz mi do jasnej cholery powiedzieć, co jest grane?!
-Jeszcze nie, ale za niedługo się dowiesz, kochanie.

Wszystko załatwiłeś tak, by dziewczyna do samego końca nie wiedziała, co się dzieje. Na lotnisku nie mówią, gdzie leci Wasz samolot, wszystko jest jedną wielką tajemnicą. Widzisz niepokój Justyny, ale jesteś pewny, że spodoba się jej to, co przygotowałeś.
W południe startujecie, by już nad ranem następnego dnia być na miejscu.
Bahamy. Nawet tu Jasińska nie jest w stanie się zorientować, co jest grane. O to też się postarałeś. Zawiązujesz jej oczy, a następnie jedziecie do wynajętego domku. Tam nadal nie zdejmujesz opaski z oczu narzeczonej.
Dopiero, gdy znajdujecie się na plaży, a słońce wschodzi, delikatnie odwiązujesz materiał.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie. - szepczesz.
Justyna stoi wryta. Najpierw patrzy w Twoje oczy, następnie na piasek pod stopami, a później na wschodzące słońce.
-Wojtek... - znów spogląda na Ciebie.
-Kochanie, dla ciebie wszystko.
-Nie wierzę. W ogóle... gdzie my jesteśmy?
-Na Bahamach.
Przytulasz ją, a po chwili na swoim ramieniu czujesz krople - łzy. Nic nie mówisz. Wiesz, że płacze ze szczęścia. Cieszysz się, bo widzisz, że prezent się jej spodobał.
-Hej, skarbie. Kończymy płakać i idziemy spać.
Bierzesz ją na ręce i  kierujesz się do małego domku niedaleko plaży. Już po chwili zasypiacie w swoich objęciach.



*
#2DayToGo!
#GoPoland!
tęczowa.

Brakuje mi Włodka w kadrze...

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Zwycięstwo trzynaste.

13.


Wreszcie wyjeżdżacie z tego pieprzonego lasu. Patrzysz przed siebie i dostrzegasz w oddali zieloną tabliczkę Warszawa. Jest godzina szósta pięćdziesiąt osiem.
-Włodarczyk! Coś ty wymyślił?!
-Spokojnie, kochanie. Zaraz zobaczysz.


Jedziecie kilka minut przez centrum stolicy. Nagle przyjmujący parkuje samochód pod Pałacem Kultury
i Nauki. Wojtek, ciągnąc Cię za rękę, zmierza w kierunku budynku. Wchodzicie do środka, udajecie się do windy i wjeżdżacie na ostatnie piętro, po czym wychodzicie na taras widokowy.
-Możesz mi to wszystko wyjaśnić? Włodarczyk, masz trening za godzinę, a my się szlajamy po Warszawie!
-Kochanie, ciii.. - przykłada Ci palec do ust. - Po pierwsze trening mam po południu, a do tego czasu na pewno wrócimy, a po drugie chcę ci coś pokazać.
Siatkarz wskazuje w bliżej nieokreślonym kierunku. Patrzysz za jego palcem wskazującym. Widzisz Stadion Narodowy, a zza niego wyłaniające się słońce.
-Wojtuś...
-Nic nie mów. - całuje Cię namiętnie.


Śniadanie jecie w małej knajpce w okolicach Pałacu. Nigdy nie powiedziałabyś, że Włodarczyk wpadnie na to, żeby zabrać Cię na taras widokowy najwyższego budynku w Polsce, by obejrzeć wschód słońca. Trzeba mu przyznać to, że jest romantyczny, ale ten pomysł pobił wszystkie inne.
-Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. - mówisz, gdy idziecie do samochodu.
-Czyli cię zaskoczyłem.
-I to jak. Jesteś kochany. - przytulasz go.
-To co, misiek? Kierunek Bełchatów czy gdzieś jeszcze?
-Nie mam żadnych planów. Niech pan prowadzi.


Już o trzynastej jesteście w domu. Postanawiasz, że troszkę ogarniesz mieszkanie, bo przed wyjazdem nawet nie posprzątaliście po śniadaniu. Kiedy ścielisz łóżko, czujesz ręce Włodarczyka zaciskające się na Twoim pasie i ciepły oddech na karku, który tak na Ciebie działa.
-Co będziemy dziś robić? - pyta.
-O siedemnastej masz trening.
-A do tego czasu?
-Masz jakąś propozycję? - spoglądasz w jego stronę.
-Może nie ściel tego łóżka, co?
Zaczynasz się śmiać.
-Wiedziałam.
-Hm?
-Wojtek.. Proszę cię. Masz trening za niecałe cztery godziny.
-No i co z tego? - już ściąga Twoją koszulkę, a następnie całuje.
-Padniesz na tym treningu.
-Miękkie kolana mnie nie dotyczą.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Cały dzień chodzisz wesoły jak nigdy, mimo, że trening leciał jak krew z nosa. Chłopaki chyba wyczuli sytuację, bo nie pytali o nic, tak jak po ostatnim razie. W skupieniu dokładnie wykonujesz wszystkie ćwiczenia, a potem rozgrywacie szybki mecz.
Do domu wracasz koło dziewiętnastej. Zastajesz Justynę już w łóżku. Dziwi Cię ten widok.
-Źle się czujesz? - pytasz dziewczyny.
-Trochę mnie głowa bolała. Zaraz ci odgrzeję kolację.
-Nie. Połóż się. Zjem i przyjdę do ciebie.


