Music

czwartek, 28 sierpnia 2014

Zwycięstwo czternaste.

14.


Dwa wygrane finały na Podpromiu i modlitwy Skrzatów, żeby ten trzeci mecz w Bełchatowie był ostatnim. 
Nie mówisz, sama się o to modlisz. Ubierasz białą koszulkę meczową Włodarczyka, ciemne szorty i trampki. Zakładasz jeszcze na ramię torbę i wychodzisz z mieszkania. Włodiego już dawno nie ma. Wszyscy są tak podekscytowani dzisiejszym meczem, który może przynieść Skrze Mistrza, że nie mogą wysiedzieć w jednym miejscu. Wsiadasz do samochodu i kierujesz się w stronę Energii. Droga, którą zwykle pokonujesz w trzy minuty, teraz zajmuje Ci piętnaście. Cierpliwie jedziesz, wystukując o kierownicę rytm piosenki puszczonej w radiu. Wreszcie parkujesz pod halą. Na trybunach spotykasz Tomka Koprowskiego, z którym chwilkę rozmawiasz.
-A! - przypomina sobie coś dyrektor marketingu. - Wojtek mówił, że jakbym cię gdzieś widział, 
to żebyś do niego skoczyła.
-Okej, dzięki. 


Zauważasz Włodarczyka wraz ze stadem przy tak zwanym wodopoju. Podchodzisz cicho do niego i stając na palcach zasłaniasz mu oczy.
-Tysia. - mówi.
-Bingo. Skopać dziś tyłki Resoviakom. Bez Mistrza mi się w domu nie pokazuj.
-Tak jest, szefowo. - skrada Ci buziaka, a gdy już chcesz odejść na trybuny, przyciąga Cię do siebie
i zachłannie całuje.
-Oj Wroncia, Wroncia. - Karol poklepuje drugiego środkowego po ramieniu. - Jak dziś wygramy to plecy Włodiego tego nie przeżyją.
-Powodzenia, kochanie.


Widzisz jak chłopaki cieszą się z wygranego meczu. Nie, nie meczu. Zdobycia Mistrza. Twój narzeczony jest Mistrzem Polski. W dalszym ciągu nie dociera to do Ciebie, a łzy spływają po policzku.
-No idź do niego. - pcha Cię w stronę boiska Koprowski, kiedy rodziny zawodników
pojawiają się już niżej.
Widzisz go. Widzisz jak na Ciebie czeka. Powoli schodzisz po schodach, a moment później czujesz jego usta na swoich.
-Kocham cię. - mówi.
-Ja ciebie bardziej.
-Udało się. - uśmiecha się delikatnie. - Dla ciebie.
-Gratuluję wam. A teraz zmykaj na dekorację.
Po raz ostatni Cię całuje, a potem znika w tłumie. Ledwo się odwracasz, a przed Tobą wyrasta Wrona.
-Wygraliśmy to!! - krzyczy potrząsając Cię za ramiona.
-Gratuluję. -śmiejesz się, a następnie przytulasz środkowego.


WOJCIECHU JULIANIE WŁODARCZYKU...

Maj. Załatwiasz ostatnie sprawy, co do prezentu urodzinowego dla Justyny. Już nie możesz się doczekać jej reakcji, ale musisz trochę jeszcze poczekać.
-Kochanie. - zaczynasz, kiedy dziewczyna wchodzi do mieszkania. - Zbieraj się.
-Gdzie? - pyta zdezorientowana.
-Jedziemy gdzieś. Już wszystko jest gotowe. Zabierz tylko to, co ci potrzebne do torebki i jedziemy.
-Powiesz mi gdzie?
-Nie. - szczerzysz się. - No szybko, szybko, bo o jedenastej mamy być w Łodzi.


Kilka minut przed ustaloną godziną jesteście na łódzkim lotnisku. Jasińska zaczyna się denerwować.
-Wojtek, możesz mi do jasnej cholery powiedzieć, co jest grane?!
-Jeszcze nie, ale za niedługo się dowiesz, kochanie.

Wszystko załatwiłeś tak, by dziewczyna do samego końca nie wiedziała, co się dzieje. Na lotnisku nie mówią, gdzie leci Wasz samolot, wszystko jest jedną wielką tajemnicą. Widzisz niepokój Justyny, ale jesteś pewny, że spodoba się jej to, co przygotowałeś.
W południe startujecie, by już nad ranem następnego dnia być na miejscu.
Bahamy. Nawet tu Jasińska nie jest w stanie się zorientować, co jest grane. O to też się postarałeś. Zawiązujesz jej oczy, a następnie jedziecie do wynajętego domku. Tam nadal nie zdejmujesz opaski z oczu narzeczonej.
Dopiero, gdy znajdujecie się na plaży, a słońce wschodzi, delikatnie odwiązujesz materiał.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie. - szepczesz.
Justyna stoi wryta. Najpierw patrzy w Twoje oczy, następnie na piasek pod stopami, a później na wschodzące słońce.
-Wojtek... - znów spogląda na Ciebie.
-Kochanie, dla ciebie wszystko.
-Nie wierzę. W ogóle... gdzie my jesteśmy?
-Na Bahamach.
Przytulasz ją, a po chwili na swoim ramieniu czujesz krople - łzy. Nic nie mówisz. Wiesz, że płacze ze szczęścia. Cieszysz się, bo widzisz, że prezent się jej spodobał.
-Hej, skarbie. Kończymy płakać i idziemy spać.
Bierzesz ją na ręce i  kierujesz się do małego domku niedaleko plaży. Już po chwili zasypiacie w swoich objęciach.



*
#2DayToGo!
#GoPoland!
tęczowa.

Brakuje mi Włodka w kadrze...

7 komentarzy:

  1. Jaaak słooodko... *,* ja tez chce ;(
    Nie no ale ten blog jest świetny jak jeszcze czekam na buum ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział jak i całe opowiadanie :D Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję :) chętnie odwiedzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział nie spodziewałam się, że Włodi może przygotować taką niespodziankę Justynie z okazji jej urodzin. Cieszę się, że udało im się wygrać mecz.

    OdpowiedzUsuń