Szybko jesz posiłek, bierzesz prysznic i kładziesz się obok Justyny.
-Boli jeszcze? - pytasz, przykładając dłoń do jej czoła.
-Może troszkę.
-Gorączki nie masz.. Chcesz tabletkę?
-Nie. Przejdzie mi za chwilę.
-Może jednak? - przytulasz ją zmartwiony.
-Bądź przy mnie. To mi wystarczy.


JUSTYNO JASIŃSKA...


Zasypiacie. I tak mijają tygodnie. Pewnego dnia, coś Cię kusi. Po drodze z pracy do domu wstępujesz do apteki i kupujesz test ciążowy. Wieczorem bierzesz go ze sobą do łazienki.
Dosyć długo z niej nie wychodzisz. Po jakimś czasie słyszysz ciche pukanie do drzwi.
-Tysia... Wszystko w porządku? - pyta zaniepokojony Wojtek.
-Tak, tak. Zaraz wyjdę.
-Ej, na pewno? - wychyla się zza drzwi. - Justyna, co się stało?
Włodarczyk kuca przed Tobą i patrzy Ci w oczy. Dopiero po chwili dostrzega trzymany przez Ciebie test.
Bierze go i robi zdezorientowaną minę.
-Powiedz mi jeszcze raz jak to jest, bo nigdy tego nie ogarnę.
-Negatywny. Wojtek... Wiem, że ci ostatnio mówiłam o tym, że nie jestem gotowa i tak dalej, ale chciałabym mieć to dziecko... Z tobą.
-Ej, misiek. To nie jest tak hop siup. Chodź tu do mnie.
Przytula Cię i delikatnie gładzi Twoje plecy.
-Czyli dzień dwudziesty dziewiąty marca mogę uznać za oficjalne staranie się o Juliana? - pyta ze śmiechem.
-Może nie aż tak staranie się, ale.. muszę ci to powiedzieć... Trzy tygodnie temu odstawiłam tabletki.
-Dobrze. - całuje Cię w czoło. - Chodźmy już spać. Jesteś zmęczona.


Prima Aprilis. Nienawidzisz tego dnia. Dziwne, ale Włodarczyk Cię w nic nie wkręca. Umówiłaś się z przyjmującym, że przyjedziesz po niego na trening, a później pojedziecie do Łodzi. Wchodzisz pewnie do Energii i zmierzasz w kierunku boiska. W połowie drogi spotykasz Wronę.
-Hej. Skończyliście trening? - pytasz.
-Tak. To znaczy nie. - gubi się.
-Czyli?
-Wojtek skończył, my nie.
-Możesz mówić jaśniej? - niecierpliwisz się.
-Bo.. Tylko Justyna spokojnie.
-Do rzeczy, Wrona, do rzeczy.
-Bo Wojtek chyba złamał nogę. - mówi z prędkością błyskawicy.
-Co?!
-Spokojnie, już wszystko okej. Jest u lekarza.
Szybko obierasz kierunek pokoju lekarskiego. Nawet nie pukasz, tylko szybko otwierasz drzwi. Co widzisz w środku? Nic. Nawet pana Łucarza nie ma. Biegniesz na dużą salę.
-Wojtek! - krzyczysz, gdy widzisz przyjmującego leżącego na środku boiska. - Wojtek! Jezu, co ty zrobiłeś?!
Siatkarz patrzy na Ciebie, ale po chwili zaczyna się śmiać.
-Włodarczyk! Ja ci coś kiedyś zrobię! - uderzasz go lekko w ramię.
-Ciebie też miło widzieć, kochanie. Mogę liczyć na jakieś powitanie?
-Nie możesz.
-Chyba przegięliśmy.. - szepcze Kłos, jednak doskonale go słyszysz.
-Czyli ty też maczałeś w tym palce..
-Nie... Nie, Justynko.

*
witam ;)
Jak tam dziś? Jak przygotowania do szkoły?
Do jakich klas idziecie?
Ja do liceum :/
Obiecuję, że jeszcze przed Mistrzostwami wrzucę "Zwycięstwo czternaste" :)
tęczowa.


środa, 20 sierpnia 2014

Zwycięstwo dwunaste.

12.

Staje przed Tobą ONA, a Ty wybuchasz śmiechem. Każdy włos miała w inną stronę, a kiedy powiedziałeś jej, żeby założyła czapkę, to mówiła, że jej nie potrzebna. 
-No i z czego się tak śmiejesz? 
-Z ciebie, kochanie. - podchodzisz do Justyny i całujesz ją na powitanie.
-A co ty taki wystrojony? I co tak ładnie pachnie?
-No mamy małe święto...
-Święto? Przecież nasza rocznica jest w lipcu...
-A nie kojarzysz jakiegoś troszkę wcześniej? - próbujesz jej podpowiedzieć.
-Niee?
-Kochanie... - obejmujesz jej drobne ciało i  zakładasz niesforny kosmyk włosów za ucho. - Dziś są przecież walentynki.
-Ech.. Zapomniałam. Przepraszam. - dziewczyna opiera czoło o Twoją klatkę piersiową. 
-No przecież nic się nie stało. Ja pamiętałem i zrobiłem kolację. Zapraszam.
-Czekaj, tylko się ogarnę.


JUSTYNO JASIŃSKA...


Udajesz się do łazienki i poprawiasz włosy. Wychodząc z pomieszczenia, zauważasz, że Włodarczyk coś pichci w kuchni, a zaraz pojawia się obok Ciebie.
-Zapraszam do stołu. - całuje Cię w skroń.
-Dziękuję.


Po kolacji siadacie w salonie z kieliszkami wina. Nie włączacie telewizji. Cieszycie się swoją bliskością.
-Jesteś kochany. - przytulasz go.
-Przesadzasz. - przyjmujący uśmiecha się.
-Wojtek.. chyba musimy porozmawiać...
-Coś się stało?
-Popatrz... Jesteśmy już ze sobą tyle czasu, kocham cię bezgranicznie...
-A ja ciebie.
-Wiem, że chciałabym spędzić z tobą przyszłość, mieć dzieci, zestarzeć się. Od jakiegoś czasu zauważam, że bardzo chcesz mieć te dzieci... już chcesz mieć...
-Ale?
-Nie wydaje ci się, że jest za wcześnie?
-Dlaczego miałoby być za wcześnie? - pyta siatkarz.
-Zobacz... ja mam dwadzieścia dwa trzy, ty dwadzieścia cztery. Jesteśmy za młodzi.
-Jeśli się chce, nie patrz się na wiek. - nastała niezręczna cisza. - Chyba, że ty tych dzieci nie chcesz..
-Nie, nie, nie! Źle mnie zrozumiałeś. Chcę, i to bardzo. Tylko nie jestem gotowa na macierzyństwo.
-Rozumiem. - przytula Cię. - Powrócimy kiedyś do tego.
-Dziękuję.
-Ale Justyna...
-Tak?
-Obiecaj mi, że to ty będziesz matką moich dzieci.
-Obiecuję. - siadasz na jego kolanach i obejmując ramionami przykładasz swój policzek do jego. - Kocham cię najbardziej na świecie.
-Ja ciebie też, Tysia.
-Swoją drogą to mógłbyś się ogolić.


Budzi Was nagły hałas dochodzący z salonu. Szybko przechodzisz do pozycji siedzącej i zerkasz na Włodarczyka.
-Co to było? - pytasz, patrząc na chłopaka.
-Nie mam pojęcia.
Zrywacie się w łóżka i idziecie w kierunku pomieszczenia. Wojtek idziecie pierwszy, bo nigdy nie wiadomo, co się mogło stać. Zostajesz przy drzwiach sypialni, a po chwili słyszysz lament przyjmującego.
-Bożee...
Wychylasz się. Widzisz siatkarza klęczącego przy leżącej na podłodze półce... Ej, ta półka jeszcze wieczorem wisiała na ścianie. Włodarczyk zbiera swoje wszystkie medale i statuetki. Podchodzisz do niego.
-Wojtuś.. No przecież nic się nie zniszczyło.
-Na szczęście.
Odstawiacie razem wszystko na stolik, a Wojtek obiecuje naprawić półkę następnego dnia.
-No, a teraz śpimy dalej. - mówisz, gdy leżycie już w łóżku.
-Nie chce mi się teraz.
-Mnie w sumie też. Która godzina?
-Czwarta dwadzieścia siedem. - mówi. - Mam pomysł. Zbieraj się.
-O wpół do piątej nad ranem?! Po co?!
-No mówię ci. Nic nie bierz ze sobą.
-Wojtek, co ty wyprawiasz?
-Zrobimy to inaczej. - podszedł do szafy i wyciągnął ze środka Twoje ubrania.
-Ej, ej, kotek, co ty robisz? - pytasz go, kiedy Cię rozbiera, by ubrać ciuchy wyciągnięte chwilę wcześniej.
-Jedziemy gdzieś.


Po piętnastu minutach siedzicie już w samochodzie przyjmującego. Jest godzina czwarta pięćdziesiąt jeden. Jedziecie już jakiś czas i chcesz wyciągnąć od Włodarczyka jakąś informację, ale nie udaje Ci się to.
Dopiero, gdy zjeżdżacie na autostradę i widzisz zieloną tablicę ze strzałką i napisem Warszawa, wiesz, że coś jest nie tak.
-Gdzie my jedziemy?!


*

dziś tak :)
tęczowa.

W Timberlake'owym nastroju śpiewajmy Mirrors!!
Nie byłam.
Żałuję.
Ale wiecie 564 km to nie takie 'o'..

niedziela, 17 sierpnia 2014

Zwycięstwo jedenaste.

11.

Budzisz się rano... w południe... po południu (?) przy przyjmującym. Twoja głowa znajduje się na ręce chłopaka, która leży w poprzek łóżka. Bezproblemowo trafiliście do domu. Nie mieliście w sobie dużo procentów, a te, które jakoś się tam znalazły, dawno zdążyły wyparować. Gdy Twoje oczy się otwierają, automatycznie spoglądasz na Wojtka. Śpi. Przytulasz się do jego ciała, które jest niemal gorące. Włodarczyk mruczy coś pod nosem.
-Tak, tak, kochanie. Też cię kocham. - szepczesz.
-Co? - momentalnie budzi się. - Możesz powtórzyć?
-Kocham cię.
-Już myślałem, że co innego. Też cię kocham.
-Nie mogę w to uwierzyć...
-W co, misiu?
-W to, że mi się wczoraj oświadczyłeś. Jesteś kochany. I wiesz...?
-Hm? 
-Chcę, żeby było tak do końca. Chcę ślubu z tobą, chcę tego małego Juliana. - wpatrujesz się w połyskujący na Twoim palcu pierścionek.
-Czyli zgadzasz się na Juliana. - śmieje się.
-Przejdzie. 
-To może już tu taki mały szkrab jest? - kładzie rękę na Twoim brzuchu i zaczyna delikatnie go gładzić.
-Nie ma. 
-Jesteś pewna?
-Tak. Na sto procent. Robiłam test po ostatnim razie. - mówisz.
-Negatywny...
-Jeszcze się tego Juliana doczekasz.


Gdy jecie śniadanie, które jest tak na prawdę dla Was obiadem, do mieszkania wchodzi Wrona. Albo nie, on do niego wpada.
-Bo wiecie... Jest taka sprawa... - zaczyna środkowy.
-Też nam miło ciebie widzieć, Andrzeju.
-Ej! Co wy wczoraj zrobiliście?!
-Oświadczyłem się Justynie? - pyta retorycznie Włodarczyk i bierze łyk kawy z mlekiem.
-Nie wierzę! - siada na krześle i opiera łokcie o stół.
-Andrzejku, ile ty wczoraj wypiłeś? - udzielasz się w rozmowie.
-Na pewno nie tyle, żeby nie zapamiętać wszystko doskonale.


Już następnego dnia o zaręczynach dowiadują się Wasi wszyscy znajomi i rodzina. Od razu rozchodzą się spekulacje dotyczące ślubu. Niektórzy podejrzewają nawet, że oświadczyny są wynikiem tego, że zaszłaś w ciążę. Włodarczyk z pewnością by tego chciał, ale uważasz, że jeszcze macie na to czas.
Pierwsze dni nowego roku mijają na ciągłych treningach przyjmującego, meczach u siebie i na wyjeździe, Twojej pracy. Cały czas mijacie się z siatkarzem. Rozmawiacie zazwyczaj tylko przy śniadaniu, podczas obiadu i wieczorem. Macie już powoli tego dość. Dopiero końcem stycznia czas się reguluje.


Cudem docierasz z pracy do mieszkania. Połowa lutego, a Bełchatów jest tak zakorkowany, jakby przeszła przez niego lawina śnieżna. Otrzepujesz buty i ściągasz kurtkę, chustkę i czapkę z charakterystycznym logiem i napisem nie innym niż #CZAPA. Trzeba promować firmę.
-Dziś będę miał troszkę dłuższy trening. Będę koło dwudziestej, okej? - pyta przyjmujący po chwili rozmowy.
-Okej, okej. Z resztą ja się na siedemnastą umówiłam z Moniką, więc wiesz...
-Tak, wiem. Zaczniecie klechać i zejdzie wam do północy... Może ja zaproponuję Pawłowi, żeby dziś przenocował u nas, co? - śmieje się.
-Spokojnie.. Wrócę mniej więcej tak jak ty. - dajesz Wojtkowi buziaka.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...

Godzina siedemnasta czterdzieści pięć, a Ty już żegnasz się z kolegami z drużyny. Przecież trening miał się przedłużyć... Małe, niewinne kłamstewko. Będąc w szatni otrzymujesz sms'a o treści Justyna już u mnie jest ;) Powodzenia Romeo! 
Wsiadasz do samochodu, robisz małe zakupy w pobliskiej almie i jedziesz do domu. Przyszła pani Zatorska ma Jasińską, przyszłą panią Włodarczyk, zatrzymywać jak najdłużej i dać Ci znać jak wyjdzie z jej i libero mieszkania. Stawiasz na łososia. Przygotowujesz danie, a następnie nakrywasz do stołu. Później zajmujesz łazienkę. Decydujesz się na jasne dżinsy, do tego chabrową koszulę z długim rękawem i czarny krawat. Koszuli nie wkładasz do spodni.
Wyszła ;) Masz jakieś dziesięć minut, Romeo :) Powodzenia :)
Twoje ręce zaczynają się pocić i niemiłosiernie trząść. Przecież nie oświadczasz się jej. Skąd więc takie zachowanie? Sam nie wiesz. Poprawiasz szczegóły na stole i w swoim wyglądzie, gdy słyszysz zgrzyt klucza w zamku. Staje przed tobą ONA, a...

*

Ba dum tss!
'a...' a co?
Obstawiajcie :)
tęczowa.


Zaskoczeni, że Bartek Kurek skreślony z listy zawodników na MŚ? 

czwartek, 14 sierpnia 2014

Zwycięstwo dziesiąte.

10.


Jeszcze śniadanie z Twoją rodziną i wyruszacie do Andrychowa. Drogę pokonujecie w niecałe piętnaście minut. Siatkarz parkuje samochód na podjeździe, a następnie wyciągając z pojazdu torby i prezenty, udajecie się do domu rodzinnego przyjmującego.
-No nareszcie, dzieci! - drzwi otwiera Wam mama chłopaka.
-Dzień dobry.
-Cześć, mamo.


Witacie się również z tatą Wojtka. W rodzinnej atmosferze upływa Wam czas. Wieczorem jecie kolację Bożonarodzeniową, jednak wcześniej składacie sobie życzenia. Później wymieniacie się prezentami. Noc spędzacie w Andrychowie, a wczesnym rankiem wyruszacie do Bełchatowa. Przed sylwestrem Skrę czeka jeszcze jeden mecz. Przeciwnikiem będzie gdański Lotos. Mecz niestety na wyjeździe. Sobotni wieczór spędzasz w towarzystwie polsatu sport i ciepłego koca. Jako dodatek trzymasz w ręce kubek z herbatą. Pół godziny przed rozgrzewką chłopaków otrzymujesz sms's o treści Wygram dla Ciebie :* Wrócę już w nocy, więc nie atakuj jak kogoś usłyszysz w mieszkaniu :D


Szybkie 3:0. Po meczu idziesz pod prysznic i kładziesz się spać. Ledwo dotykasz głową poduszki, a już śpisz. W środku nocy obudzą Cię jakieś hałasy, dobiegające z przedpokoju. Wstajesz, idziesz do pomieszczenia i zapalasz światło. Widzisz przed sobą Włodarczyka z walizką i torbą na ramieniu. 
-Przepraszam. - przytula Cię. - Nie chciałem cię obudzić.
-Dobra, nic się nie stało. Która godzina?
-Dochodzi druga. Idź spać. Ja tylko wezmę prysznic.
-To może chociaż zrobię ci coś do zjedzenia? - pytasz.
-Nie, nie. Idź się połóż, jutro masz pracę. Zaraz do ciebie przyjdę. 


Idziesz do sypialni, gdzie od razu otulasz się kołdrą. Po dziesięciu minutach czujesz, jak Włodarczyk kładzie się obok Ciebie. Wtulasz się automatycznie w niego.
-Bierz te nogi! - niemal krzyczysz.
-Ej noo..
-Coś ty je w lodzie trzymał?!


Wracasz z pracy, a Wojtek zbiera się na trening. Na szczęście dziś mają tylko godzinkę. 
-Już lecę na halę, ale w kuchni jest obiad. Odgrzej sobie tylko. - mówi, całując Cię w policzek, a następnie zakłada buty. 
-Dziękuję. Jestem wykończona. 
-Ty się lepiej kuruj. Jutro impreza. 
-Spokojnie, kochanie, spokojnie.


-Wojtek! Spóźnimy się. Jak zwykle. - walisz pięścią w drzwi łazienki.
W tym momencie siatkarz wychodzi z pomieszczenia.
-Kochanie, już jestem gotowy. Pięknie wyglądasz. - składa na Twoim ustach pocałunek. 
-Pan też niczego sobie.
Przyjmujący ubrany jest w bordowe dżinsy i białą koszulkę. Ty natomiast czarno białą spódnicę z podwyższonym stanem, a do tego bokserkę z koronką. Już o godzinie dziewiętnastej jesteście w mieszkaniu środkowego. Otwiera Wam gospodarz ze szklanką w ręce.
-No i nasze papużki nierozłączki dotarły! - krzyczy w kierunku salonu. - Witam. - chłopakowi podaje rękę, a Ciebie całuje w policzek.
-To wszystko przez niego! - wskazujesz na swojego chłopaka.
-Oczywiście. Jak zwykle wszystko na mnie..
-Też cię kocham. - całujesz go delikatnie.


Impreza leci jak szalona, a czas mija nieubłaganie. W mieszkaniu Wrony znajdują się wszyscy zawodnicy Skry i kilka osób spoza klubu. Wszyscy z partnerkami, rzecz jasna. Kilka minut przed północą wychodzicie na dwór. Jeszcze tylko sześć minut.
-Kochanie, chciałbym żeby było już tak zawsze.. - mówi przyjmujący.
-Ja też. - patrzysz w jego pogodne oczy, w których dostrzegasz iskierki.
-Tysia... Ja cię bardzo kocham... Wiem o tobie wszystko. Ty o mnie też. Jesteśmy już ze sobą prawie pięć lat. I pragnę, żeby tak było do końca. - nagle chłopak klęka. - I teraz najważniejsze pytanie. Czy uczynisz mi ten zaszczy i wyjdziesz za mnie?
-Jezu, Wojtek wstawaj!
-Nie wstanę dopóki nie odpowiesz.
-Oczywiście, że tak! - krzyczysz, rzucając się na szyję Włodarczykowi.
Wszyscy zamiast odliczać sekundy do Nowego Roku, skupiają swój wzrok na Was. Zatapiasz się w jego ustach. Całując się, słyszycie huk petard i  wystrzały korków od szampana.
-Kocham cię. - szepcze. - Tak cholernie cię kocham.
-Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
-Zapomniałem o czymś. - po chwili na Twoim palcu pojawia się pierścionek z diamentem. Płaczesz.
-Ej, misiek. Nie płacz.
-Jestem tak cholernie szczęśliwa.


*

I jak? Zaskoczeni?
huhuhu :D
tęczowa.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Zwycięstwo dziewiąte.

9.

-Niech mama to zostawi. - słyszysz głos Włodarczyka dobiegający z korytarza. 
Razem z Martą patrzycie na siebie zdziwione. Odrywacie się na chwilę od robienia pierogów i z zaciekawieniem śledzicie zaistniałą sytuację. Po chwili w kuchni zjawił się przyjmujący z ogromnym garnkiem. Zaraz za nim idzie Twoja rodzicielka. 
-Dziękuję, Wojtuś. - mówi.
-Nie ma za co. - odpowiada jej siatkarz z uśmiechem, a po chwili siada obok Ciebie. 
-Kocham cię. -całujesz go w policzek.
-Za co to?
-Za całokształt, kochanie. 
Po kilku minutach spędzonych na dalszym lepieniu pierogów, rozmowach o świętach, planach na sylwestra i na Nowy Rok, głos zajmuje najmłodsza w gronie.
-Bo wiecie...
-Nie Młoda, Muzaj nie będzie z tobą. - próbujesz dotrzeć do jej rozumu.
-Możecie mi dać skończyć? Doszłam do wniosku, że odpuszczę go sobie.
-No i prawidłowo.


W tej chwili słyszysz dźwięk swojego telefonu. Sms.


To prawda?! ;o - Muzaj.
Macieju mój kochany, mógłbyś mnie oświecić?
No.. że Twoja siostra...
Tak ;__; Niestety. Moje kondolencje. Chociaż przed chwilą uznała, że sobie Ciebie odpuszcza.
Uff... Dziękuję. I miłych świąt życzę ;)


-Albo jednak nie! Dlaczego mam sobie odpuszczać?! Dlaczego mam nie walczyć
o swoją miłość!? - wręcz krzyknęła.
-Powiedziała zdesperowana piętnastolatka. - Wojtek chichocze w Twoje ramię, by nie było go słychać.


Nie, jednak zmieniła zdanie i nadal Cię 'kocha'. Przykro mi Maciej :( Ale wzajemnie! :) Wrocław?
O Boże.. Tak :) Z Karoliną :D
Oo.. Wspólne święta? 
Tak! I powiem Ci więcej :D Jest zajebiście.
No to co Maciejku. Czego ja Ci mogę życzyć? Miłości! :)
Ty, tylko tam uważaj z Włodarczykiem. Jestem za młody na bycie wujkiem. 
Spokojna Twoja rozczochrana :p


-Czemu się tak uśmiechasz? - siatkarz chce zobaczyć Twój telefon, ale nie udaje mu się to. - No co się stało?
-Muzaj się jara, bo są z Karolą na pierwszych wspólnych świętach we Wrocławiu.
-Jezu... Dziękuję wam. - mówi desperacko Marta.


Ubierasz przygotowaną już kremową sukienkę przed kolano, włosy zostawiasz rozpuszczone i robisz delikatny makijaż. Przyjmujący stoi za Tobą w ciemnych spodniach, kremowej koszuli i czarnej marynarce. Wyciąga do Ciebie krawat, z którym jak zwykle ma problem.
-Kochanie, patrz jakie to proste. 
-Z mojej perspektywy wygląda to zupełnie inaczej. Czekaj. - łapie Cię za rękę, gdy od niego już odchodzisz. - Fota na insta musi być!


Wigilia jest cudowna. Po modlitwie, składacie sobie życzenia i łamiecie opłatkiem. Oczywiście najdłużej stoisz przy Włodarczyku, a Twoja siostra lata z aparatem.
-Będą nowe zdjęcia do albumu. - śmieje się przyjmujący.
-Będziemy mieć co wspominać na starość. 
Następnie wieczerza, rozpakowywanie prezentów i śpiewanie kolęd. Razem z Wojtkiem odpuszczacie sobie tegoroczną pasterkę i zajmujecie kanapę przed kominkiem, gdy już wszyscy wyszli z domu. 
-Proszę. - słyszysz, wpatrując się w płomień, a następnie odbierasz od chłopaka kieliszek z czerwoną cieczą. 
-Dziękuję. O której jutro jedziemy?
-Myślę, że koło południa się będziemy zbierać, co?
-Okej. - wtulasz się w siatkarza i po chwili usypiasz.


-Jezu... Dlaczego mnie nie obudziłeś i nie poszliśmy do sypialni? - pytasz Włodarczyka
'na dzień dobry'.
-Nie miałem sumienia. 
-Też cię kocham. Teraz cały dzień będę chodzić przyćpana. - Jak ja się twoim rodzicom pokażę?
-Jesteś piękna nawet jak wyglądasz jak przyćpana, kochanie.
-Nie podlizuj się, Włodi.
-Dzieńdoberek! - krzyczy Marta wchodząc do salonu.
-Nienawidzę twojej siostry. - śmieje się Włodarczyk.


*
Dziękuję :)
tęczowa.

Ps. hyhyhyhy :D mam bekę z hotek Wrony :D
pewnie już wiecie o co kaman :D

vvv



Po raz kolejny widzę płaczącego Zatiego..
Po raz kolejny i ja płaczę..

sobota, 9 sierpnia 2014

Zwycięstwo ósme.

8.

-Kochanie.. Weźmiesz jeszcze te dwa pudełka? - pytasz obładowana prezentami dla rodziny.
-Jasne. Klucze są w drzwiach?
-Tak.


Jutro Wigilia. Wychodzicie z mieszkania, schodzicie po schodach i udajecie się w kierunku samochodu, w którym są już wszystkie rzeczy. Zamykasz bagażnik i chcesz wsiąść do samochodu.
Chcesz... W połowie drogi upadasz z powodu zbyt śliskiego podłoża.
-Boże, Justyna, żyjesz? - przyjmujący kuca koło Ciebie.
-Jak widać..
-Ale nic ci się nie stało? Nie złamałaś sobie niczego?
-A da się złamać dupę? Bo niemiłosiernie boli.
-Daj, sprawdzę. - wybucha śmiechem.


Jest godzina dwunasta. Koło piętnastej powinniście być już w Kętach. To tam spędzacie Wigilię, a Boże Narodzenie w Andrychowie. W radiu puszczają same świąteczne piosenki. Śpiewacie je z Włodarczykiem na całe gardło. Już powoli nie dajecie rady.
-Odpadam. - mówi chłopak. - Jest tu coś do picia?
Sięgasz ręką na tylne siedzenie, gdzie znajduje się butelka fanty.
-Hm?
-Dawaj to.
-Wiesz.. Ostatnio Marta zapytała mi się czy Muzaj ma dziewczynę.. - podśmiewasz się cicho.
-Co?! - Wojtek krztusi się napojem. - Twoja siostra ma piętnaście lat! Muzaj dzięki Bogu dwadzieścia na karku.
-Ej, ona nie patrzy na wiek. Więc jeśli by się ciebie wypytywała zmieniaj temat, albo jej go obrzydzaj.
Siatkarz zaczyna się głośno śmiać.
-No okej, okej. Biedny Maciej.
-Dzięki! To moja siostra!
-A moja przyszła szwagierka...
-To były oświadczyny?
-Nie. Oświadczyny będą o wiele romantyczniejsze i w zupełnie innych okolicznościach.


Dokładnie o piętnastej siedemnaście jesteście na kęckim rynku. Zostało wam może półtorej kilometra. Gdy parkujecie, przed dom wybiega Marta. Wita się z Tobą przelotnie, a następnie ciągnie Włodarczyka za ramię w kierunku domu.
-No dziękuję bardzo! - krzyczysz za przyjmującym.
-Już ci pomogę!


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...

-Bo patrz, Wojtek... - słyszysz od piętnastolatki.
-No słucham cię.
-Bo wy tam z chłopakami z drużyny się tak bardziej kumplujecie, nie?
-No tak.. ale czekaj, do czego ty zmierzasz?
-Wojtuś? - dziwi się rodzicielka Justyny widząc Cię w salonie.
-Yy.. Dzień dobry.
-A gdzie Justynka?
-Jeszcze na zewnątrz. Marta mnie tu zaciągnęła.


JUSTYNO JASIŃSKA...

-Marta, ty sobie tego Muzaja wybij z głowy. Ma dziewczynę. - mówisz, wchodząc do salonu.
-Ej no...
-No co?
-Ale może da się coś zrobić jednak? - jednak powiedzenie, że nadzieja umiera
ostatnia jest prawdą.
-Nie! Bo ześlę na ciebie pana Zbyszka od hydrauliki!


Młoda nigdy nie lubiła pana Zbysia. Facet zawsze się śmiał, że jak dziewczyna podrośnie to weźmie ją sobie za żonę, a ona krzyczała, że na to nie pozwoli. Gdy go teraz spotka to omija go szerokim łukiem.

-Dzięki! Też cię kocham, siostrzyczko. - rzuca
-A czy ja powiedziałam, że cię kocham?
-Dzieci, chodźcie, zjecie obiad. - mama woła z kuchni. - Tata zaraz powinien wrócić.


Zjedliście szybko obiad, po czym ciągnąc Włodarczyka za rękę, udajecie się do Twojego starego pokoju na piętrze. Torby znajdują miejsce pod szafą, czyli tam gdzie zwykle. Wychodzisz na balkon, masz na ramionach tylko bluzę przyjmującego. 
-Ej, rozchorujesz mi się. - słyszysz głos siatkarza.
-Nic mi nie będzie.
-Nie, wcale. Wrócisz tylko do Bełka z katarem na maksa i bólem gardła. A potem nie pójdziemy
na sylwestra. 
-E tam, najwyżej spędzimy sylwestra w polsatem. Ciekawie będzie.
-Wydaje mi się jednak, że impreza u Wrony jest lepszą opcją..
-Impreza u Wrony, powiadasz... - obejmujesz go w pasie, szczerząc jak głupia.
Nagle słyszycie ciche pukanie do drzwi i głos nastolatki:
-Tyśka... - młoda lekko wychyla się zza drzwi.
-Nie! - krzyczycie razem z Włodarczykiem, bo już wiecie o co chodzi.

*
Może być tak?
tęczowa.

Kto był wczoraj na premierze?
Jak się podobało?
Dla mnie było pięknie *o*
Ale za krótko.


środa, 6 sierpnia 2014

Zwycięstwo siódme.

7.

WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...


Wchodzisz pewnie na halę. Obok Ciebie kroczy Justyna. Wasze splecione do tej pory palce rozluźniają się przy wejściu na trybuny.
-Będę za dziesięć minut. - mówisz.


Otwierasz drzwi do szatni, gdzie znajdują się już Zatorski, Kłos, Antiga, Wrona i Wlazły.
Rozmawiacie chwilę, a potem zaczynasz się przebierać. Gdy ściągasz koszulkę słyszysz gwizdy chłopaków.
-No, Włodi, przyznawaj się. - śmieje się Karol. - Co się działo w nocy?
-A co was to interesuje?
-No wiesz, jesteś naszym przyjacielem.
-No powiedz, no.. - Wrona nie może wytrzymać i skacze w miejscu jak małe dziecko.
-Ech... No co... No. - nie będziesz opowiadał im o swoim życiu intymnym. Masz taką zasadę.
-Włoooodi! - siatkarze wręcz wyją.
Odwracasz się do nich i patrzysz z czekającą na wyjaśnienia miną.
-To opowiesz..? Tak tyci tyci? - Zati pokazuje odległość palcami.
-Zatorski, jak ci tak zależy to weź sobie jakąś książkę erotyczną czy coś przeczytaj.
-Ha! Przyznał się! Gorąco było? - drze się Karollo.
-Tak. Satysfakcjonuje was to? - patrzysz na nich jak na jakichś idiotów. - No, panowie, za trzy minuty zaczyna się trening. Zbieramy się.


JUSTYNO JASIŃSKA...


Siedzisz na plastikowym krzesełku w Energii. Gdy chłopaki wychodzą na boisko, czujesz na sobie ich śmieszne spojrzenia.
-Podobało się? - krzyczy Karol do Ciebie.
-Co? - jesteś zdezorientowana.
-No wiesz co. - robi dziwne ruchy rękoma, a Ty przybijasz sobie facepalma.


Po zakończonym treningu, wychodząc z budynku pytasz się Włodarczyka czy musiał wszystko wypaplać. On jednak tłumaczy się szramą na plecach.
Popołudniowy trening został odwołany. Przyczyną był pilny wyjazd Minguela i Fabio na jakieś szkolenia. Ten wieczór zamierzacie spędzić razem. Z resztą.. Którego wieczora Wy nie spędzacie razem? Nie było takowego chyba. Oczywiście oprócz wyjazdów na mecze.
-Wiesz, znalazłem coś ostatnio.. - słyszysz głos Wojtka.
-Co takiego?
Przyjmujący pokazuje Ci płytę cd. Na początku nie za bardzo orientujesz się, co na niej jest. Dopiero po chwili siatkarz pomaga Ci odgadnąć.
-Nasza rocznica!
-Bingo!
Na nagraniu są Wasze zdjęcia i filmiki ze znajomymi. Taki prezent dostaliście od przyjaciół z kęckiej drużyny w tamtym roku.
Chłopak wkłada płytę do odtwarzacza dvd, a Ty kładziesz na stoliku dwa kieliszki i butelkę Waszego ulubionego wina. Przyjmujący wskakuje na kanapę, a Ty wtulasz się w niego. Oboje zatapiacie swoje usta w czerwonej cieczy, a po chwili zaczyna się nagranie. Początek – grupka znajomych siedzących na kanapie. Śmieją się i żartują. Moment później przyjaciele składają Wam życzenia. Później zaczynają się zdjęcia. Potem filmiki. Niektóre są troszkę kompromitujące –
w pozytywnym znaczeniu.
-Nasze pierwsze zdjęcie... - słyszysz słowa siatkarza.
-Ty to pamiętasz? - dziwisz się.
-Jakbym mógł zapomnieć.
Jesteś pod wrażeniem.


Gdy skończyliście oglądać, chowasz wino, a kieliszki wstawiasz do zmywarki. Idziesz do łazienki, a przyjmujący siedzi w salonie z komórką w ręce. Po szybkim prysznicu, zajmujesz swoje miejsce w sypialni i ogarniasz powiadomienia na swoim telefonie. Nadchodzi kolej na instagrama. Hm.. Władeczek12 oznaczył Cię. Zdjęcie dwóch pustych (już) kieliszków i podpis Bo jak się ma osobę, na której nam zależy wszystko jest od razu lepsze. Kocham Cię. i jak to na Włodiego przystało – miliony hasztagów.
-Co jest? - Włodarczyk przygniata Cię swoim ciałem i całuje w policzek.
-Oczywiście, że wszystko jest od razu lepsze.
-Kocham cię. - składa pocałunek, tym razem na Twoich ustach, odkłada Twój telefon na szafkę, gasi lampkę i przykrywa Cię kołdrą. - Dobranoc. Śpij dobrze.


*
Tym razem tak :)
może.
tęczowa.